Codzienność, Znaki nadziei

No to w drogę

dodane 09:38

Gdzie? Ano z Jerycha do Jerozolimy. Jak Bartymeusz, za Jezusem...

Parę dziś - smutnych oczywiście, jak na pesymistę przystało - refleksji o tym naszym "dziś" napisałem na Wiara.pl. "Koheletowicz" ze mnie, nie ma co. Nawet mój blog ma przecież podtyłuł "Zanim dzban się rozbije u źródła". Cytat z najpiękniejszego w moim odczuciu fragmentu tej biblijnej księgi (dzięki Ci księże Konradzie za tak piękne jej tłumaczenie w Biblii Tysiąclecia). No ale ten mój pesymizm wcale nie jest taki całkowity jak u niego. Zawsze, od wczesnej młodości, patrzę dalej; za mgłę tego, co smutne... Choć jeden dzień, nie tak wczesnej już młodości, był pod tym względem jednak przełomowy...
 
Był koniec maja, początek Czerwca. Z wielkie litery, bo TEGO Czerwca. Stałem pod szczytem Zamarłej. Pełno jeszcze było w górach śniegu. Zaśnieżone żleby, kominy, piarżyska. Zaśnieżone też górskie szlaki. Na Orlej Perci jedne tylko ślady, prowadzące na krawędź urwiska i tam się urywające... Andrzeja, mojego kolegi od tatrzańskich spaszt, jeszcze nie było. Stałem i chłonąłem to wszystko całym sobą. To wtedy mocno postanowiłem sobie żyć "zanim". "Zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban się rozbije u źródła, i w studnię kołowrót złamany wpadnie...".
 
Żyję więc już 34 lata "zanim". I pewnie dlatego, choć przecież pesymista, patrzę na życie ciągle oczarowany jego pięknem. Także pięknem tak wielu spotkanych dobrych ludzi... I ciągle myślę, że "warto żyć, pięknie być". A kiedyś, w niebie...
nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

6

7

8

9

10

11

12

13

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024