Refleksje

Pasterze Kościoła

dodane 20:29

W związku z informacją o śmierci papieża Franciszka, kwiecień na zawsze pozostanie miesiącem, w którym myślą sięgamy do trzech pontyfikatów: świętego Jana Pawła II, który odszedł do domu Ojca z początkiem kwietnia (02.04.2005), wyboru Benedykta XVI na stolicę Piotrową (19.04.2005) oraz śmierci papieża Franciszka w dniu 21.04.2025 roku.

Wszyscy trzej papieże wyznawali jedną wiarę w Trójjedynego Boga, i wszyscy w centrum swojego nauczania postawili Osobę Jezusa Chrystusa. Jednak każdy z nich, w swoim nauczaniu, trochę inaczej stawiał akcenty, uwypuklając z głębi ewangelicznego przesłania nieco inne aspekty nauczania Pana Jezusa.

Mając głębokie przekonanie, że tych pontyfikatów nie można sobie przeciwstawiać, lecz należy traktować je jako komplementarne, chcę na łamach tego krótkiego wpisu podzielić się swoimi wrażeniami, które pojawiają się w związku z sylwetkami tych trzech pasterzy Kościoła.

Benedykt XVI

Myśląc o papieżu Benedykcie XVI mam nieodparte wrażenie, że każde Jego słowo jest jak dym kadzidła wzniesiony ku Niebu jako wyraz adoracji Boga, który JEST. Boga, który jest i działa, ponieważ jest miłością stwórczą i prawdą absolutną, odwiecznym Słowem i Mądrością (Logosem). Ten Bóg objawia się człowiekowi w Jezusie Chrystusie jako Logos Wcielony  -droga, prawda i życie – które odtąd staje się busolą dla każdego wierzącego w Niego, by poprzez swoje życie: myśli, słowa i czyny, także podejmowane cierpienia, człowiek wierzący, mógł uobecniać Boga w świecie.

Jan Paweł II

Całkowicie oddany Chrystusowi. Od pierwszych zdań wypowiedzianych podczas inauguracji pontyfikatu: „Nie lękajcie się!”. „Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie lękajcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!”, stał się orędownikiem Chrystusa – Odkupiciela człowieka. Jego pontyfikat to zginanie kolan przed Chrystusem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. Do końca służył Chrystusowi, a w Nim służył człowiekowi. Dostrzegał, że to człowiek jest drogą Kościoła. I troszcząc się o miarę wielkości człowieka, we wszystkich wymiarach jego życia (dość wspomnieć tu papieską teologię ciała) stawiał przed powierzonym mu ludem trudne, ewangeliczne wymagania. Jednocześnie ukazywał piękno miłości małżeńskiej i życia rodzinnego zakorzenionego w Chrystusie.

Wielkich poprzedników papieża Franciszka ukształtowała głęboka myśl filozoficzno – teologiczna Zachodu. I w moim przekonaniu w sposób szczególny ukazywali ojcowski wymiar działania Boga. Nauczanie Benedykta XVI skoncentrowane było na ukazaniu twarzy Boga – Ojca, Jana Pawła II - niewątpliwie na Chrystusie.

Obydwaj wiele miejsca w nauczaniu poświęcili zagadnieniom prawdy oraz związkom pomiędzy rozumem i wiarą, nauką i religią.

Franciszek

Franciszek jawi mi się jako ten, który w Kościele jest powiewem Ducha Świętego. Głosił do każdego z nas, by nie zatrzymywać Chrystusa dla siebie, lecz by Go zanieść ludziom żyjącym na peryferiach. Jak w Dniu Pięćdziesiątnicy chciał, abyśmy wyszli z Wieczernika, by głosić Chrystusa wszystkim narodom.

Franciszek objawia macierzyńską twarz Boga. W Jego nauczaniu akcent położony jest na „czułość Boga”. Podkreśla: bliskość, współczucie, troskę. Stąd metafora szpitala polowego: pocieszanie i leczenie poranionych. Franciszek jest jak matka, która pochyla się nad swymi dziećmi i chce z delikatnością matki zaradzić ich problemom. I do tego też zobowiązuje wierzących w Chrystusa. Jest oczami Chrystusa, który dostrzega, że ten lud przybywający nieraz z daleka, szukający Jego obecności jest głodny i jak Jezus chce „ulitować się nad nim i uzdrowić ich chorych”. On też zwraca się do swoich uczniów: „Wy dajcie im jeść” (por. Mt 14, 13-16).

