Refleksje

W obronie religii

dodane 11:16

Dwa wydarzenia z życia wzięte:

Rok 1986. Uczennica klasy ósmej zostaje poproszona przez nauczyciela dyżurującego o przyniesienie z pokoju nauczycielskiego dziennika lekcyjnego. Wchodząc do pokoju wpada prosto na panią dyrektor, zagorzałą zwolenniczkę systemu komunistycznego. Uczennica bierze dziennik, zanosi nauczycielce i zaraz potem zostaje wezwana „na dywanik” do gabinetu dyrekcji. Powód? Krzyżyk na piersi nastolatki, który wysunął się na wierzchnie ubranie.

-Ty mi tu nie będziesz urządzać demonstracji! – krzyczy dyrektorka

-Uczennica milczy…

-Słyszysz? Schowaj „to”! – mówi dyrektorka wskazując na krzyżyk. Natychmiast!

-Uczennica nadal milczy…

-No schowaj, bo ci „to” zabiorę!

Na taki argument, że ów krzyżyk mógłby się dostać w ręce kogoś kto nie umiałby go uszanować, dziewczynka chowa krzyż pod sweter.

I druga sytuacja. Czasy współczesne.

Nauczycielka po dłuższym urlopie wraca do pracy. Szkoła odmieniona, jest wiele nowych pomieszczeń, następuje rotacja sal, gabinetów itp. W sali, w której wyznaczono jej miejsce do pracy nie ma krzyża. Został zdjęty podczas malowania i z jakichś powodów nie wrócił na swoje miejsce.  Za to inny  krzyż (jak się potem okaże to jednak ten sam krzyż) przez dłuższy czas pozostaje w pomieszczeniu socjalnym opary o ścianę. Z początku nikomu to nie przeszkadza, bo mimo niedogodności miejsca jest ładnie wyeksponowany, ale z czasem krzyż zostaje zakryty papierowym talerzykiem, następnie ozdobną serwetką i chociaż nie są to zużyte serwetki i talerzyki, to jednak sytuacja ta porusza sumienie nauczycielki. Zwraca się zatem do dyrekcji:

-Z jakiej sali jest ten krzyż? Bo chyba wypadałoby go zawiesić…

-Nie wiem…Ale pewnie po malowaniu nie wrócił na miejsce – odpowiada pani dyrektor.

-Krzyż? Chyba z tej obecnie waszej sali – odzywa się pani wicedyrektor.

-Super! To ja go chętnie wezmę!

-Jasne, możesz go zawiesić!

Nauczycielka wiesza krzyż w sali. Za parę dni usłyszy od koleżanki:

-Krzyż to sobie możesz nosić na szyi, a nie wieszać na ścianie!

-A jeżeli mnie spojrzenie na krzyż pomaga w pracy, to co tobie do tego? – ripostuje nauczycielka.

Pół roku później jedna z mam uszczęśliwiona tym, że otrzymała wsparcie ze szkoły, zapyta:

- Skąd Pani czerpie siły na to wszystko?

- Z tego krzyża zawieszonego nad drzwiami – odpowie nauczycielka.

Przyjrzyjmy się tym sytuacjom. Przeciwnikom religii w obu przypadkach chodzi o to samo dążenie, aby kwestię religii wypchnąć z publicznej sfery ludzkiego życia, by nie miała mocy poruszania ludzkich sumień. Jeżeli już w ogóle musi istnieć, to jedynie w sferze prywatnej. Natomiast religia chrześcijańska opiera się na świadectwie pierwszych uczniów, którzy widzieli Zmartwychwstałego Pana, a następnie na świadectwie tych, którzy „nie widzieli, a uwierzyli”. Dawanie innym świadectwa o Bogu jest pierwszym zadaniem wierzących wynikającym z przyrzeczeń chrzcielnych.

