Zielono mi na co dzień
Myśli pomyślane...
dodane 2008-11-20 18:53
Wiesz co... był to facet z klasą i było to widać. Potem już się nie dziwiłam skąd Ci się ona wzięła. I naprawdę był z Ciebie dumny... dumny ze swojego syna, z tego, że udało mu się tyle przekazać. Nie z tego co osiągnąłeś, miałeś... ale jaki byłeś - jesteś.
Tyle napisałam, ale część zginęła w transmisji bo "bakteria" mojej komórki postanowiła paść [ech ta nowomowa ;)]. Zaczęłam się zastanawiać ile mamy ze swoich rodziców... no i ile dalej przekażemy... Że są rzeczy, których przebywając ze sobą na co dzień nie jesteśmy w stanie uchwycić, dostrzegamy je dopiero jak wyprowadzamy się z domu. Ale też są takie podobieństwa, których my nigdy nie zauważymy, a te same rzucają się w oczy osobom z zewnątrz.
Inaczej patrzy się na rodziców, szczególnie w okresie dorastania kiedy niewiele chce się z nich mieć wspólnego, potem różnie to wygląda. Inaczej patrzą rodzicie na dzieci, kiedy chcą w nich przede wszystkim siebie widzieć. A prawda jak zawsze gdzieś po środku leży niezależnie czy nam się podoba czy nie.
Hmm... resztę tych przemyśleń zachowam dla siebie :)
Jutro pogrzeb... ech, a ja w Gdańsku.