Refleksje
Tajemnica Wcielenia
dodane 2025-01-23 22:03
Kardynał Ryś nawiązując do rozpoczętego Roku Jubileuszowego przypomniał, że w Kościele pierwszy jubileusz miał miejsce w 1300 roku i został ustanowiony przez papieża Bonifacego VIII. Na przestrzeni kolejnych lat ustalono, że zwyczajne jubileusze będą odbywać się, co dwadzieścia pięć lat, na upamiętnienie Wcielenia Syna Bożego. „W Kościele Jubileusz zwyczajny zawsze jest wspomnieniem Bożego Narodzenia – mówił kardynał – tak więc mamy Boże Narodzenie przez cały rok i dwa tygodnie” (film pt: Kard. Ryś o roku Jubileuszowym, Łódź 2025).
Święty Jan Paweł II w swoim pokoju w Pałacu Apostolskim miał żłóbek z Dzieciątkiem, które adorował przez cały rok, a w okresie Bożego Narodzenia, często przystawał przy szopce, medytując Tajemnicę Wcielenia Chrystusa.
Z kolei święta Faustyna była przygotowywana przez samego Chrystusa do misji bycia Apostołką Bożego Miłosierdzia, właśnie poprzez obcowanie we wnętrzu duszy z Jezusem, który ukazywał jej się jako Dzieciątko, aby nauczyć siostrę Faustynę pokory, prostoty duszy i dziecięctwa ducha (por. Dzienniczek, 333 - 335). Jako mała Dziecina, Jezus ukazywał się jej wielokrotnie, nawet podczas godziny świętej. Tak o tym pisała: „Godzina święta. W czasie tej godziny starałam się rozmyślać mękę Pańską. Jednak duszę moją zalała radość i nagle ujrzałam małe Dziecię Jezus. Jednak majestat Jego tak mnie przeniknął i powiedziałam: Jezu, Ty jesteś takim malutkim, a ja wiem, że Ty jesteś mój Stwórca i Pan. – A Jezus mi odpowiedział: Jestem, a dlatego obcuję z tobą jako dziecię, aby cię nauczyć pokory i prostoty” (tamże, 184).
To wszystko, co powyżej, skłania mnie do podzielenia się owocami refleksji nad Tajemnicą Wcielenia, właśnie teraz, mimo, że okres liturgiczny Bożego Narodzenia już się zakończył - chociaż jeszcze nie umilkł śpiew kolęd. Natomiast Tajemnica Wcielenia ma nam towarzyszyć przez cały Jubileuszowy Rok.
Wcielenie zawsze pozostanie dla nas Tajemnicą. Tajemnicą, przed którą można jedynie klęknąć. Zdecydowanie trudniej jest ją pojąć rozumem oraz opowiedzieć, z powodu ograniczoności naszego poznania, myślenia i mówienia o Bogu.
Spróbujmy jednak dotknąć tej Tajemnicy. „Ty jesteś Stwórca i Pan” mówiła do Dzieciątka Jezus siostra Faustyna. „Jestem” – odpowiedziało Dziecię.
