Mrówczątka
I tak będzie po chrześcijańsku
dodane 2007-10-29 21:49
Mieliśmy zjeść posiłek, tak jak zawsze. Dzieciaki nakryły do stołu, ja ostatnie dzieciątko pogoniłam z łazienki bo się guzdrało, sama też umyłam ręce. Dołączyłam do stołu jako ostatnia. Stoję, dzieciaki i wolontariuszka siedzi. "No to zaczynamy" i już kątem oka widzę ręce biegnące do talerza z drożdżówkami. "Nie, poczekajcie! Zaczynamy ale modlitwę". Dzieciaki niepewne, patrzę na wolontariuszkę, która minę ma skrzywioną jakbym kazała jej przerzucić tonę węgla. Czekam na reakcję... nic. Zarządzam wstanie, "Ty też" rzucam do dziewczyny, która teoretycznie powinna dawać przykład, ona tylko coś niezadowolona mruknęła do jednego z dzieci. Przeżegnaliśmy się i czekam... cisza. "Jeśli się nie pomodlimy to możecie zapomnieć o jedzeniu" - przestaję prosić. W końcu jedna dziewczynka zaczyna "Pobłogosław Panie Boże nas..." dalej już jakoś poszło.
Martwi mnie ta moja wolontariuszka... nawet bardzo.