Codzienność, Narzekania, Znaki nadziei

Fatalne skutki tezy "Bóg nie karze"

dodane 14:36

Widzę tego coraz więcej.

Patrzę, czytam, słyszę... I widzę coraz wyraźniej, jakie spustoszenie robi teza "Bóg nie karze".... Nie, wiem, że Bóg nie jest mściwy. Tyle że kara i zemsta to nie to samo.  Źle, gdy kara jest zemstą. Ona ma służyć poprawie...

Dlaczego za przekroczenie prędkości policjant wypisze mi mandat? Bo się chce zemścić? To jakieś chore wyobrażenie rzeczywistości. Mandat jest po to, żebym tego już w przyszłości nie robił. Po co jest więzienie za poważniejszą kradzież czy za oszustwo? Dla zemsty? A nie po to, żeby człowiek miał nauczkę i już tak nie robił?

Zaczyna mi świtać dlaczego tak wielu w naszym społeczeństwie takich, którzy wszędzie wietrzą złośliwość, spiski i temu podobne. Po prostu cały świat jest przeciw nim i chce im dokopać. Tego, że krzywdzą bliźnich nie widzą... Ja, ja, jeszcze raz ja. Mnie, moje, mojemu i tak dalej... Nie ma kary za to, co złego zrobiłem, jest tylko głupia, nikomu niepotrzebna zemsta, jest tylko mściwe otoczenie, a ja aniołek właściwe... Paskudne spojrzenie na rzeczywistość.

Do tej pory pisząc o Bożej sprawiedliwości zwracałem uwagę, że "Bóg nie karze" to mówienie tym, którzy zostali skrzywdzeni, że Boga ich krzywda nie obchodzi. Całkiem sprzeczne z całym objawieniem, gdzie Bóg staje po stronie krzywdzonych... Pisałem też, że "Bóg nie karze" to uczenie lekceważenie Boga i potrzeby nawrócenia. To stawianie sprawy ten sposób, że ja nic robić nie muszę, niczego zmieniać w swoim życiu;  Bóg, skoro chce mnie mieć w niebie niech się martwi. Ja w razie czego zgłoszę pretensje, że kochał mnie za mało... Ale dziś dostrzegam, że to może pójść dalej...

Człowiek, który wie, że Bóg może zrobić coś, żeby człowiek się poprawił (czyli nieraz ukarać), gdy napotyka na życiowe trudności nie musi ich odbierać jako Bożą karę. Wiadomo, może to być próba ze strony Boga, może to być droga do pogłębienia swojego spojrzenia na świat... Ogólnie: przeciwności losu, cierpienie, są dla niego wyzwaniem. Być może także okazją do przemiany życia. A co myśli o swoim cierpieniu człowiek, który przekonany jest, że "Bóg nie karze"?

Tak, tak, taki człowiek pomyśli "jakim prawem". "Jakim prawem Bóg nam  mnie to zło dopuszcza". Przecież on nie karze, powinien mnie kochać, a tu proszę, pozwala na coś takiego...

Coraz wyraźniej widzę, że "Bóg nie karze" to prosta droga do niewiary. Wiem, że są ludzie, którzy panicznie boją się Bożej kary, piekła nawet za drobiazg, drobne niedociągnięcie. Ale trzeba im pokazywać prawdę o Bogu; że On kocha, że Mu na nas zależy, że On nie jest złośliwy, że nie szuka dziury w całym, a nie mówić "Bóg nie karze"... Bo to tylko wzmacnia w wielu poczucie, że to oni sami są Bogami, a Bóg prawdziwy jest od zaspokajania ich potrzeb...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024