Refleksje

Wezwanie do jedności!

dodane 01:14

Zaraz po obejrzeniu transmisji telewizyjnej z celebracji eucharystycznej na rozpoczęcie posługi Piotrowej biskupa Rzymu Leona XIV spotkałam w lokalu wyborczym bliską krewną mojego męża i zagadnęłam, czy może też oglądała to wydarzenie. Jest bowiem osobą wierzącą. Z tego co wiem, to wprawdzie nie uformowaną przez duszpasterstwo tradycji łacińskiej, ale od pewnego czasu uczęszczającą na niedzielne Mszę święte w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego.

-Jakie wydarzenie? - zapytała

-Mszę świętą inaugurującą pontyfikat Leona XIV - odpowiedziałam

-Nie. Nie interesuje mnie to, przecież papieżem został jeden z kardynałów mianowany przez Franciszka

Po chwili zastanowienia się zapytałam:

- A może wysłuchałaś pierwszego wystąpienia z balkonu bazyliki?

- Nie

- A pierwszych przemówień, może jakiejś homilii?

- Nie ! Nie zamierzam go słuchać, na kardynała został mianowany przez Franciszka, to jego człowiek, więc już wszystko o nim wiadomo!

- Wiesz - mówię tym razem z naciskiem i irytacją w głosie - Leon XIV chce Kościoła zjednoczonego!

- No właśnie – mówi z przekąsem moja rozmówczyni.

Napięcie między nami trochę wzrasta, obie odruchowo odsuwamy się od siebie. Pozostaję z poczuciem głębokiego smutku, ale także i gniewu, z powodu zamknięcia się ludzkiego serca na głos Pasterza!

Nie twierdzę, że opinia mojej krewnej jest reprezentatywna dla środowiska miłośników mszy trydenckiej, niemniej jednak istnieją środowiska osób wierzących, które podobnie jak moja rozmówczyni nie słuchają i nie chcą słuchać papieża, albo słuchają go z takim podejściem, jakie do osoby Pana Jezusa mieli współcześni mu faryzeusze i uczeni w Piśmie. Wydawało im się, że posiadają całą prawdę, a Jezus ze swoją Prawdą nie mieścił się w ich ciasnym myśleniu o Bogu i Jego Królestwie. Kładli wielki nacisk na „zewnętrzną stronę kubka”(por. Mt 23, 25), a serca ich wymagały oczyszczenia! Na stronach niektórych chrześcijańskich portali oraz materiałach umieszczanych w mediach społecznościowych znajdują się opinie i komentarze, które można streścić w sposób następujący: „Będziemy obserwować, przyglądać się papieżowi, sprawdzać, czy to, co głosi pasuje do naszej, w domyśle - jedynie słusznej i prawdziwej - prawdy o Bogu i Kościele”. Oczywiście prawda o Bogu i Kościele jest niezmienna, ale twierdzenie, że my już posiedliśmy całą Prawdę, jest wyrazem pychy i zamknięcia serca na działanie Ducha świętego. Ponadto jest to dosyć wygodne, bo nie wymaga od nas żadnego nawrócenia rozumianego jako zmiana sposobu myślenia i działania. Naprawdę nie pierwszy raz spotykam ludzi, którzy w sprawach wiary, stawiają się ponad papieża i ponad ojców soborowych! I na dodatek nie widzą w tym nic złego, wręcz uważają, że tym samym stoją w obronie chrześcijańskiej tradycji… Jakby nic nie rozumieli z sukcesji apostolskiej, bowiem to w niej wyraża się ciągłość Kościoła, od św. Piotra – pierwszego papieża, do Leona XIV i jego następców.

Nie wiem czym wspomniane osoby karmią swoją duchowość, ale raczej w ich wypowiedziach nie ma odniesień do żywego Słowa Bożego, ani też do oficjalnych dokumentów Kościoła. Zamknięci w bańce informacyjnej wykreowanej przez różnego rodzaju „fake newsy” – nieprawdziwe, bądź zniekształcone informacje, także o papieżu i Kościele, tkwią w półprawdach przypominając tym samym ludzi, którzy zamiast ugasić pragnienie w źródlanej wodzie Słowa Bożego, wchodzą do pełnej zbutwiałych liści sadzawki, która przez brak dopływu świeżego powietrza i światła, tkwiąc w bezruchu, pozbawiona jest życia. Ta woda nie ugasi ich pragnienia!