Ponadto, właśnie skierowanie oczu ku transcendencji, ku Bogu może być źródłem prawdziwego rozwoju człowieka. „Religia chrześcijańska – głosił Benedykt XVI w Encyklice Caritas in Veritate - oraz inne religie mogą wnieść swój wkład w rozwój tylko wtedy, gdy Bóg znajduje miejsce również w sferze publicznej, z konkretnym odniesieniem do wymiaru kulturalnego, społecznego, ekonomicznego, a zwłaszcza politycznego. (…) Negowanie prawa do publicznego głoszenia własnej wiary religijnej i do zabiegania o to, by prawdy wiary kształtowały również życie publiczne, ma negatywne konsekwencje dla prawdziwego rozwoju. Wykluczenie religii ze sfery publicznej, tak jak skądinąd fundamentalizm religijny, uniemożliwiają spotkanie osób oraz ich współpracę dla rozwoju ludzkości (...). Rozum zawsze potrzebuje oczyszczenia przez wiarę, i odnosi się to także do rozumu politycznego, który nie powinien sądzić, że jest wszechmocny. Ze swej strony religia potrzebuje zawsze oczyszczenia przez rozum, by ukazać swoje autentyczne ludzkie oblicze. Za przerwanie tego dialogu drogo płaci rozwój ludzkości”.

John Lennon, w piosence „Imagine”, która zainaugurowała Igrzyska Olimpijskie w Paryżu w 2024r, marzył o utopijnym świecie bez „nieba, piekła, państw i religii”. Polityka obecnego rządu w Polsce zdaje się realizować tę utopijną wizję. Zwłaszcza Pani minister edukacji zdaje się tańczyć w rytm muzyki Lennona, zapowiadając liczne ograniczenia w realizacji lekcji religii w szkołach oraz cięcie podstawy programowej innych przedmiotów (m.in. historia, język polski itp.), celem ograniczenia do minimum treści związanych z tradycją i patriotyzmem na rzecz szeroko rozumianych „wartości europejskich”. Jakie to są „wartości” to już zaprezentowano nam dobitnie na otwarciu Igrzysk Olimpijskich: „fałszywe ubóstwienie Erosa, perwersja religijności i degradacja człowieka” (pojęcia zaczerpnięte z Encykliki papieża Benedykta XVI „Deus Caritas Est”).

Proszę zauważyć, że niezależnie od tego do jakiego dzieła sztuki nawiązywała ukazana podczas otwarcia igrzysk inscenizacja z udziałem drag queens (dyrektor artystyczny po skandalu wydał oświadczenie, że inspiracją do tej sceny był obraz malarza Giovanniego Belliniego "Uczta bogów", a nie jak powszechnie uważano dzieło Leonarda da Vinci "Ostatnia wieczerza”), to i tak zaprezentowano pogański kult bogów, nie dający się pogodzić z wiarą w Jedynego Boga, a poprzez wypaczenie istoty miłości i promocję hedonistycznych wartości, uwłaczający zarówno „Bogu, który jest miłością”, jak i godności człowieka. I w całym tym artystycznym wydarzeniu tylko jedna rzecz zasługuje na uwagę – jak na dłoni ukazana została wizja moralnego upadku ludzkości, jako efekt detronizacji Prawdziwego Boga na rzecz nie istniejących innych bogów – bożków tego świata. Inscenizacja pokazała karykaturę ludzkiej miłości, całkowite wypaczenie jej ludzkiego sensu. Benedykt XVI w swej pierwszej encyklice poświęconej miłości chrześcijańskiej pisał między innymi: Dzisiaj nierzadko zarzuca się chrześcijaństwu, że w przeszłości było przeciwnikiem cielesności; (…) Jednakże sposób gloryfikacji ciała jakiego dzisiaj jesteśmy świadkami jest zwodniczy. Eros sprowadzony jedynie do «seksu» staje się towarem, zwykłą «rzeczą», którą można kupić i sprzedać, co więcej sam człowiek staje się towarem. W rzeczywistości to nie jest wielkie «tak» człowieka dla swojego ciała. I zalecał: „oczyszczenie i dojrzewanie, które osiąga się także na drodze wyrzeczenia. Nie jest to odrzuceniem erosa, (…) lecz uzdrowieniem go w perspektywie jego prawdziwej wielkości”  (por. Deus Caritas Est, 5). Prawdziwa miłość ludzka wymaga oprócz miłości instynktownej (eros), także przyjaźni (philia) oraz troski o człowieka, posługi dla drugiego (agape).

