Złośliwości, Tradycjonalistyczne mity
Hołd we właściwym momencie
dodane 2017-05-26 17:53
Przyklękać przed Najświętszym Sakramentem? Jak najbardziej. Byle oddawać w ten sposób hołd Jezusowi, nie swojemu widzimisię.
Oj oburzył się nie tak dawno jeden z czytelników portalu Wiara.pl na to, że podczas Mszy służba liturgiczna czy kapłan nie klęka przed tabernakulum i wszystko kręci sie nie wokół tabernakulum, ale ołtarza, który nie jest prawdziwym Jezusem, a tylko Go symbolizuje. Inni z kolei ciągle oburzają się na zwyczaj przyjmowania Komunii „na stojąco”, Choć tak naprawdę jest to przyjmowanie w procesji. I zdawać by się mogło, że to słuszne postulat, bo przecież składania hołdu naszemu Zbawicielowi nigdy dość. No właśnie. Składania hołdu Jezusowi – rzeczywiście. Gorzej, gdy to składanie hołdu swojemu widzimisię.
No to po pierwsze zastanówmy się, po co chrześcijanie, po okresie sprawowania liturgii po domach czy w katakumbach, zaczęli budować kościoły. Dość oczywiste, prawda? Kościoły budowano i buduje się dla spotkań wspólnoty. Głównie dla spotkań na Eucharystii. Cała przestrzeń kościoła zorganizowana powinna więc być tak, by odprawianiu tej Eucharystii dobrze służyć. Oczywistym więc jest, że w centrum powinien być ołtarz. Powinny być odpowiednie miejsca stołu słowa Bożego, dla kapłana i dla wiernych. Kościołów nie buduje się po to, by były sanktuariami adoracji Najświętszego Sakramentu. To znaczy, owszem, można w nich adorować Jezusa, ale przestrzeń kościoła zorganizowana jest tak a nie inaczej z powodu Eucharystii, nie adoracji.
Jednym z pierwszych słów, które padają podczas Mszy jest przypomnienie „Pan z wami”. Czyi Pan z tobą, ludu Boży, bo gdzie dwaj albo trzej zgromadzeni są w imię Jezusa, tam jest i On. „I z duchem Twoim” – odpowiada lud, przypominając, że jest też obecny w osobie kałana, który powie „to jest ciało Moje”, a nie „to jest ciało Chrystusa”. Potem Chrystus stanie się też obecny w swoim słowie. Przypomni to kapłan stwierdzając po przeczytaniu Ewangelii „oto słowo Pańskie”. A w końcu, gdy padną słowa przeistoczenia, Chrystus stanie się obecny w na Eucharystii pod postaciami Chleba i Wina.
Tak, stanie się obecny. W Eucharystii Chrystus jest tym, który przychodzi. Nie ma Go pod postacią Chleba i Wina, ale podczas Mszy staje się pod tymi postaciami obecny. To dlatego w przepisach liturgicznych zaleca się, by podczas Mszy rozdawać Komunię konsekrowaną właśnie podczas niej, komunię z tego chleba, który podczas przygotowania darów został przyniesiony do ołtarza, a nie zredukować wszystko do rangi symbolu jednej Hostii kapłańskiej, a resztę rozdać z „magazynu”. Bo znak staje się wtedy niejasny. Obecność Pana Jezusa pod postacią Chleba nie wiąże się już w sposób tak oczywisty ze sprawowaniem Eucharystii. Sama celebracja staje się dla przyjęcia Ciała Pańskiego zbyteczna.
A tabernakulum? Jak widać, dla akcji liturgicznej nie jest potrzebne. To miejsce przechowywania Ciała Pańskiego dla tych, którzy będą Go potrzebowali, a nie będą mogli przyjść na Mszę. Chwalebnym jest, że ukrytego pod postacią Chleba Chrystusa adorujemy. Ale – jak napisałem – obecność tabernakulum z przechowanym Ciałem Pańskim podczas akcji liturgicznej nie jest potrzebna.
Dlaczego to tabernakulum często w centrum jest? Przypomnijmy, że w wielu kościołach, także tych bardzo starych, przy głównym ołtarzu tabernakulum nigdy nie było. Tak bywa nawet w dawnych katedrach. Nieco nowszych też. To chyba właśnie w mniejszych kościołach, gdzie nie było za bardzo miejsca, wygodniej było umieścić tabernakulum w ołtarzu. Gdy kapłan odprawiał twarzą do ołtarza, a plecami do ludzi, większych problemów to nie rodziło. Klękając przed ołtarzem kapłan klękał też przed tabernakulum. Gdy stanął twarzą do ołtarza i twarzą do ludzi, tabernakulum zaczął mieć za plecami. No i wychodzi jak wychodzi.