Papież Jan Paweł II w encyklice Ecclesia de Eucharistia, mówiąc o Eucharystii, jako o sakramencie komunii, napomina między innymi: „Sakrament wyraża tę więź komunii zarówno w wymiarze niewidzialnym, który w Chrystusie jednoczy nas za sprawą Ducha Świętego z Ojcem i między nami, jak też w wymiarze widzialnym, obejmującym komunię w zakresie nauczania Apostołów, sakramentów i porządku hierarchicznego. Ścisły związek, jaki zachodzi między elementami niewidzialnymi i widzialnymi komunii eklezjalnej, jest zasadniczy dla Kościoła jako sakramentu zbawienia. Tylko w takim kontekście mamy do czynienia z prawowitą celebracją Eucharystii i z prawdziwym w niej uczestnictwem. Stąd też wynika istotna potrzeba, aby Eucharystia była sprawowana w komunii, a konkretnie z zachowaniem wszystkich jej więzi (tamże, 35). I dalej powołując się na konstytucję dogmatyczną O kościele Lumen gentium Soboru Watykańskiego II, Jan Paweł II głosi: „Do społeczności Kościoła wcielani są w pełni ci, którzy mając Ducha Chrystusa, przyjmują całą jego strukturę i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia oraz w jego widzialnym organizmie pozostają z Chrystusem, który rządzi nim przez papieża i biskupów, złączeni więzami wyznania wiary, sakramentów i kościelnego zwierzchnictwa oraz komunii”. (tamże, 38). Nie tylko zatem stan łaski uświęcającej, przyjęcie Ciała Pańskiego, ale także trwanie w nauce Apostołów, w jedności z papieżem i biskupami, uznanie wszystkich sakramentów, jest warunkiem naszego prawdziwego uczestnictwa w zbawczym sakramencie Eucharystii. Można powiedzieć, że nie ma więzi z Kościołem, więzi z Chrystusem jako Głową Mistycznego Ciała, którym jest Kościół, jeśli wyklucza się więź z papieżem. „Każda ważna celebracja Eucharystii wyraża tę powszechną komunię z Piotrem i z całym Kościołem(...)” – pisał Jan Paweł II (por. tamże 39).

Sam papież w swojej Encyklice wiele razy powołuje się na bogactwo dokumentów Soboru Trydenckiego, które uważa za nadal aktualne, ale jednocześnie podkreśla, że ważne są także ustalenia Soboru Watykańskiego II: „Niewątpliwie reforma liturgiczna Soboru w znacznym stopniu przyczyniła się do bardziej świadomego, czynnego i owocniejszego uczestnictwa wiernych w Najświętszej Ofierze ołtarza” (tamże,10).

Problemem zatem nie jest sprawowanie Eucharystii w tym czy innym rycie, ale brak zrozumienia czym jest Eucharystia.

Oczywiście Eucharystia jest Tajemnicą wiary, więc my wszyscy -dotyczy to zarówno szafarzy jak i wiernych - musimy stale pogłębiać swoje jej rozumienie, a i tak zgłębiając tę Tajemnicę nie zdołamy nigdy jej do końca pojąć, ani wyjaśnić. Ale możemy wsłuchać się w głos tych, którzy w swoich pismach rzucili nieco światła, które rozjaśnia niektóre aspekty Eucharystii.

Jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: „Msza święta jest równocześnie i nierozdzielnie pamiątką ofiarną, w której przedłuża się ofiara Krzyża, i świętą ucztą komunii w Ciele i Krwi Pana” (KKK 1382).

Znaczy to, że Eucharystia jest rzeczywistym uobecnieniem Męki i Śmierci Chrystusa, który będąc posłuszny Ojcu aż do śmierci, ofiarowuje się Ojcu za nasze grzechy. Jak przypomina Jan Paweł II „Pascha Chrystusa zawiera w sobie oprócz męki i śmierci także Jego zmartwychwstanie”. Chrystus jest rzeczywiście obecny pośród nas pod postaciami chleba i wina, które poprzez przeistoczenie stają się prawdziwym Ciałem i prawdziwą Krwią naszego Pana. Jest „chlebem żywym”, który karmi nas na życie wieczne.

Przedstawię teraz parę myśli z Encykliki Jana Pawła II, które osobiście mnie poruszyły i pogłębiły moje rozumienie Eucharystii. Może i dla Państwa staną się one inspiracją do odkrycia na nowo Eucharystii?