Jeśli miałabym szukać jakiejś ewangelicznej postawy charakteryzującej pontyfikat Franciszka to zapewne wskazałabym (odczytując jego gest zamieszkania w Domu św. Marty jako znak jego pontyfikatu) właśnie na osobę świętej Marty. Ona w Ewangelii jest tą, która troszczy się o doczesne potrzeby uczniów Chrystusa, tą, która karmi Chrystusa i Apostołów. Jest symbolem działania i troski o przybyszów będących w drodze. Początkowo Marta pozostaje w sporze ze swą siostrą Marią, która zamiast trudnić się usługiwaniem wybrała „najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10,42). Podobnie papież Franciszek mniej niż jego poprzednicy akcentował kontemplatywny wymiar życia i chyba jednak trochę nie doceniał chrześcijańskiej refleksji. Natomiast wskazywał na dobroć serca i wynikające z niej czyny miłości, które były wyrazem jego czułości i miłosiernej troski o potrzeby ludu – zwłaszcza ludzi prostych i ubogich. Fascynował się też autentyczną, ludową pobożnością.

Chciał prostej teologii, takiej z którą można dotrzeć do każdego człowieka. I taką też pozostaje jego myśl teologiczna, w której nawet nie brak wspomnień z dzieciństwa i wspólnych chwil spędzonych z mamą i babcią w rodzinnym gronie przy wyrabianiu ciast  (por. Encyklika Dilexit Nos, 7 i 20).

W duszpasterskim podejściu do człowieka mocno indywidualizował ewangeliczne przesłanie, zalecając wnikliwe rozeznawanie każdej tzw. „nieregularnej sytuacji” i zalecając, w duchu braterstwa „logikę integracji” (por. Amoris Laetita, roz. VIII).
Pobrzmiewa tu nie tylko praktyka duszpasterska, ale także zdobyte wykształcenie psychologiczne, które kazało mu pochylić się nad cierpieniem każdego człowieka. Na szczęście papież nie ubóstwił psychologii tzn. w imię wrażliwości na cierpienie nie zrezygnował z prawdy i przykazań, nie odszedł od dogmatów, ani od chrześcijańskiego rozumienia małżeństwa i rodziny.

Swoim życiem dał przykład ewangelicznego ubóstwa, wyzbywając się jak święty Franciszek, którego imię przyjął, światowego bogactwa, żyjąc pokornie i skromnie.

Dlaczego komplementarność pontyfikatów?

Jeżeli kierując się intuicją określiłam papieża Franciszka jako tego, który wskazywał swym pontyfikatem na osobę Ducha Świętego, to trzeba zauważyć, że ów Duch jest Duchem Syna, tegoż Syna, który pozostaje jedno z Ojcem. Duch Święty zawsze bierze z Jezusa i przypomina Słowa Jezusa (por. J 16,14 i J 14,26) Jego działanie w świecie jest zawsze tą samą miłością Ojca i Syna. Dlatego pontyfikat Franciszka nie może być oddzielony od nauczania poprzednich papieży, i razem stanowią niejako komplementarną całość.

Również postawa ewangelicznej Marii i Marty, jest wynikiem jednej wiary. Ostatecznie niezależnie od tego jak rozłożone są akcenty ich życia w przyjaźni z Jezusem, czy w geście oczekiwania w domu na Jego przyjście, klęczenia u Jego stóp, namaszczania Jego nóg drogocennym olejkiem, czy też poprzez uwijanie się pośród licznych posług, wychodzenia Mu na spotkanie; obie jednogłośnie wyrażają swoją wiarę w Niego słowami: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (por. Łk 11, 21 i 32) widząc w swoim Mistrzu i Nauczycielu obiecanego Mesjasza, Syna Bożego, który ma władzę nad śmiercią i objawia Siebie samego jako „zmartwychwstanie i życie”. Ostatecznie Jego zwycięstwo nad śmiercią i grzechem w dniu Zmartwychwstania jest przyczyną zmartwychwstania wszystkich ludzi. Jest nadzieją na życie, które poprzez uczestnictwo w życiu Bożym, trwa wiecznie.

I tego życia w pełni, w wieczności z Panem Bogiem, życzę zmarłym papieżom: Franciszkowi i Benedyktowi XVI. Niech Jan Paweł II, który jest już świętym Kościoła i uczestnikiem szczęścia wiecznego, wyjedna im ten dar u Boga i wstawia się o miłosierdzie także i dla nas oraz łaskę życia wiecznego dla wszystkich zmarłych, którzy swoją nadzieję pokładają w Bogu.

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco