Zielono mi na co dzień
Hmm...
dodane 2017-08-15 13:58
...a gdyby tak reaktywować bloga po 8 latach leżakowania?
Taka właśnie mnie rano naszła myśl. Myśl jak myśl - kiedy ma się urlop można myśleć o sprawach o najniższym priorytecie bez stresu, że na coś innego nie starczy czasu. Właściwie miałam spędzić jeszcze kilka dni na głębokich Kaszubach, ale z powodu nawałnic przechodzących w weekend nad Polską musiałam się stamtąd ewakuować (brak prądu był dokuczliwy tylko z powodu niedziałającej lodówki, ale jednak ;) ). Siedzę więc w domu, oddając się błogiemu nic-nie-robieniu. Nawet swoją komórkę zostawiłam (przez przypadek) u rodziców w domu i tym sposobem naprawdę nic mnie nie rozprasza.
Co do bloga hmm... od ponad roku chodzi za mną myśl by wrócić do pisania. Prawie sześć lat w zakonie, a później kolejne "wracania do normalności" spowodowały, że założyłam iż ta strona powinna iść do zakopania. Wydawało mi się, że nie mam o czym pisać. Brakowało mi "tematu przewodniego". Kiedyś byłam studentką dwóch kierunków, miałam kilka ciekawych zaangażowań - mogło to być ciekawe. Potem miałam kilka lat wypełnionych przygodami zakonnymi (tam to dopiero było o czym pisać, choć wtedy nie mogłam tego robić ;) ). W końcu miałam kolejne lata w zderzeniu z post-zakonną rzeczywistością - tutaj nawet jak chciałam pisać to było to zbyt bolesne, zbyt jednostronne i zbyt emocjonalne - takie nie w moim stylu. Pewnie, jestem cholerykiem i nie raz pojawiały się tutaj "emocjonalne wpisy", ale one wynikały z połączenia mojej codzienności i charakteru, a w tamtym okresie ta zbytnia emocjonalność wynikała po prostu z bycia w kryzysie - nikogo by nie budowała, a we mnie by jeszcze bardziej rozdrapywała rany (choć pewnie udawałabym, że to takie pomocne, wygadać swój ból ;) ). Ale ostatecznie to już za mną, spokojnie mogę wrócić do pisania... tylko, że... i tutaj pojawia się problem. Bo tak naprawdę dopiero teraz wydaje mi się, że za bardzo nie mam o czym pisać. Ustabilizowane życie, praca w IT (wcześniej przez chwilę byłam dziennikarzem - to mogłoby być ciekawe ;) ), raz do roku urlop, z podobną częstotliwością wyjazd na jakąś ogólnoeuropejską konferencję, wieczorne spacery po plaży... takie to jakieś nijakie na pisanie bloga. Ale może warto spróbować?
No i jest jeszcze drugi pomysł, bardziej zbliżony do tematyki portalu - głęboko chodzi mi po głowie ta przestrzeń gdzie styka się świeckość i konsekracja. Jako, że temat jest mi bliski (żeby nie powiedzieć osobisty ;) ), od jakiegoś czasu przeglądałam strony/blogi/fora w tym temacie. Niestety mam wrażenie, że w polskim internecie, albo bardzo płytko się o tym pisze (poza opracowaniami dokumentów kościelnych), albo... strasznie cukierkowato. Biskup, którego bardzo szanuję kiedyś mi powiedział, że "jeśli czegoś nie ma, to Ty to włóż we wspólnotę" i może powinnam tą radę zastosować w tym przypadku. Natomiast nie wiem czy warto ciągnąć to w tym blogu, czy może założyć oddzielnego, dedykowanego bloga (phi! optymistycznie zakładam, że będę miała coś do powiedzenia w temacie ;) ). Macie jakieś pomysły (a tu zakładam, że nie wszyscy czytelnicy tego bloga umarli ;) )?
Niezależnie od wszystkiego, w zielonym świeci dziś pojawia się nowy wpis! ;)