Zielono mi na co dzień
Chochlą, chochlą! ;)
dodane 2008-07-11 19:47
Spotkaliśmy się w kameralnym gronie kilku osób. Mieliśmy spędzić ze sobą cały dzień więc poszliśmy wspólnie na obiad. Usiedliśmy do stołu, rzuciłam tylko okiem czy to pobożne grono, będzie wspólnie dziękować Panu Bogu za posiłek, ale nikt nie podjął inicjatywy przewodniczenia, a wszyscy wybrali drugą opcję - dziękczynienia indywidualnego.
Weszła zupa i oczywiście wylądowała przy mnie. Nie było innego wyjścia jak zacząć sobie nalewać. I w tym momencie padło pół żartem, pół serio - "to ja się za was wszystkich pomodlę". Ręka z chochlą zupy zastygła mi w połowie znaku krzyża, ale inicjatywa była jednoosobowa więc doszłam do wniosku, że nic nie szkodzi, zrobię jak planowałam - podziękuję przed samym jedzeniem. Z naprzeciwka stołu dobiegły mnie śmiechy z zastanej sytuacji, że mnie tak nagle zmroziło. Ale byłam dzielna! Już sobie nalewałam drugą łyżkę, już myślę, że w końcu coś zjem, a tutaj niecnie z mojej prawej strony co słyszę?
- A Mrówka to się chochlą żegna! - ech masz Ty owadzie przyjaciół :]