Pierwsza myśl : W Komunii Chrystus przekazuje nam swojego Ducha.

Gdy w Komunii św. przyjmujemy Ciało i Krew Chrystusa, przekazuje On nam także swego Ducha. Św. Efrem pisze: « Nazwał chleb swoim żyjącym Ciałem, napełnił go sobą samym i swoim Duchem. (...) A kto go z wiarą spożywa, spożywa Ogień i Ducha. (...) Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, spożywajcie z tym Ducha Świętego. Prawdziwie bowiem to jest moje Ciało, i kto je spożywa, będzie żył na wieki » ” (tamże, 17)

Czy mieliście Państwo tę świadomość, że spożywając Ciało Chrystusa wraz z Nim spożywacie Ducha świętego? Ducha świętego, a więc trzecią Osobę Trójcy Świętej.

Papież dalej wyjaśnia: „W ten sposób, przez dar swojego Ciała i swojej Krwi, Chrystus pomnaża w nas dar swojego Ducha, wylanego już w Chrzcie św. i udzielonego jako «pieczęć» w sakramencie Bierzmowania” (jw).

We wspólnotach, które żyją Duchem Pięćdziesiątnicy uczestnicy modlą się o nowe wylanie Ducha świętego, a nawet przyjmują „chrzest w Duchu świętym”. Każda prośba, aby Duch zstąpił, by odnowił nasze życie małżeńskie, rodzinne, wspólnotowe ma wielką wartość, ale dla człowieka ochrzczonego i bierzmowanego nie ma lepszej więzi z Duchem świętym jak poprzez przyjęcie Komunii świętej, w której to Duch napełnia nas Sobą. Chcesz być pełen charyzmatów Ducha świętego, chcesz być napełniony Jego Łaską, Jego darami? Karm się Chrystusem!

Druga myśl: W komunii Chrystus przyjmuje każdego z nas

Mówiąc o pełnym uczestnictwie w Eucharystii poprzez przyjęcie Komunii świętej papież konkluduje: „Możemy powiedzieć, że nie tylko każdy z nas przyjmuje Chrystusa, lecz także Chrystus przyjmuje każdego z nas. Zacieśnia więzy przyjaźni z nami: « Wy jesteście przyjaciółmi moimi » (J 15, 14). My właśnie żyjemy dzięki Niemu: « Ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie » (J 6, 57). W Komunii eucharystycznej realizuje się w podniosły sposób wspólne, wewnętrzne «zamieszkiwanie» Chrystusa i ucznia: « Trwajcie we Mnie, a Ja w was [będę trwać]» (por. J 15, 4). ”(tamże, 22)

Są takie momenty w moim życiu, może także w życiu kogoś z Was?, że subiektywnie rzecz ujmując, czuje się odrzucona przez Boga i ludzi. Czasem także, na skutek popełnionego zła, zawiedziona samą sobą. I chociaż poprzez sakramentalną spowiedź powracam do Boga (otrzymane rozgrzeszenie jest obiektywnym znakiem pojednania z Bogiem), to nawet tam, nie do końca czuje się zrozumiana i przyjęta. Lecz w Eucharystii Jezus zawsze mnie przyjmuje. To nie tylko ja przyjmuję Jego, ale to On sam ma dla mnie rozpostarte na krzyżu ramiona i otwarte Serce, w którym mogę pozostać sobą, przyjść do Niego w swoim utrudzeniu i obciążeniu, bez obaw, że w spotkaniu z Nim mam (muszę/powinnam) w imię ewangelicznych wymagań?, być kimś, kim nie jestem. On przyjmuje mnie nie tylko w chwilach głębi radości, kiedy dziękując za otrzymane łaski kładę przed Nim dobre owoce mojego życia, ale też w chwilach wątpliwości, niemocy, cierpienia. Wtedy kiedy potrafię jedynie milczeć, lub płakać, i wtedy, kiedy pod wpływem wyczerpania psychicznego skarżę się potokiem słów. Jedynie On mnie przyjmuje i pozwala głowę oprzeć na swojej piersi. I umacnia mnie na dalszą drogę wędrowania z Nim, drogę, która zapewne nie jest ani łatwa, ani wolna od upadków, a coraz częściej jest drogą, na której doznaję wielu przeciwności, a nawet prześladowań, ale nadal jest drogą trwania w Nim, obecnym w moim sercu, drogą nadziei.

