Codzienność, Znaki nadziei
Tak jakoś
dodane 2022-03-06 00:47
W sumie fajnie, gdy każda droga dobra. Jeszcze lepiej, gdy można na bezdroża...
Mawiał o Rosjanach mój ojciec, że zwykli stosować zasadę "co moje o moje, a o twoim możemy podyskutować". Im byłem starszy tym częściej widziałem, że tak faktycznie jest. To znaczy było w dawniejszej historii, było z krótką przerwą w historii mniej odleglej, no i jest dziś. "Rosja ma prawo" - powtarzali w ostatnich miesiącach prezydent tego kraju i jego zausznicy. Ma prawo czuć się niezagrożona, ma prawo mieszać się z sprawy innych krajów, żądać od nich takich czy innych decyzji i parę innych. Ale już np. o prawie Ukrainy do samostanowienia chętnie by podyskutowała. Dziś dyskutuje tam przy pomocy czołgów i rakiet. A niezależnym krajom, które chcą decydować same o ty co robią u siebie i o sojuszach grozi bronią jądrową. Paskudne to....
Ale w sumie... Przecież w życiu, w relacjach społecznych bywa podobnie. Umawiasz się na coś, chwilę jest OK, ale szybko okazuje się, że tamten chce więcej. Ustępujesz - bo nie chcesz zwady - raz drugi, piąty, dwudziesty - ale to nic nie daje. Żądania idą coraz dalej. Takie przepychanie się, wypychanie tych, którzy swoim istnieniem przeszkadzają na margines... I też, jak ci Rosjanie, problemu nie widzą. Przecież maja prawo. To moje, nie rusz, ale ty mógłby się trochę podzielić, przesunąć, ustąpić...
I tak sobie dumam... Zawsze myślałem, że jak człowiek przyparty do muru, to dalej nie ma się już gdzie cofnąć. Dziś myślę, że można odwrócić się, przeniknąć przez ten mur i pójść dalej swoją drogą. Bo te mury maja taką dziwną cechę, że przepuszczają tych, którzy są do nich przyparci, za to tych, którzy innych wypchnęli czyni więźniami tej ich nowej, z nikim już nie dzielonej własności...
W sumie fajnie, gdy każda droga dobra. Jeszcze lepiej, gdy można na bezdroża...
,