Jako Bóg (Syn Boży), Jezus ma wszystkie atrybuty Boga – jest niewypowiedziany, niepojęty, niewidzialny i nieuchwytny (św. Jan Chryzostom), jest Mądrością Odwieczną, jest nieograniczony, istnieje poza czasem. Jest jedno z Ojcem Wszechmogącym – „Stworzycielem nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych” i Duchem Świętym – „Panem i Ożywicielem”. Mając na uwadze powyższe, nikt z nas nie jest w stanie poznać Boga w Jego Istocie. Nawet nasze poznanie rzeczy stworzonych przez Boga pozostaje ograniczone. Weźmy na przykład Wszechświat. Dzięki rozwojowi nauki i technologii (teleskopy Webba, Hubble’a) człowiek odkrył, że nasz Układ Słoneczny nie jest jedynym w obserwowanym Uniwersum. Znajduje się w obrębie galaktyki, których we wszechświecie, uwzględniając analizy danych z teleskopów kosmicznych, odkryto -na dzień dzisiejszy- dwa biliony, i które wciąż ewoluują. W obrębie każdej z galaktyk znajduje się wiele miliardów gwiazd. Przykładem może być nasza galaktyka zwana Drogą Mleczną, która szacunkowo ma sto do czterystu miliardów gwiazd. Same zaś galaktyki pozostają wobec siebie w odległościach sięgających milionów i miliardów lat świetlnych. W tym kontekście Ziemia wydaje się być jedynie „odpryskiem materii”, planetą, której nie można dostrzec na zdjęciach naszej galaktyki. Wiemy jedynie, że cały nasz Układ Słoneczny umiejscowiony jest w jednym z ramion spiralnych galaktyki, które nazywa się Ramieniem Oriona. I jest oddalony od centrum galaktyki o około dwadzieścia siedem tysięcy lat świetlnych. Z perspektywy galaktyki, naszej planety - Ziemi w ogóle nie widać! Obserwując na zdjęciach satelitarnych bogactwo Kosmosu można powiedzieć, że imponująca wręcz liczba ciał niebieskich i zapierające dech w piersiach odległości pomiędzy nimi, nawet dla osób nie zainteresowanych tematem, robią wrażenie! Tym bardziej zaskakuje fakt, że to Ziemia jest jedynym znanym miejscem we Wszechświecie, w którym występuje życie. Zamieszkana jest przez miliony gatunków, w tym przez człowieka. Badania nad Wszechświatem stale się rozwijają, budowane są coraz doskonalsze narzędzia eksplorowania przestrzeni kosmicznej. Chociaż wszechświat nadal pozostaje dla nas zagadką, to jednak to, co już odkryto budzi nasze zdumienie. Boga zaś "nikt nigdy nie widział. Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył (J 1,18).
W obliczu ogromu Wszechświata, człowiek jawi się jako istota krucha i znikoma, to jednak obdarzona przez Boga niezwykłą godnością, co znalazło wyraz w Psalmie 8, stanowiącym niezwykły hymn na cześć Stwórcy i człowieka:
„Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,
księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz?
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
złożyłeś wszystko pod jego stopy (…)” (Ps 8, 4-7)
Człowiek będąc panem stworzenia, jako jedyny jest istotą myślącą, zdolną do samoświadomości i rozumienia innych stworzeń. Jako jedyny został stworzony „na obraz i podobieństwo Boga”. I ten pierwiastek duchowy stanowi o jego wielkości. Mamy więc: Majestat Boga – Stwórcy, bezmiar Wszechświata, nicość i małość człowieka wobec Boga oraz ogromu tego, co zostało przez Niego stworzone i dar Boga dla człowieka – „uwieńczenie człowieka czcią i chwałą”, „uczynienie go niewiele mniejszym od istot niebieskich”. Kiedy jednak ten rozumny i wolny człowiek poprzez grzech zerwał jedność z Bogiem i światem stworzonym, Bóg, Pan Wszechświata, schodzi na Ziemię, aby go odkupić!
Ten, który stworzył Wszechświat staje się Dzieckiem w żłobie! Jakaż w tym pokora i uniżenie Boga!
Najlepiej wyraża tę Tajemnicę święty Paweł w liście do Filipian:
„On, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci -
i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8)
Oto prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek!
Oto Tajemnica naszej wiary!
Bóg poddaje swą Boską naturę, naturze ludzkiej! Bóg, z miłości do swych stworzeń rezygnuje z własnej wielkości i jednoczy się z naszą kruchą naturą. Tak, o fakcie Wcielenia Chrystusa mówił św. Grzegorz z Nyssy w Homiliach do błogosławieństw: „Cóż może być pokorniejszego dla króla wszystkich rzeczy od dobrowolnego zjednoczenia z naszą nędzną naturą? Król królów i Pan panujących z własnej woli przyjmuje postać sługi. Sędzia wszechświata jest poddany tym, którzy dzierżą władzę. Pan całego stworzenia wchodzi do groty. Ten, który trzyma w dłoni świat, nie znajduje miejsca w gospodzie (…). Czysty i bez skazy nie wzgardził brudem ludzkiej natury i przeżywszy każdą możliwą nędzę, doszedł aż do doświadczenia śmierci” (cytat za Biblią Nawarską z komentarzem duchowym, wyd. Apostolicum, 2020r, str. 966).
