Codzienność

Broad Peak - kolejny triumf i tragedia

dodane 00:03

Chciałem napisać. Ale potem pomyślałem, że nie warto kalać tej tragedii pisaniną. Tylu zadaje tyle pytań... A to wszystko jest takie proste.

Trochę zdziwiło mnie, że po tragedii na Broad Peaku sporo osób uderzyło w histeryczne tony zadając publicznie pytania o winnych, o nieudzielenie pomocy i takie tam inne. Myślałem, że wystarczy lektura paru książek żeby wiedzieć, że na najwyższych szczytach takie tragedia zdarzają się bardzo często. I że przy całej potędze technologii nikt nie potrafi pomóc. Tak jak nie potrafimy obronić się przed spadającymi meteorytami, powodziami czy trzęsieniami ziemi. Ale... Widać się myliłem...

Może jestem z innego świata? Dziwia i irytują mnie te przemądrzałe pytania i zarzuty o nieudzielenie pomocy. Ale co może o tym wiedzieć człowiek siedzący w ciepłym domu i popijajacy kawę? Hasło "zmęczenie" kojarzy mu się z niedziałajacą windą albo zbyt długim siedzeniem przed telewizorem.

A przecież nie trzeba jeździć w Himalaje (czy Karakorum), żeby mieć chociaż niewielkie wyobrażenie, jak to jest naprawdę. W naszych głupich Beskidach można zimą stoczyć ciężką walkę o życie. Zdarzyło mi się, że w ciągu paru minut tak opadłem z sił, że idąc pięknie wyrytą w śniegu ścieżką trudno mi było zrobić więcej niż dwa, trzy kroki bez odpoczynku. Wystarczył nagły spadek poziomu cukru. Widziałem na progu Pięcu Stawów dziewczynę, która  w ciągu kilku minut opadła z sił tak bardzo, ze nie potrafiła przełnąć włożonej jej w usta czekolady. Wiem jaki odmóżdżajace bywa przenikliwe zimno. Nie chce się poprawić rozpiętego ochraniacza, nie mówiąc już o sięgnięciu po zapasowy sweter czy herbatę. Byle szybciej uciec, choć wleczenie sie  noga za nogą trudno nazwać ucieczką. Znam bezradność pozbawionych czucia palców i ból powracającego  w nie życia. Znam strachy, które przychodzą na przełamaniu dnia i nocy. A tam, na Broad Peaku zmęczenie, uczucie zimna i parę innych spotęgowała jeszcze wysokość i związane z nią niedotlenienie... Naprawde rozumiem, że można nie mieć sił. I ze można zobojętnieć na wszystko. Na ekspozycję, odmrożenia  to, czy dam radę. Tym bardziej nie mieć już sił jakoś mocniej zaopiekować sie swoim towarzyszem... O tym, co tam się mogło dziać nie napiszę. Takie domysły są trochę jak bluźnierstwo...

Marek Kęsicki, Andrzej Sikorski, Bohdan Nowaczyk... Coś komuś mówią te imiona i nazwiska? Pewnie nie. Zginęli w mniej więcej tym samym miejscu schodząc ze szczytu Broad Peak Middle (trochę niższy wierzchołek tego masywu)  trzydzieści osiem lat temu. To był pierwszy polski ośmiotysiecznik i w ogole pierwsze wejście na ten wierzchołek...

Może nie miał racji Włodimir Wysocki, gdy spiewał "świat w marszu pożegnać mniejszy grzech niż sadłem się w miękkim piernacie zadławić wśród snu", ale wydaje mi się, że Bóg łaskawym okiem spogląda na wariatów, którzy w świecie, w którym mnóstwo ludzi z kimś o coś walczy -  włądzę, pieniądze, sławę - stoczyli przegraną walkę z samymi sobą...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024