Narzekania, Codzienność, Złośliwości

Refleksja nad bezrefleksyjnością

dodane 14:50

Ja wiem, że człowiek bywa słaby i grzeszny. Ale czasem patrząc jak ludzie są na swoje złe postępowanie ślepi...

W zasadzie już do tego przywykłem. Przynajmniej odnośnie do wielu kategorii ludzi: niewierzących, ledwo wierzących czy ogólnie traktujących swoją wiarę jak traktuje się zbędne dodatki. Ci ludzie niemal zawsze w swoich oczach są prawi i sprawiedliwi. Chodzące ideały normalnie, co najwyżej splamione drobiazgami, kiedy już nie mogli wytrzymać. Tak mają, trudno...

Spotykam jednak czasem różnych bardzo pobożnych, co to jak trzeba ręce składają pobożnie do modlitwy albo i wyciągają je w górę, kiedy wielbią Boga podczas modlitewnego spotkania. I co?

Nie to, że takich grzech nie może się imać. Są ludźmi. Ten jest zarozumiały, tamten gadatliwy, a jeszcze inny ma słabość do pieniędzy. Pierwszych można nie zauważyć, trzeciego można się wstydzić. Bywa. Nie mam pretensji jeśli nie obnoszą się z tym, ze tkwią w jakimś nałogu. Przecież jest czego się wstydzić. Tylko ci niektórzy pobożni czasem z niewiadomych powodów w bardziej ewidentnych sprawach w ogóle nie chcą widzieć, że coś jednak jest nie tak.

Domaganie się załatwienia spraw po znajomości? Przecież wszyscy tak robią. Wykolegowanie wspólnika w interesach? On na mnie żerował. Lewe zwolnienie?  No potrzebuję wolne, a urlopu mi szkoda (albo szef nie chce dać, bo nawał terminów). Spychanie własnej pracy na innych? Kto chce może się ustawić podobnie. Przez niedotrzymywanie terminów zmuszanie współpracowników, by pracowali po godzinach? No przecież miałem tyle ważnych spraw na głowie. Zwrócić im uwagę, że tak nie można? Dla świętego spokoju przytakną, ale dalej będą robili swoje. Jak przyjdziesz jeszcze raz, to przy pierwszej okazji zrobią ci na złość.

I tak w wielu sprawach. W niedziele sami nie pracują, za to chętnie korzystają z pracy innych. Gdy widzą czyjąś krzywdę siedzą cicho, bo to nie ich sprawa i nie powinni się wtrącać.  Ale  jeśli jest okazja się wybić, to ścielący się trup jest nieważny. Choć będę klaskać papieżowi Franciszkowi gdy beszta możnych i wychwala ubogich wobec zwierzchników będą hołdować serwilizmowi, a wobec podwładnych będą obcesowi. Tych zaś, którzy stoją na drabinie społecznej niżej, pierwsi nie pozdrowią...

Oczywiście podczas modlitewnego spotkania będą ze wzniesionymi rękami pląsać w rytm pobożnych pieśni i wzywać, by „Panu naszemu pieśni grać i wysławiać Jego święte imię”... I rozprawiać o ludzkim zepsuciu. O zepsuciu, bo o ewangelizacji to raczej nie. Bo niby o czym? Trzeba i już. Za to ludzkie zepsucie to taki ciekawy temat do rozmów i ważny powód, by się oburzyć...

W sumie to też jakis znak. Przecież co człowiek ma w sercu to i na języku. nawet jesli niby dotyczy innych...

***

Wszelkie podobieństwo mojego opisu do konkretnych osób jest oczywiście zupełnie przypadkowe. To zbiorczy efekt wielu lat obserwacji, rozmów i mojej własnej tendencji do bycia złośliwym dotyczący wielu różnych środowisk.

Przypomniałem sobie taka fajna piosenke na ten temat. Świecką zupełnie, ale przecież jakoś i do wierzących pasującą:

https://www.youtube.com/watch?v=Xa_rqLblzRo

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024