Zielono mi na co dzień
Świątecznie
dodane 2006-12-25 23:13
Dwóch mężczyzn – pięćdziesięcio- i osiemdziesięciolatek, syn i ojciec. Siedzieli przy jednym stole i co raz wznosili gromkie toasty czystą. Między jednym a drugim jedynie słychać narzekania to matki, to żony, że „oni znów”. Stałam i patrzyłam na to „świętowanie” zastanawiając się gdzie w tym wszystkim jest Boże Narodzenie. Przez głowę przelatywały mi te wszystkie „święte” wytyczne o obchodzeniu uroczystości, modlitwie, czytaniu Pisma Świętego, śpiewaniu psalmów czy kolęd. No tak, tylko przed oczami miałam taką zwyczajną rodzinę, nieświętą, codzienną ze swoimi problemami, troskami, która starała się zadośćuczynić tradycji. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek teoria będzie miała przełożenie na praktykę, czy uda się kiedyś formę napełnić treścią.