Integralny rozwój ludzki zawsze musi się dokonywać w Miłości i w Prawdzie. Te zaś są nam dane i możemy je jedynie odkrywać, nie zaś tworzyć na nowo, jakoby ludzkość sama siebie mogła „wymyślić” na nowo. „Prawdy i ukazywanej przez nią miłości - pisał Benedykt XVI w „Caritas in Veritate” nie można produkować, można je tylko przyjąć. Ich ostatecznym źródłem nie jest i nie może być człowiek, lecz Bóg, czyli Ten, który jest Prawdą i Miłością. Zasada ta jest bardzo ważna dla społeczeństwa i dla rozwoju, ponieważ ani jedna, ani druga nie mogą być tylko wytworami człowieka; samo powołanie do rozwoju osób i narodów nie opiera się po prostu na ludzkich decyzjach, ale jest wpisane w plan uprzedni w stosunku do nas i będący dla nas wszystkich obowiązkiem, który powinien być w sposób wolny przyjęty. To, co nas poprzedza, i co nas stanowi — odwieczna Miłość i Prawda — wskazują nam, co jest dobrem i na czym polega nasze szczęście. A więc wskazują nam drogę do prawdziwego rozwoju” (Caritas in Veritate, 52).

Również „pojęcie «edukacja» - kontynuował dalej papież - nie odnosi się tylko do oświaty lub kształcenia zawodowego, ważnych czynników rozwoju, ale do pełnej formacji osoby. W związku z tym trzeba podkreślić aspekt problematyczny: żeby wychowywać, trzeba wiedzieć, kim jest osoba ludzka, znać jej naturę. Rozpowszechnianie się relatywistycznej wizji tejże natury stawia przed wychowaniem poważne problemy, zwłaszcza przed wychowaniem moralnym, uniemożliwiając jej szerzenie w wymiarze uniwersalnym” (tamże, 61).

Wypowiedź pani wiceminister na „tak” dla drag queen w polskich szkołach najdobitniej świadczy o kierunku polityki obecnego rządu, w którym nie ważna jest obiektywna prawda o człowieku, lecz w imię relatywizacji prawdy każdy może być tym kim chce. Natomiast jak zauważa papież: „Rozwój osoby ulega degradacji, jeśli uznaje ona siebie za swego jedynego twórcę. Analogicznie rozwój narodów ulega wypaczeniu, jeśli ludzkość uważa, że może stworzyć się na nowo, korzystając z «cudów» techniki. ” (por. tamże, 68).

Promowane przez ministerstwo ideologie sprzeczne z chrześcijańską wizją człowieka nie przyczyniają się do wspierania rodziców i ich autorytetu w funkcji wychowawczej, ani tym bardziej do kształtowania zdrowej moralności. W całym tym procesie wychowawczym gubi się to co jest najistotniejsze – gubi się samego człowieka.

Także Jan Paweł II dostrzegał istotny związek religii chrześcijańskiej „z człowiekiem w samym jego człowieczeństwie”. Człowieka bowiem trzeba widzieć zawsze jako „podmiot związany z osobową transcendencją”  (por. Jan Paweł II, przemówienie w UNESCO, Paryż, 1980). I zadawał jakże aktualne dziś pytania:

Co uczynić, ażeby wychowanie człowieka dokonywało się przede wszystkim w rodzinie? Jaki stan moralności publicznej zapewnia rodzinie, a zwłaszcza rodzicom autorytet moralny? Jakie instytucje? Jakie formy ustawodawstwa podtrzymują ten autorytet? A jakie go podkopują i niszczą? (tamże, 12)

Czy na przykład w całym procesie wychowania, w szczególności szkolnego, nie nastąpiło jednostronne przesunięcie w kierunku samego wykształcenia? Czy przy takim układzie proporcji oraz przy systematycznym wzroście wykształcenia, które odnosi się do rzeczy posiadanych przez człowieka, nie zostaje coraz bardziej przesłonięty sam człowiek? (tamże, 13)

Jakże proroczo brzmią dzisiaj te słowa! Szczególnie, że w dalszej części przemówienia Jan Paweł II upominał się „o zdrowy prymat rodziny w całym dziele wychowania człowieka do prawdziwego człowieczeństwa”, „prawo narodu” oraz „prawo rodzin katolickich do kształcenia swych dzieci w takich szkołach, które odpowiadają ich światopoglądowi – a w szczególności ścisłe prawo do tego, ażeby dzieci rodziców wierzących nie były poddawane w szkołach programom ateizującym”.

