Zielono mi na co dzień
O naukowości teologii
dodane 2006-10-30 22:58
Wiele razy kłóciłam się z moim przyjacielem o naukowość teologii. On z racji posiadania przed nazwiskiem magicznych trzech literek „mgr” właśnie z zakresu teologii upierał się jak mógł, że to nauka, a ja z zielonej natury powtarzałam, że jest w błędzie, wszak patrząc na kryteria naukowości to teologia wypada bardzo naciąganie, choć trzeba przyznać, że „swój” aparat pojęciowy ma aż nadto rozbudowany.
W sobotę mieliśmy zajęcia z metodologii i nasz drogi ksiądz gaduła zaczął to opowiadać jak się kłócił ze swoim bratem dr fizyki o naukowość. Rozmowa toczy się zażarcie jak to zawsze w takich momentach, no i brat w końcu pyta: „no ale chyba teologia nie jest nauką?” Oczywiście ksiądz wielce obudzony: „no ależ jak to?!” (w końcu głupio mieć habilitacje z czegoś co nauką nie jest). A brat to tylko poważnie skwitował: „To Wy też nic pewnego nie wiecie?”
I co? I wyszło na moje! Lepiej zakładać, że ta teologia to jednak nauką nie jest, bo każdą teorie naukową można podważyć, stopniowo następują nowe odkrycia i wszystko się zmienia... nie Teologia nauką nie jest. Koniec, kropka. :)