Pan Bóg jednak działa i nieustannie opiekuje się swoimi mrówkami czy też baranami. Już zupełnie zrezygnowałam. Nie wierzyłam że ta cała sytuacja może się dobrze wyjaśnić, zapakowałam się w samochód pojechałam na zakupy tylko po to aby w tłumie centrum handlowego wykrzyczeć w słuchawkę telefonu swój ból i niezrozumienie. A potem wróciłam do samochodu i nawet myślałam, żeby wrócić, ale akurat dochodziła 19:30 więc skręciłam w przeciwną stronę by pojechać na Mszę św. do zaprzyjaźnionej oazy. Aż tu nagle w połowie drogi słyszę znajome "pipp pipp pipp" wszelkie możliwe kontrolki z tablicy rozdzielczej błyszczą i kolejne komunikaty się pojawiają "ETS kapput" potem ABS, na kierownicy czuję, że wspomaganie odjęło, świeci mi po oczach kontrolka ręcznego, prędkościomierz opadł i nie ma siły się podnieść, słyszę jak silnik zaczyna wyduszać z siebie ostatnie siły, obrotomierz zbliża się do 3000 obrotów a ja toczę się 20km/h... myślę sobie "tryb awaryjny na całego"... zjechałam na parking.

Wyłączyłam radio, światła, wyciągnęłam kluczyk... "Dobry Boże to naprawdę ma być tak prosto? Naprawdę nie chcesz abym pojechała na Mszę św? Co prawda przed chwilą byłam na jednej ale i tak... i co tak zupełnie wprost rozwalasz mi samochód?". Trochę niedowierzam w taką Boską bezpośrednią interwencję no ale przecież wszystko na to wskazuje... zmieniłam w trakcje drogi plany co do celu, na chwilę przed jeszcze potwierdziłam, że będę się Bożej drogi trzymać i tu nagle TRACH! Auto się psuje. "No dobrze to zróbmy tak - bo ja mrówka małej wiary - jak zapalę samochód i będę mogła normalnie jechać (w domyśle nic dodatkowego nie będzie mi się świecić) to zawracam i próbuję jeszcze raz; a jak przekręcę kluczyk i tryb awaryjny nadal będzie trzymać to toczę się do Oazy na Msze a potem zastanowię się co dalej". I co? I jak ręką odjął ;) No może nie zupełnie bo ETS nadal uważał, że nie chce działać, ale że moja umowa z Panem Bogiem nie obejmowała rozwiązań połowicznych i de facto mogłam jechać normalnie to zawróciłam. A wszystkie sprawy ułożyły się jak najbardziej pomyślnie. Dzięki Bogu :)