nauka która nie jest nauką, Zielono mi na co dzień

Sesja start!

dodane 23:10

To pierwszy egzamin w sesji letniej już za mną. Zapowiadało się sympatycznie, osoby z wyższych roczników bardzo zachwalały egzaminy u tego księdza - "eee! No co Ty?! U niego nikt z oceną poniżej 4 nie wychodzi". To siedzieliśmy sobie w miarę wyluzowani czekając aż ksiądz przyjdzie i powtarzając materiał. Dochodziła 9, stwierdziłam, że ni cholera mi ta powtórka nie wychodzi rzuciłam notatki w kąt i zaczęłam się uzewnętrzniać do dziewczyn z mojej grupy: "Ech... no co ja poradzę, żem głupi informatyk? Dla mnie kanony to się tylko z drukarkami kojarzą, a kodeks to znam tylko jeden taki ze znakami... drogowy się nazywa". W tym momencie za moimi plecami pojawia się ksiądz profesor, który wdrapał się właśnie na nasze piętro po schodach. Popatrzyłam się na niego błagalnym wzrokiem, pobożnie pozdrowiłam i spotkałam się z wszystko mówiącym uśmiechem i "No szczęść Boże Pani...". Hmm... no tak, mrówcze szczęście to klepania pysiem w najmniej odpowiednich momentach.

Egzamin się rozpoczął: pierwsza osoba 3, druga 4 (i to te dwie podobno najbardziej obkute). Myślę sobie, że tylko położyć się i kwiczeć jak mi się namiętnie miesza kolejność ksiąg deuterokanonicznych, a dziewczyny mówią, że ksiądz wymaga szczegółów... Wychodzi kolejna osoba - 3 - pytanie o systemy zapisu (łącznie z wymaganiem nazw o których nigdy nie słyszałam). No to jak nie zaliczę to poprawkę będę mieć w Wejherowie... no ładna to mieścina, a po egzaminie będę mogła pójść sobie na wejherowską kalwarię, wszak naprawdę fajnie tam. W końcu została nas piątka. Adam stwierdził, że czekać już nie będzie i tak jest na "ciężkich pigułach" więc "albo teraz, albo nigdy". Poszedł... jak wyszedł i powiedział, że miał mówić o historii świątyni jerozolimskiej to naprawdę miałam wątpliwości czy to oby na pewno jest egzamin z wprowadzenia do Pisma Świętego.

Wchodziłam jako przedostatnia. Usiadłam, Krysia właśnie odpowiadała o Qumran, pomyślałam, że w końcu wróciliśmy do tematyki biblijnej. Co prawda archeologicznie, a nie daj Boże datowo zupełnie nic nie wiedziałam, ale w kontekście badań nad tekstem to mogłabym się trochę porozwodzić. Ale to nie było moje pytanie, co więcej usiadłam i nie dostałam, żadnego pytania żeby móc się przygotować, po prostu siedziałam. Ksiądz postanowił zakończyć egzamin pytaniem o apostoła, który z gminą esseńczyków prawdopodobnie jakoś był powiązany. Trochę przepłoszona, ze wzrokiem tylko z dala od egzaminatora telepatycznie próbuję przesłać wyraźnie niewiedzącej Krysi, że chodzi o Jana i niech sobie już idzie, w końcu wystarczająco długo tu siedzi. Niestety jak dotąd zdolności telepatycznych nie posiadłam ;) Ksiądz okazując dobre serce zaczyna podpowiedzi: No to ten co napisał taką najbardziej natchnioną Ewangelię - hmm... - (Kryśka no nie stresuj się, przecież wiesz - JAN!) - No ten co był uczniem osoby o takim samym imieniu - nie, nie ja nie chcę strzelać - no ale niech się Pani zastanowi... no ten co miał imię na 3 litery :] - a no rzeczywiście Jan! :D Jadąc na egzamin pisałam do mojego przyjaciela że się zbłaźnię na pewno. No i się stało! Zwątpiłam jak usłyszałam podpowiedz o uczniu i nauczycielu o tym samym imieniu i nie usprawiedliwia mnie tutaj, że myślałam tylko o nauczycielu-Jezusie. Na nieszczęście fragment o Baranku Bożym przerabiałam na rekolekcjach ignacjańskich... ech wstyd mi i tyle.

Potem przyszła kolej na mnie i odpowiadanie bez przygotowania (mogłam się tak głośno o drukarkach nie mądrzyć :D). "No to Pani mi powie, jak wpływ miała reforma trydencka na Pismo Święte". No i o czym mówiłam? O Lutrze! A jakbym mogła o kimś innym? Ja chyba zostanę fanką tego pana bo to kolejny egzamin na który niewiele wiem, a zdaję na podstawie wodolejstwa o zgrzytach między reformacją a reformą, tak jakby przed tym w Kościele nie wiele się działo, ani też po tym (no tradycjonaliści mają do czego być przywiązani ;) ). Niestety dostałam 4.5 bo na 20min gadania nie znałam odpowiedzi na ostatnie pytanie - czyli dlaczego Luter odrzucił księgi deuterokanoniczne... i bynajmniej nie chodziło o żadne z głównych żydowskich kryteriów kanoniczności (ale próbować strzelać zawsze próbuję :D).

 

 

 

No i jeszcze mój wieczorny dialog z Przyjacielem:

Mrówka: Na którą jutro ta Pierwsza Komunia Św?

x: no 11:00

Mrówka: Acha. A tak właściwie Ty nie robisz dziś czuwania całonocnego?

x: dziś???

Mrówka: No, wiesz ostatnio to bardzo modne jest! Ba, cały Gdańsk dziś będzie się modlił aż do świtu, wszystkie kościoły na Starym Mieście są obstawione przez przeróżne wspólnoty...

x: Mrówa ale po co mam robić czuwanie przed Pierwszą Komunią?

Mrówka: ... :D przed Zesłaniem Ducha Świętego a nie Komunią! :]

Jak ja go lubię... :]

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024

Ostatnio dodane