Zielono mi na co dzień
Od tego się nie umiera
dodane 2007-08-24 23:54
Pół dnia dziś się źle czułam... mieliśmy iść na basen ale chyba jednak dobrze się stało, że nic z planów nie wyszło. Wróciłam do domu, chwilę poleżałam nie mogąc nawet ręki unieść. Po kilkunastu minutach zebrałam się aby zjeść resztki kolacji. W drodze do "garkuchni" zaczepił mnie jakiś "obcy" ksiądz słowami "ty, ej ty!!!" - nie cierpię tego tonu wyższości części kleru do świeckich, już chciałam ostentacyjnie pójść dalej, ale jednak udało mi się zebrać siły i grzecznie mu odpowiedzieć, że nie jestem na jego posyłki. Potem krótka kolacja i dużo uśmiechu od x.F. (to już tradycja, której będzie mi brakować po wyjeździe). Na 20 umówiłam się na Skypa, wróciłam do pokoju i straciłam przytomność. Świadomość świata zaczęła powoli mi wracać z kolejnymi sygnałami dzwoniącego telefonu o 21:20...