nauka która nie jest nauką
Podobno jestem w sekcie...
dodane 2007-10-25 23:39
Byłam na spotkaniu DA. Ok, podporządkowałam się pod zasady - jest wykład, wykład dotyczy Pisma Świętego. Ale moje wykłady na teologii opierają się w dużej mierze o dyskusje, ba! księża wykładowcy sami nas zmuszają do zajmowania swoich stanowisk i próby ich obrony. Dziś na spotkaniu pech chciał, że ksiądz uparcie wracał do św. Pawła. Ten sam pech chce, żeby mój ks profesor od historii Kościoła również św. Pawła bardzo lubił (tak to ten co kocha też Lutra!) więc jedyne co naprawdę dobrze znam ze starożytnej historii to właśnie dzieje tego apostoła. Więc kilka razy próbowałam dziś zagaić jakąś rozmowę na spotkaniu, rzuciłam kilka pytań - oczywiście wszystko w oparciu o Pismo Święte (aż się dziwiłam, że mi się to wszystko jakoś w sensowną całość układało) i co? po 45min mój dzielny ksiądz duszpasterz, który nie może zrozumieć, że z nami trzeba rozmawiać a nie tylko wykładać stwierdził, że jestem zupełnie jak świadek Jehowy! A dlaczego? Bo próbuję rozmawiać o Piśmie Świętym...
a potem było już tylko gorzej...