Fotorelacja
Asceza
dodane 2025-03-16 18:54
Łaskami słynący Krzyż Pana Jezusa w Krakowie - Mogile, for. prorok.
W I piątek miesiąca marca, który w bieżącym roku był jednocześnie pierwszym piątkiem Wielkiego Postu, wybrałam się do Opactwa Cystersów w Mogile. W Bazylice Krzyża Świętego, wzięłam udział we Mszy Świętej przed wizerunkiem Pana Jezusa Mogilskiego. Bazylika jest jednym z 17 Kościołów Jubileuszowych Archidiecezji Krakowskiej. I na początek pytanie i zachęta dla Państwa - czytelników. Czy byliście już w Kościele Jubileuszowym? Może właśnie czas Wielkiego Postu jest ku temu dobrą okazją?
Każde Sanktuarium ma swoją specyfikę, szczególny rys, któremu towarzyszą określone praktyki duchowe (także pokutne). W Opactwie Cystersów w Mogile szczególną czcią otacza się relikwie Krzyża Świętego oraz słynący łaskami krucyfiks Pana Jezusa Mogilskiego. Wielu pielgrzymów przybywa tu prosząc Ukrzyżowanego o łaski, przedstawiając Panu Jezusowi wszystkie troski swych serc. Modlą się na kolanach, obchodząc dookoła cały ołtarz, czasami także z różańcem w ręku i powierzając w skupieniu serca sprawy Kościoła, świata i osobiste - w trosce o zbawienie swoje własne i swoich najbliższych. Dlatego posadzka w kaplicy jest pokryta bruzdami wyżłobionymi przez przemieszczających się na kolanach pątników.
Modląc się w kaplicy, obserwowałam podchodzących pielgrzymów, zastanawiając się nad tym aktem pobożności i fenomenem ascezy - umartwienia ciała. Zwróciłam uwagę na starszego pana (w mojej ocenie lat około 80), który wszedł do kaplicy podpierając się kulą, wyraźnie utykając na jedną nogę, a mimo to na kolanach obszedł trzykrotnie cały ołtarz, modląc się w skupieniu. W jego zachowaniu nie było nic teatralnego, na pokaz, był autentycznie pogrążony w modlitwie. Twarz emanowała spokojem i jednocześnie utrudzeniem, sylwetka zgarbiona w pokornym uniżeniu. Modlił się w milczeniu, niekiedy -zwłaszcza pokonując wyżłobione w posadzce bruzdy- klęcząc dłużej w jednym miejscu, jakby zbierając siły do wykonania kolejnego "kroku". Dlaczego zwróciłam uwagę właśnie na niego? Obserwując, miałam głębokie przekonanie, że modlitwa tego starszego człowieka była rzeczywistym trwaniem przed Bogiem i odpowiedzią na żywą obecność Boga, ów pan rzeczywiście klęczał przed Ukrzyżowanym, a jego postawa zdawała się być odpowiedzią na miłość Chrystusa.
Zdarza się, że ascetyczne gesty, umartwienie ciała itp. przybierają faryzejską nutę. Dzieje się tak wtedy, gdy serce człowieka daleko jest od Boga, a zewnętrznie pokazujemy coś innego. Wtedy gesty i postawa ciała (nawet najbardziej zdawać by się mogło "uduchowione") wyrażają jedynie pustkę, ponieważ same w sobie, bez otwarcia serca na Bożą obecność, nie mają mocy sprawczej, skierowania nas ku Bogu i budowania z Nim relacji bliskości. Nawet więcej - przesadne praktyki religijne mogą być wyrazem ucieczki od Boga, wewnętrznego nieuporządkowania, napięcia i lęku. Przejawem niepokoju może być także gadatliwość na modlitwie, jakbyśmy chcieli wielością słów, pacierzy wymusić na Panu Bogu spełnienie naszych próśb, zamiast dostrzec Jego obecność w tym, co dla nas trudne i z pokorą, czasem jednym wezwaniem, ale z głębi serca poprosić Pana Jezusa o pomoc w niesieniu krzyża. Proste: "Boże dopomóż!", "Panie Jezu, Synu Dawida, ulituj się nade mną!"- wypowiedziane z wiarą i ufnością - potrafi dotknąć Serca Jezusa! Serca, które jest źródłem wszelakich łask! Serca, które pierwsze nas ukochało "miłością odwieczną" i które najbardziej wie, czego nam potrzeba. Dlatego Kościół zachęcając nas do podejmowania aktów pokutnych, zawsze zaleca wstrzemięźliwość (umiar), aby nie koncentrować się zbytnio na tym, co zewnętrzne, lecz z głębi serca i bez przymusu, to znaczy w wolności Bożych dzieci, ofiarować Bogu dar, każdy na swoją miarę. Dla jednych będzie to udział w Drodze Krzyżowej, czy Gorzkich Żalach. Dla kogoś innego pielgrzymka do miejsc świętych, medytacja myślna, adoracja, dla innych głęboka modlitwa przed wizerunkiem Ukrzyżowanego, czy różaniec. Jeszcze inni w poście ograniczą przyjmowanie pokarmów lub podejmą walkę z wadami swego charakteru (lenistwem, brakiem cierpliwości itp.) Niech te wyrazy naszej pobożności zawsze prowadzą nas do tego postu, którego Pan oczekuje, o którym mówi nam Księga Izajasza:
"Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram:
rozerwać kajdany zła,
rozwiązać więzy niewoli,
wypuścić wolno uciśnionych
i wszelkie jarzmo połamać;
dzielić swój chleb z głodnym,
wprowadzić w dom biednych tułaczy,
nagiego, którego ujrzysz, przyodziać
i nie odwrócić się od współziomków" (Iz 58, 6-7).
Prawdziwa bowiem asceza zawsze prowadzi do nawrócenia umysłu i serca, zerwania z grzechem i wszystkim tym, co odbiera nam wolność, a prawdziwa modlitwa zawsze znajduje wyraz w naszych czynach. Post jest w służbie miłości Boga i bliźniego. Ma być także wyrazem miłości do samego siebie.
Czas Wielkiego Postu, dzieła pokutne, umartwianie ciała ma nas prowadzić do przemiany wnętrza, aby coraz bardziej wraz z Chrystusem Ukrzyżowanym i w zjednoczeniu z Nim przeżywać całe nasze życie, we wszystkich jego obszarach i podejmować, co dnia, krzyż naszej codzienności. Życie "tu i teraz", w obecności Pana i podejmowaniu naszych obowiązków, często wymaga od nas wielu wyrzeczeń i samo w sobie jest już formą ascezy.
Podziękujmy Panu Jezusowi za ten szczególny czas Jego łaski. Za Jego kochającą i czekającą na nas obecność w Kościołach Jubileuszowych.
Podziękujmy także Bogu za wszystkich, którzy swoją postawą i modlitwą, kierują nasze oczy ku Bogu, w prostocie swoich pokornych gestów. I w prostocie codziennego życia.