Nauka, badania naukowe, aby mieć swój wkład w rozwój ludzkości i służyć dobru człowieka muszą być podporządkowane obiektywnym wymogom prawdy i etyki, prymatowi i wolności ludzkiego ducha.

Z powyższego jasno wynika, że nie da się spełnić podstawowych celów wychowawczych bez odniesienia do religii, zwłaszcza do religii chrześcijańskiej, która stawiając w centrum Boga jednocześnie ma na uwadze każdego człowieka i całą ludzkość, braterstwo wszystkich ludzi.

Nauka, daje wiedzę, religia zaś daje odpowiedź na pytania dotyczące sensu, wartości i prawdy, także tej ostatecznej prawdy, dotyczącej celu ludzkiego życia. Młody człowiek oprócz nabywania wiedzy z różnych dziedzin nauk, powinien w systemie kształcenia znaleźć odpowiedź na pytania, które nurtują serca młodych: Kim jestem? Po co żyję? Skąd dobro? Skąd zło? Jaki jest ostateczny cel i sens ludzkiego życia? Pytania o godność, o początek ludzkiego życia, pytania o prawdę, o miłość. Właśnie na te pytania odpowiada religia. Nauka zaś i religia nie powinny być sobie przeciwstawiane, lecz wspólnie winny wychowywać człowieka, „ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem – o to, ażeby bardziej „był”, a nie tylko więcej „miał” - aby więc poprzez wszystko, co „ma”, co „posiada”, umiał bardziej i pełniej być człowiekiem – to znaczy, ażeby również umiał bardziej „być” nie tylko z „drugimi”, ale także i „dla drugich” (por. tamże, 11).

Świat o którym marzył Lennon - bez religii i narodów - który urzeczywistnia się na naszych oczach, wspierany przez rządy państw, dążące do promowania antykultury chrześcijańskiej, świat poddany jedynie ludzkim projektom, ideologiom i utopiom, świat z którego usunie się humanizm chrześcijański, nie stanie się światem nowego humanizmu i braterstwa, lecz światem zmierzającym do zagłady. „Dyspozycyjność wobec Boga otwiera – jak przypomina na zakończenie Encykliki Caritas in Veritate Benedykt XVI - na dyspozycyjność wobec braci oraz wobec życia (…). I przeciwnie, ideologiczne zamknięcie się na Boga oraz ateizm obojętności, które prowadzą do zapominania o Stwórcy i stwarzają niebezpieczeństwo zapominania również o wartościach ludzkich, jawią się dziś pośród największych przeszkód w rozwoju. Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim.” Natomiast Jan Paweł II nawoływał w Paryżu, aby dać się:przekonać do pierwszeństwa etyki przed techniką, prymatu osoby w stosunku do rzeczy, wyższości ducha nad materią. Przysłużymy się sprawie człowieka, jeśli wiedza sprzymierzy się z sumieniem. Ludzie nauki pomogą naprawdę ludzkości, jeśli zachowają poczucie transcendencji człowieka w stosunku do świata i Boga w stosunku do człowieka”. Słowa te Jan Paweł II wypowiedział w obliczu groźby wojny nuklearnej, która unicestwi ludzkość, jeżeli człowiek się nie opamięta!

Światem i szkołą rządzą dziś przelotne mody i ideologie. Nie sprzyjają one wychowaniu młodych pokoleń. Jest tylko jedna rada na ten stan rzeczy. Bądźmy ludźmi, którzy na głupotę odpowiedzą mądrością, na moralny bezład – zdrową moralnością, a nade wszystko pozostańmy ludźmi sumienia! Swoimi zaś wyborami starajmy się dawać świadectwo miłości i prawdzie!

Wtedy pomimo różnych niesprzyjających nam tendencjom uczynimy ten świat bardziej Bożym i ludzkim jednocześnie. A jeżeli przyjdą czasy, że każą nam ściągnąć krzyż ze ściany, to niech na zawsze pozostanie On w naszym sercu!

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco