Zielono mi na co dzień
Przed snem
dodane 2007-01-15 23:06
Hmm... rodzina. Ano marzy mi się – pełna, szczęśliwa – żona kochająca męża, mąż kochający żonę i dwójka dzieci. Aby on ją rozumiał bez słów, a ona jego, żeby byli dla siebie wzajemnym dopełnieniem, wsparciem, aby oboje zawsze patrzyli w jednym kierunku, aby miłość ich nie była tylko na papierze w urzędzie. Aby razem mogli przeżywać życie w pełni, ale nie mam na myśli jakiś szczególnych fajerwerków, po prostu aby tworząc jedno w pełni odnajdywali swoje szczęście.
I czytając czasem blogi tych szczęśliwych żon, tych oddanych mężów chyba nie umiem zwalczyć uczucia zazdrości. A z drugiej strony cieszę się, że jednak tak można, że to wcale nie jest żadna teoria z podręcznika, która nie ma przełożenia w rzeczywistości.
I jeszcze to odwieczne pytanie: praca, kariera, ludzie, świat czy prawdziwy dom?