nauka która nie jest nauką, Science, Zielono mi na co dzień
Studencko-uczelniane pogaństwo
dodane 2008-03-17 23:47
Napisałam dziś maila do dziekanatu w sprawie Wielkiego Piątku - napisałam w swoim imieniu oraz kilku innych studentów. Po prostu nie chcę mieć tego dnia zajęć. Dlaczego w imię krzywo pojętej tolerancji muszę znosić w studenckiej gazetce gay-freindly artykuły a nie przysługuje mi prawo do dnia wolnego w pamiątkę największej zbrodni ludzkości? Rozmawiałam ostatnio z przyjaciółmi z poprzedniej uczelni, okazuje się, że tam czwartek i piątek są wolne bo tak (za moich czasów obowiązywały godziny rektorskie jeszcze), poszperałam - w pozostałych gdańskich uczelniach różnie - czwartek niekoniecznie, ale Wielki Piątek zawsze jest wolny. Prosiłam w mailu o uszanowanie potrzeb zarówno religijnych jak i rodzinnych studentów. W dziekanacie spotkałam się ze zrozumieniem i obiecano dać konkretną odpowiedż, zależną od władz uczelni do środy. Poczekam.
Dziś rano (jeszcze przed napisaniem maila) zastanawiałam się czy w piątek w ogóle iść na zajęcia - jakoś mi się tam tego dnia nie śpieszy. Z jednej strony obowiązek - bo dla mnie jest to obowiązek, z drugiej patrzenie na... no właśnie... nie wiem co zrobiłabym. Poczekam do piątku.
Zastanawiałam się jeszcze po co mojej uczelni w ogóle Parlament Studentów skoro sama muszę pisać w sprawie dnia wolnego (rektorskiego)... odpowiedź jest prosta - PS mojej uczelni zajmuje się przygotowaniem imprez, w chwili obecnej połowinek w... Wielką Środę.