To dlatego po soborze starano się na Zachodzie, ale i czasem u nas, znaleźć Chrystusowi inne godne miejsce w budowli kościoła, ale tak, by jego usytuowanie nie zaciemniało sensu liturgicznej celebracji. Nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla Jezusa obecnego pod postacią Chleba! Chodziło o czytelny znak tego, co dokonuje się podczas Eucharystii. I żeby ta celebracja odbywała się bez owego zaciemniania znaku postanowiono, że przed tabernakulum kapłan i służba liturgiczna przyklękają na początku i na koniec Mszy. A nie za każdym razem, gdy przechodzą przez „oś środkową” kościoła. Nie brak szacxunku – powtarzam – ale wskazanie na tego, który na ołtarzy przychodzi pod postacią Chleba i Wina.
Do podobnych wniosków prowadzi refleksja nad upieraniem się przy tym, by przystępujący do Komunii klękali. Zwolennicy takiego podejścia chcą oddawać cześć eucharystycznemu Jezusowi. Pragnienie godne pochwały i uszanowania. Tylko to podejście abstrahujące od akcji liturgicznej. Dobre w sytuacji, gdyby Komunię rozdawano po różańcu. W czasie Mszy....
Nie jest prawdą, że przed eucharystycznym Jezusem nie klękamy. Pomijam sam moment przeistoczenia. Klękamy także przed samą Komunią, na słowa „oto Baranek Boży”. Trudno nie zauważyć, że to jest właśnie moment adoracji. To moment oddania Jezusowi należnej Mu czci połączony z pokornym wyznaniem, że „nie jestem godzien, abyś przyszedł pod mój dach”, do mnie. Ale Pan Jezus nas, niegodnych, podnosi z kolan. I pozwala podejść do swojego stołu, gdzie chleb stał się Jego Ciałem. Przecież nie jesteśmy już niewolnikami, ale Synami, prawda?
Zwracam jeszcze raz uwagę, że to jest przyjmowanie Komunii w procesji, nie na stojąco. Przyklęknięcie na jedno kolano, które zalecają przepisy polskiego Kościoła, jest ukłonem w kierunku tych, którzy burzą się na brak szacunku wobec Jezusa, ale w zasadzie nie byłoby potrzebne. Bo, jak napisałem, Bóg nas, klęczących podniósł z kolan i karmi nas sobą. Ta procesja też ma oczywiście swoją wymowę. Przywołuje na myśl Paschę. Zwracam uwagę, ze właśnie podczas wieczerzy paschalnej Jezus ustanowił Eucharystię. Otóż ta pierwsza pascha, spożywana w nocy wyjścia Izraela z Egiptu, byłą spożywana na stojąco! Biodra przepasane, sandały na nogach i laski w ręku. Nie rozsiadają się, bo są gotowi do drogi. I tak jest też podczas Eucharystii: to nasz pokarm w drodze. W drodze do wieczności. My też wybieramy się do ziemi Obiecanej. Więc stoimy, gotowi w każdej sekundzie iść dalej...
Myślę zresztą, że takie upieranie się przy konieczności klękania podczas przyjmowania Komunii wynika też z niezrozumienia znaczenia tych liturgicznych postaw, jakimi są procesja i postawa stojąca. Ta druga to postawa gotowości; postawa wartownika, który natychmiast jest gotów zareagować. Sługa klęczący przez Panem zanim wykona Jego polecenie musi wstać z klęczek. Stojący ani tej sekundy zwlekać nie musi.... Jestem gotowy, Panie Jezu, mogę w każdej chwili ruszyć za Tobą i Tobie usłużyć. Czy to nie piękny symbol?
Tak, Jezusowi, także obecnemu w Najświętszym Sakramencie, zawsze należy się szacunek. Myślę jednak, że lepiej okazuje go nie ten, kto wbrew zasadom zawsze klęka, a ten, kto w duchu posłuszeństwa Kościołowi przyjmuje postawę uwypuklającą znaczenie danego momentu akcji liturgicznej.