Zielono mi na co dzień

Wakacyjne wycieczki

dodane 23:58

Postanowiłam pojechać na wycieczkę, pozwiedzać trochę okolicę. W końcu już jestem tutaj dość długo, a w ogóle nie kojarzę kątów w koło. Wyciągnęłam nie swój rower, starłam zdecydowanie za grubą warstwę kurzu, dopompowałam trochę powietrza w tylne koło i pojechałam. Acha, wcześniej sprawdziłam hamulce. No pojechałam :)

Objechałam kilka okolicznych wiosek mijając albo rozpadające się rudery, albo domy z rzędu "mucha nie siada". Oczywiście o tych drugich nie ma co pisać bo w większości to mieszczuchy przeszczepione na teren wiejski (choć nie zawsze), ale o rdzennych tubylcach warto coś wspomnieć. Uwielbiam te sielankowe obraki kiedy wieczorami o zachodzi słońca mieszkańcy wychodzą przed swoje domy aby się spotkać, porozmawiać, albo tak po prostu posiedzieć. Pamiętam jeszcze z czasów swej maleńkości (oj tak 3-5lat jak miałam) takie wspomnienia z mojej wsi zagubionej wśród Borów Tucholskich. Jeżdżąc dziś nieznanymi mi drogami  i otrzymując na każde "dzień dobry" serdeczny uśmiech tych babć siedzących przed swoimi domami, czy czapki z głów mężczyzn myślałam jak mi bardzo brakuje tej otwartości w polskich miastach. Czasem żyjemy tak szybko, że nawet nie zauważamy, że jeszcze obok nas jest jakiś drugi człowiek.

 

Oczywiście, żeby mojej sielanki nie było za dużo to dorelacjonuje do końca moje podróże. Po 40min jeżdżenia zbliżyłam się do domu ale wciąż było dość jasno, a mi wracać też się nie chciało więc postanowiłam pojechać jeszcze na drugi koniec parafii zobaczyć najnowszy nabytek księdza proboszcza, czyli nowopoświęconą kapliczkę. Przemknęłam więc przez domową wieś i pojechałam (bo tu już mniej więcej znałam drogę), minęłam bawiące się dzieciaki, ostatni dom i patrzę - jest! Odwracam się sprawdzając czy jakiegoś pirata drogowego za mną nie ma, zjeżdżam na lewo (bo po tej stronie drogi kapliczka stała)... tak na lewo niestety! i zupełnie bez zastanowienia naciskam LEWY hamulec. Tak LEWY! Staję na przednim kole, czas się zatrzymuje, powoli myślę co teraz widząc przed sobą tylko asfalt, ziemia powili (acz jednak coraz szybciej) zaczyna się zbliżać, myślę sobie "cholera, pomyliłam hamulce", lecę dalej, myślę sobie, że może zamiast twarzą lepiej byłoby dotknąć najpier drogi rękami, no to przyklejam się rękami a potem twarzą do ziemi, teraz pozostaje już tylko coś z resztą ciała i roweru zrobić... tylko na to już nie miałam żadnego wpływu :] Zawinął się gdzieś tam przede mną i wyszedł mi pełny przewrót. Pomyślałam że dość atrakcji, położyłam się plackiem na drodze, śmiejąc się pod nosem z własnej ciapowatości. No al euświadomiłam sobie, że chwilkę wcześniej mijałam grupkę bawiących się dzieci, podnoszę głowę patrząc w ich stronę: w oczach mniejszej dziewczynki przerażenie, młodszy chłopczyk wydał z siebie przedłużone dość znacznie "woooooowwwww!", starsza dziewczyna spytała się czy mi nic nie jest, "tak, ok", jej rówieśnik jakoś nie chciał w moje zapewnianie wierzyć. Otrzepałam się, popatrzyłam na rower i pojechałam żeby więcej dzieciaków nie stresować. Przywaliłam żuchwą dość mocno i czuję, że będę jutro kiepsko wyglądać... no cóż wakacje :]

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 02.11.2024

Ostatnio dodane