Przywołajmy jeszcze raz oczom naszej wyobraźni te okruchy wiedzy o Wszechświecie… Pan tego wszystkiego oraz Pan, tego co niewidzialne (duchowe), istniejący poza czasem, i nieograniczony żadną przestrzenią, król królów … zstępuje na Ziemię, staje się człowiekiem, wchodzi w historię ludzkości, w niewielkim narodzie, w nikomu nieznanej mieścinie – Betlejem, w łonie prostej dziewczyny – Maryi…, odrzucony „przez swoich”, którzy „go nie przyjęli” (por. J 1,11), ”schodzi do groty”! I czyni to z miłości do człowieka, aby „każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” i by „świat został przez Niego zbawiony” (por. J 3,16-17).
Oto paradoks Bożego Narodzenia!
A używając symboliki światła ten paradoks wybrzmiewa jeszcze bardziej. To Dzieciątko bowiem jest „Wschodzącym Słońcem”, „by zajaśnieć tym, którzy w mroku i cieniu śmierci mieszkają” (por. Łk 1,78-79).
Jest taki żart astronomów, że: „Słońce można zobaczyć jedynie dwa razy. Najpierw jednym okiem, a potem drugim”. Następnie traci się wzrok. Dlatego astronomowie obserwując planety położone blisko Słońca używają filtrów, które chronią ich oczy przed silnym światłem. Jaką moc musi mieć Światło, którym jest Chrystus, skoro On jest Panem wszystkich gwiazd (słońc) tych poznanych i niepoznanych na planie Uniwersum! Dlatego paradoksalnie, abyśmy mogli poznać Boga, On musi się wpierw ukryć przed nami! I ukrywa się w ludzkiej naturze, jak mówił w jednej ze swoich katechez Benedykt XVI „w prostocie ludzkiego losu”. Natomiast Objawienie (Epifania) jest „ukazaniem się Boga poprzez to człowieczeństwo” (Benedykt XVI, audiencja generalna, 04.01.2012r). Dopiero w człowieczeństwie Jezusa – w Jego pokorze, ubóstwie, w hańbie Męki i Jego Śmierci możemy zobaczyć prawdziwe Oblicze Boga, Jego miłość ku nam, to „jakim Bóg jest naprawdę” (por. Benedykt XVI, homilia podczas Mszy św., 06.01.2006r).
Medytując nad Tajemnicą Wcielenia zawsze myślałam o pokorze Boga, o ogołoceniu, o ubóstwie.
Ostatnio jednak z całą mocą uświadomiłam sobie, jak bardzo ten świadomie podjęty przez Bożego Syna akt podporządkowania natury Boskiej, Jego człowieczeństwu, ukrycia niejako swojego Bóstwa, swojej Wszechmocy, jest aktem zaufania Syna do Ojca i aktem posłuszeństwa Woli Ojca, którą Syn pełni z radością.
Mówi psalm 40:
„Nie chciałeś ofiary krwawej ani obiaty,
lecz otwarłeś mi uszy;
całopalenia i żertwy za grzech nie żądałeś.
Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę;
w zwoju księgi o mnie napisano:
Jest moją radością, mój Boże, czynić Twoją wolę (…)” (Ps 40, 7-9)
Kiedy klęcząc przed Tabernakulum, kątem oka spoglądałam na prostą szopkę, w Sanktuarium Ecce Homo i rozważałam Tajemnicę Wcielenia, jak zwykle złożyłam u stóp Dzieciątka trudne sprawy życia osobistego i rodzinnego. Nie ukrywam, że ciągle doświadczam krzyża, który mnie przerasta – krzyż zwątpienia, krzyż samotności w tej drodze, którą staram się podążać, krzyż niezrozumienia, krzyż niepełnosprawności córek, zresztą nie tylko ich, ale także swoich zaburzeń i lęków, kolejnych niepokojących diagnoz i wiele innych, często zadawanych także przez tych, którzy niejako z urzędu powinni mi w tej drodze pomagać, a czasami stają się źródłem dodatkowego cierpienia itp. Klęcząc chciałam się chwycić dłoni Jezusa, by pomógł mi rozwiązać choćby niektóre z tych spraw. Nieco zdesperowana zapytałam Pana Jezusa: „Co ja mam właściwie z tym wszystkim zrobić? Co mam czynić?!” I usłyszałam w głębi serca zaskakującą odpowiedź: „Zrezygnuj z własnej wszechmocy”.
