Dziennik pokładowy
wdrażanie się
dodane 2007-07-04 23:15
Wczorajsza wieczorna rozmowa:
p.J: To na którą mają być śniadania?
Mrówka: a na którą macie Mszę tutaj?
p.J: 15 po siódmej
M: yhm... czyli tak jak ostatnio [w sensie w zeszłym roku]... to śniadanie po najlepiej.
Dziś nad ranem odzyskując świadomość, zaczęłam bić się z myślami czy zwlec swoje grzeszne członki z wyra czy kimać do śniadania. Popatrzyłam na zegarek 6:45, podrapałam się w głowie, usiadłam na łóżku, włączyłam kanał "Kaplica emerytów live" i postanowiłam wstać. A tu patrzę w TVpudełko, ołtarz przygotowany, świece zapalone i... i ksiądz podchodzi całuje... hmm... drapię się znów w głowę. Ubrałam się,"oczepałam" i poszłam pogadać tym razem już z p.L bo przyszła poranna zmiana
p.L: no i jak się Pani spało?
Mrówka: dziękuję dobrze... eee... to o której ta Msza tu jest?
p.L: ano (z tym hanyskim akcentem) za 15 siódma!
M: ke? no żartuje Pan teraz, kiedyś było inaczej
p.L: noo nie... teraz jest tak :]
No to poszłam na śniadanie... a jutro to śpię do 8! o! a co? muszę się odespać, tym bardziej że o 8 ma tutaj być ksiundz biskup ;)