Inspiracje, Narzekania

W Krościenku

dodane 09:00

To miejsce ciekawe z co najmniej kilku powodów.

Kiedy po raz pierwszy tam dotarłem? O dziwo, nie pamiętam. Po siódmej klasie? Po ósmej? Jakoś tak, bo kiedy w 79 przygotowywaliśmy się tam na spotkanie z Janem Pawłem II miejscowość była mi już znana. Nie tak jak Nowy Targ, w którym bywałem znacznie częściej (bliżej było z Łopusznej, gdzie spędzałem w tamtych latach wakacje), ale jednak. Na pewno zaś podobało mi się dużo bardziej, niż nieodległa Szczawnica (zresztą miejscowości te przez dobrych parę lat były ze sobą administracyjnie połączone). Urokliwa zabudowa, urokliwy, skręcający tam ku północy Dunajec, no i styk trzech górskich pasm: ukochanych Gorców, rzadko przeze mnie odwiedzanych Pienin i surowszej niż Gorce urody Beskidu Sądeckiego.

Ostatni weekend września, pogoda wedle zapowiedzi piękna. Postanowiliśmy z żoną się wybrać. Na Trzy Korony. A przy okazji spotkać z "rowerzystami" z redakcji Gościa, którzy zawieźli na Kopia Górkę podziękowania czytelników za dzieło ks. Blachnickiego. Ludzi na szlaku "jak mrówków", ale to nie dziwne. W samym Krościenku - wcale nie tak tłoczno. Oczywiście też spotkanie z "rowerzystami". Modlitwa przy grobie ks. Blachnickiego. Ale najciekawsza - wizyta na Kopiej Górce, Centrum ruchu Światło-Życie.

Przez całe życia daleki jestem od łatwego popadania w "kult jednostki". Ks. Blachnicki,ego podobnie jak Jana Pawła II, szczerze jednak podziwiam. Nie, niezupełnie za dzieło. Przede wszystkim za styl, który prezentował. Styl konsekwentnego chrześcijanina. Styl pełen uczciwości, prawdy, otwartości, która nie boi się spotkać z innością. Styl... No, podarujmy sobie inne określenia. Przypomniały mi o nim tablice z takimi kluczowymi dla  oazy prawdami. O Drogowskazach, o tym, co napędza wiarę, o tym, kogo chrześcijanin powinien sadzać na tronie swojego życia. I rzeźby. Zwłaszcza ta Chrystusa Sługi, z dzbanem, gotowego obmyć moją lewą nogę (w misie, która leży przed Jezusem jest odbicie lewej stopy)...

Przyznaję: takiego stylu, prezentowanego zresztą także przez Jana Pawła II, bardzo mi dziś wśród naszych katolików brakuje. Dominuje - upraszczając - z jednej strony styl zamknięcia, oblężonej twierdzy, która wszędzie widzi wrogów. Coraz słabszy zresztą. Z drugiej, coraz mocniej, styl otwarty; ale otwarty tak szeroko, że przeciągi zdążyły już wywiać z niego większość tego, co stanowi istotę chrześcijaństwa. Jedni i drudzy głownie narzekają. Pierwsi na niewiarę i niewierność, drudzy na... zamkniętych chrześcijan. I festiwal z leitmotivem "ona temu winna, ona temu winna" trwa w najlepsze. Księża powinni to, biskupi powinni tamto. Świeccy? Ci narzekający też oczywiście wiele "powinni", ale jakoś czują się z obowiązków zwolnieni....

E, nie, dam spokój z tym narzekaniem. Choć ta małostkowość i wytykanie palcami powolutku mnie dobijają. Także gdy wychodzą "z wysoka". Widzę jednak sprzeczność w ciągłym powtarzaniu, że wszystko robimy źle, a potem dziwieniu się, że jakoś nie chcemy się angażować. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nikt sam z siebie nie wyrasta na postaci formatu Jana Pawła II czy ks. Blachnickiego. Do tego trzeba charyzmatu, Bożej łaski. Myślę jednak, że gdyby Ewangelia naprawdę nas zachwycała, dostrzegalibyśmy w swoich braciach w wierze jednak trochę więcej dobra.

A może to po prostu tak, że krytykować naprawdę jest najłatwiej? Bo krytykować można konkret. A dobro bywa mozaiką tak wielu różnych, drobnych konkretów...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024