Jakiej wszechmocy?! Czyż nie klęczę tu, wobec Ciebie, właśnie ze swoją niemocą i słabością? A jednak…. Czyż nie jest tak, że często miotamy się sami z własną przeszłością, zadręczamy się przyszłością, zamiast w naszym „tu i teraz” zaufać Panu Bogu, Jego planom, jak niemowlę ufa matce, jak Syn zaufał Ojcu, kiedy zstąpił na ziemię, by z radością pełnić Jego Wolę?
Czyż nie jest to ta sama prośba Boga, która wybrzmiała w przesłaniu skierowanym do siostry Faustyny o postawę wyrażoną w słowach: „Jezu ufam Tobie”? Czy w konkrecie życia potrafimy tak całkowicie oprzeć się na Panu Jezusie -ufając, że On z nami zawsze będzie, że pomoże rozwiązać trudne sprawy- jak małe dziecko ufne w ramionach matki całe opiera się na jej miłości, jak Syn jako Dzieciątko i jako Zbawiciel umierając na Krzyżu powierzył się całkowicie swojemu Ojcu?
Czyż nie jest to ta sama prośba, którą w akcie oddania się Jezusowi pozostawił nam Sługa Boży Ojciec Dolindo w słowach: „Jezu, Ty się tym zajmij”, kiedy zachęca do zamknięcia oczu duszy, odpocznienia w Panu Jezusie i powierzenia mu z ufnością swoich spraw?
„Zrezygnuj z własnej wszechmocy”. Może właśnie próba kontrolowania wszystkiego i wszystkich, brania odpowiedzialności za życie innych, tam gdzie w ogóle nie mamy już wpływu na ich wybory, brak akceptacji dla życia jakie ono jest, to jest właśnie korzeń wielu grzechów, które wyznajemy w konfesjonale, a które są już owocem naszej „wszechmocy”, braku pokory, rozumianej nie tylko jako prawda o nas, ale także prawda o tym, że w pewnych obszarach życia nie pozwoliliśmy Bogu działać, a nawet przeszkodziliśmy mu w działaniu naszym zamartwianiem się, wzburzeniem, szukaniem własnych jedynie rozwiązań i racjonalizacją? I nie chodzi tu o to, żeby przestać stawiać życiu czoła i zaniedbać obowiązki, ale żeby w odpowiednim momencie „odpuścić”, pozostawiając Panu Jezusowi pole do działania. Jedynie On może rozproszyć nasze ciemności.
„Prawdziwa wielkość duszy – powiedziało Dziecię do siostry Faustyny – jest w miłowaniu Boga i pokorze”. I dalej mówi święta Faustyna: „Zapytałam się tego Dziecka: Skąd ty to wiesz, że prawdziwa wielkość duszy jest w miłowaniu Boga i pokorze, przecież tę rzecz mogą wiedzieć tylko teologowie, a przecież Tyś się nawet katechizmu nie uczyło i jakże o tym wiesz? - A Ono mi na to odpowiedziało, że: Wiem, i wszystko wiem (…)” (Dzienniczek, 427).
W Roku Jubileuszowym klęknijmy przed Bożym Dzieciątkiem i adorujmy Jego miłość ku nam w naszych sercach, a On, który wie wszystko na pewno rozjaśni swoim Światłem wszystkie problemy życia codziennego i stanie się pewną drogą prowadzącą nas do Ojca.