• Rozdział 23. Będę walczyć (Opowieści pani Gritty)

    Lekkie drewniane, okrągłe tarcze stały ustawione między stołem a murem ściany. Na oko można byłoby rzec, że w całym refektarzu może być ich nawet ponad setka. Większość tarcz była poobijana. Widać było, że ich właściciele stoczyli już niejedną walkę na śmierć i życie. Rzeczywiście. Waregowie znani byli w poprzednim świecie jako niezawodni wojownicy. Pewni, honorowi, dla innych wojsk dysponujących jedynie lekką bronią niepokonani.


  • Rozdział 22. Decyzje (Opowieści pani Gritty)

    Anna zakończyła swoją opowieść w momencie gdy wraz z uwieszoną na szyi Rozalką przechodziła przez mury Jerozolimy. Kaja i Marta wysłuchały jej historii znając przecież niektóre jej szczegóły z opowieści pani Gritty. Tym razem jednak wzburzone wcześniej myśli córki Krzysztofa ukoił autentyczny obraz bezgranicznego smutku dziewczyny, która w całej beznadziei wylanej na nią po tamtej stronie rzeki potrafiła jednak zdecydować o powrocie do Jerozolimy.


  • Rozdział 21. Uliczkami starego miasta (Opowieści p

    Minęło wiele dni. Ciepły dom państwa Gritty w Reefcool tonął w oplatających go winoroślach. Dojrzewające grona spoglądały zachęcająco spoza gąszczu liści. Ciszę i harmonię dni przerywał tylko od czasu do czasu gwizd z komina nadjeżdżającej lokomotywy. Na ten dźwięk można było wstać z wiszącego leniwie hamaka i podejść do metalowej bramki znajomo skrzypiącej na zawiasach. Drogą wiodącą do portu zazwyczaj przechodziło wtedy kilkoro przyjezdnych. Jeśli byli tu pierwszy raz nie naruszali spokoju zachwyceni, a jednocześnie przytłoczeni burzą żółtych i białych kwiatów na łąkach wokół górującego nad miasteczkiem wzgórza.


  • Rozdział 20. Zwycięstwo (Opowieści pani Gritty)

    Daleki odgłos uderzeń metalowych elementów jakiejś wielkiej machiny stawał się coraz bardziej wyraźny. Ciemność przed oczami nie pozwalała odkryć tajemniczego źródła tego hałasu, jednak powtarzające się wciąż dźwięki stawały się coraz bardziej głośne. Stopniowo wracała pamięć. Pod palcami czuć było miły, aczkolwiek nieco szorstki materiał. Miło pachniał. Jakoś tak - można by powiedzieć - domowo.


  • Rozdział 19. Bitwa o zamek (Opowieści pani Gritty)

    - Jestem synem króla - Tomek szeptał nerwowo sprawdzając sztywność mocowania karabinów do samolotu. Towarzyszący mu Jakub przez ostatnie nocne godziny próbował chłopakowi cierpliwie tłumaczyć tajemnicę zawierzenia.


  • Rozdział 18. Brama (Opowieści pani Gritty)

    Wiatr nieco zelżał. Dął teraz nieprzerwanie, ale stałym rytmem. Otwarta brama zamku odpowiadała mu rezonansem i brzeg rzeki opleciony został przenikliwym dudnieniem. Metalową zbroję rycerzy oblepiała wciąż woda. Wolno wysychając zostawiała tylko na nierównościach opancerzenia zielone drobinki. Wydawały one osobliwy swąd współgrający z ponurym nastrojem tej okolicy. Herman stał na czele chorągwii. Tak jak wcześniej mierzył wzrokiem rzekę, tak teraz uważnie przyglądał się twierdzy. Nie spuszczając z niej wzroku zwrócił się do Kai.


  • Rozdział 17. Pod murami Castrum Eve (Opowieści pan

    Widniało. Ciepłe, bladoczerwone światło zachodzącego obłoku gwiazdozbioru Oriona blakło w niesamowitym tempie. Na wschodzie łuna światła dziennego obejmowała kolejne połacie gęstego lasu. Jedynie strzeliste wieże Jerozolimy jaśniały swoim stałym, jasnym blaskiem. Wzgórze zaczęło rzucać wyraźny cień. Poranek rozświetlił usłaną drobnym piaskiem drogę wiodącą z obserwatorium przez wzniesienie i lasy Paedor do miasta na wgórzu. W swoisty sposób zaczął też lśnić ustawiony w dawnych czasach na szczycie wzgórza krucyfiks.


  • Rozdział 16. W drodze na zamek (Opowieści pani Gri

    Charakterystyczny biało - czarny wzór na grzbiecie żmij co chwila przemykał między zaroślami. Krzysztofowi zdarzyło się już kilkakrotnie cofnąć nogę w obawie nadepnięcia tego gada obficie występującego na leśnych mokradłach. Martwy las został dawno w tyle. Teren obniżał się.


  • Rozdział 15. Orły nad niziną Siddim (Opowieści pan

    Wilhelma ogarniała coraz większa wściekłość. Jakimś dziwnym trafem Krzysztof zmienił zdanie i nie chciał być mu posłuszny. Dotąd dawał się traktować niczym dziecięca zabawka. Można było mu powiedzieć cokolwiek, a on to wykonywał. Był nic nie znaczącą, śmieszną marionetką. Można było z nim zrobić wszystko.


  • Rozdział 14. Szklane morze (Opowieści pani Gritty)

    Mężczyzna przedzierał się przez chaszcze przypominające gęstwinę jeżyn. Ostre kolce boleśnie raniły nogi i stopy. Dłonie co chwila musiały zdzierać z leśnej gęstwiny cuchnące zgnilizną, swego rodzaju duchotą pnącza, powoje lub coś co przypominało mokrą, lepką trawę o ostrych krawędziach długich pozwijanych liści. Wiedział, że musi kierować się na północ. Gdzieś za tą gęstwiną, pośród zarośli wiła się podobno rzeka. Za rzeką podobno zaczynał się ów mityczny Iraj. Mieszkańcy tej krainy żyli w pełnej harmonii z Jerozolimą.