Trzecia myśl:

Komunia święta jest źródłem naszej wzajemnej jedności jako Ciała Chrystusa.

Jan Paweł II cytuje tu świętego Pawła z komentarzem św. Chryzostoma: ” « Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba » (1 Kor 10, 16-17). Precyzyjny i głęboki jest komentarz św. Jana Chryzostoma: « Czym w rzeczywistości jest chleb? Jest Ciałem Chrystusa. Kim stają się ci, którzy go przyjmują? Ciałem Chrystusa; ale nie wieloma ciałami, lecz jednym ciałem. Faktycznie, jak chleb jest jednością, choć składa się nań wiele ziaren, które choć się nie znają, w nim się znajdują, tak że ich różnorodność zanika w ich doskonałym zjednoczeniu – w ten sam sposób również my jesteśmy wzajemnie ze sobą zjednoczeni, a wszyscy razem z Chrystusem » ”(tamże, 23).

Przychodzimy na niedzielną Mszę świętą. Jeżeli uczestniczymy w niej w gronie rodzinnym to obok nas stoją mąż/żona, dzieci. Czasem może dziadkowie, wnuki, czy ktoś z dalszej rodziny. Pozostali to ludzie znani z widzenia, czasem może uczestnicy wspólnych spotkań w ramach grup formacyjnych działających przy parafii. Jednych trochę znamy, innych widzimy po raz pierwszy w życiu. W prezbiterium celebrans i służba liturgiczna. Różnimy się powołaniem, charyzmatami itp. Mimo tych widocznych różnic przyjmując Komunię świętą stajemy się jednym organizmem, jednym Ciałem Chrystusa. 

Nie ma tu zatem miejsca na kłótnie między nami, bo każdy brak jedności jest rozdzieraniem Ciała Chrystusa, nie ma miejsca na złe, krzywdzące słowa w rodzinie, we wspólnocie, pomiędzy uczestnikami różnych wspólnot (spory o ryt, o taki czy inny sposób przyjmowania Komunii świętej), bo wszystko to jest grzechem przeciwko jedności, jest uderzeniem w samego Chrystusa, w Jego Mistyczne Ciało, którym jest Kościół.

Wszystkie zatem podziały pomiędzy nami stoją w jawnej sprzeczności z Eucharystią, którą sprawują celebransi, a w której my jako Lud Boży uczestniczymy. Tak pisał o tym święty Augustyn, którego w swojej Encyklice o Eucharystii cytuje Jan Paweł II: «Jeżeli jesteście Jego ciałem i Jego członkami, na ołtarzu Chrystusa zostało złożone to, co jest waszą tajemnicą; tak, otrzymujecie to, co jest waszą tajemnicą ».A z tego stwierdzenia – pisze dalej papież o św. Augustynie - wyprowadzał wniosek: «Chrystus Pan (...) konsekrował na swym ołtarzu tajemnicę naszego pokoju i jedności. Kto dostępuje tajemnicy jedności, a nie zachowuje więzi pokoju, nie otrzymuje tajemnicy dla swego dobra, ale dowód przeciw sobie » (por. tamże, 40). To jest wezwanie do braterskiej jedności i to zdanie chyba każdy z nas powinien głęboko sobie wziąć do serca. Jego zrozumienie byłoby szansą na poprawę naszych wzajemnych relacji w rodzinach i we wspólnocie Kościoła. Nasza wzajemna jedność i pokój między nami nie jest tylko wymogiem moralnym, ale wynika z duchowej więzi nas wszystkich, którzy karmiąc się Ciałem Pańskim stajemy się Ciałem Chrystusa (nie w sensie metaforycznym, ale rzeczywistym). Ten fakt jest tajemnicą naszej wiary. Dostępując łaski bycia częścią Ciała Chrystusa jesteśmy zobowiązani do wzajemnej troski, właśnie do wzajemnej komunii, jedności z Chrystusem, a w Nim do jedności z braćmi i siostrami, którzy wraz z nami tworzą Ciało Chrystusa.

Czy jest tu miejsce na różnorodność? Tak! Ale różnorodność nie przeciw sobie, lecz w jedności, podobnie jak w ludzkim organizmie każdy z organów ma inne zadanie do spełnienia, ale razem służą sobie nawzajem w zdrowym ciele. Tak pisał o tym św. Augustyn w objaśnieniu psalmu 130:

Jeżeli jednak jednemu ciału przysługuje zdrowie, a członki nie są ze sobą w niezgodzie, ucho widzi przez oko, oko słyszy przez ucho. Nie można też uchu postawić zarzutu, że nie widzi, odzywając się do niego: Niczym jesteś, nie jesteś tak ważne. Czy potrafisz widzieć i rozróżniać barwy tak, jak oko? Odpowie zaś ucho pokojem ciała i powie: Jestem tam, gdzie i oko, w tym samym ciele. Samo przez s nie widzę, w tym, do którego należę widzę. Kiedy tak powiada ucho: Oko za mnie widzi; oko mówi: Ucho za mnie słyszy; oczy i uszy powiadają: Ręce za nas pracują; ręce mówią: Oczy i uszy za nas widzą i słyszą; oczy, uszy i ręce powiadają: Nogi za nas chodzą. Skoro wszyscy dla całego ciała pracują, jeżeli jest zdrowie i członki są w zgodzie radują się i wspólnie odczuwają zadowolenie. Jeżeli jakaś przykrość spotyka któryś z członków, nie pozostawiają go, ale z nim współczują. Czyż dlatego, że noga zdaje się być daleko od oczu (wszak one niejako położone są wysoko, tamte natomiast nisko), gdy przypadkiem noga nadepcze na cierń, to czyż ją opuszczają oczy? Czyż raczej, jak wiemy, całe ciało się nie zniża, człowiek siada, pochyla swój grzbiet i nie szuka kolca, który wbił się w stopę? Wszystkie członki czynią, co mogą, żeby wyciągnąć kolec z najniżej położonego malutkiego miejsca, który tam utkwił” (św. Augustyn Objaśnienia Psalmów Ps 124-150, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa,1986, str.76).

Piękny jest ten tekst świętego Augustyna! Odpowiedzmy pokojem Ciała, i radością, że „bez Chrystusa nic nie możemy uczynić” (por. J 15, 5), ale w jedności z Nim jako członkowie Jego Ciała możemy dokonywać wielkich dzieł i cieszyć się z każdego cudu, który Pan dokonuje posługując się którymś z braci, czy sióstr, których wybrał i powołał do realizacji swoich dzieł. A cudem jest to, że w Nim możemy widzieć i stać się oczami dla drugich, że w Nim możemy słyszeć i rozumieć Jego Słowo i dzielić się Nim z innymi, że czyjeś spracowane ręce będą w tym Ciele moimi rękami, kiedy przygotują ołtarz na Ofiarę Chrystusa, którą Kapłan utożsamiając się z Chrystusem złoży za nas jako ofiarę i dziękczynienie za dar Odkupienia. Cudem jest ON - Chrystus, który oddając swoje życie w ręce Ojca pozwala nam ofiarować się wraz z Nim, jako jedno Ciało, w tej przedziwnej duchowej więzi, która czyni nas Jego Ciałem.

I właśnie w imię tej wzajemnej jedności pochylmy kark ku ziemi, żeby wesprzeć tych najmniejszych, potrzebujących naszej pomocy. W imię Eucharystii, w imię wzajemnej Komunii. Niech Najświętszy Sakrament rzeczywiście -  jak pragnął tego Jan Paweł II - "wyznacza rytm naszych dni, przemienia nasze życie i nas samych, i wypełnia nas ufną nadzieją".

Jakże inne byłoby nasze życie, gdybyśmy, w każdej chwili, mieli tę świadomość wzajemnej jedności. Robiąc zakupy, gotując obiad jestem rękami dla drugich, wypowiadając słowa - niech to będą słowa, które budują, nie ranią, pisząc refleksje - niech napełnią ludzkie serca prawdą i nadzieją itd. Jakże inny byłby nasz świat, gdybyśmy umieli pomóc drugiemu w jego słabości, pochylić się nad nim w jego niemocy, przyjąć go także w jego inności. I nie czarujmy się - jeszcze daleko nam do takiej miłości bliźniego, jeszcze daleko nam to tego , by w drugim zobaczyć Chrystusa. Ale właśnie Jego przebaczające spojrzenie jest naszą nadzieją!

Niech te parę myśli przybliży nas do głębszego rozumienia wzajemnej jedności i stanie się wezwaniem do wzajemnej zgody, miłości bliźniego i pokoju!

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco