Inspiracje
Martwa
dodane 2021-12-07 09:56
Wiara bez uczynków. Tylko czy dobrze odczytuję, jakich?
Coraz lepiej to czuję. To stwierdzenie św. Jakuba, że wiara bez uczynków jest martwa. Pewnie dlatego, że nie tyle w życiu, a przestrzeni medialnej coraz częściej spotykam się z różnymi katolikami, którzy wymagania stawiane uczniom przez Jezusa mają za nic. Widzę co piszą, słyszę co mówią. Nie chodzi o to, by oddawanie Bogu czci - przez modlitwę i inne - zastąpić aktywizmem. Ale by "wierzyć Jezusowi" znaczyło kierować się też w życiu tym, czego nas uczył; wymaganiami, które nam stawiał. W codzienności, w tym, co nas spotyka. Choćby warunki do tej wierności były złe. Bo co ludzie powiedzą (tak tak, dziś przyznać się do poważnego traktowania przykazań nie jest tak łatwo), bo mody, bo XXI wiek, bo ONI zaczęli...
Z jednym mam jednak kłopot. Z przyjmowaniem cudzoziemców. Nie, nie z tymi dziesiątkami czy nawet setkami tysięcy Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Nepalczyków czy Hindusów, których spotkać można na naszych ulicach. Z tymi którzy szturmują naszą wschodnią granicę...
Zastanawiam się jak to było w czasach Jezusa. Chcę zrozumieć kontekst. Mówi się czasem, że Święta Rodzina też musiała migrować. Błąd. Po pierwsze i Judea i Egipt były w tym czasie częścią jednego imperium rzymskiego. Nie uciekli do Persów, prawda? Tam - teoretycznie - mogliby zostać oskarżeni, że są szpiegami. Po drugie, Egipt od Judei dzieli kilka dni drogi. Na piechotę. Nie trzeba na granicę samolotowej podwózki. Po trzecie - chodzi o skalę. Co innego 5 osób dziennie, co innego setki czy tysiące. No i jeszcze jedno: nie sądzę, by Józef i Maryja żyli w Egipcie z osłon socjalnych, by ktoś zapewnił im lokum, zasiłek itd. Pewnie jakoś na swoje utrzymanie zarabiali... A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze ta obawa, że jeśli w takiem masie przyjdą, to nie zintegrują się, a zniszczą nasz dotychczasowy świat. Przykładów w świecie Zachodu nie brakuje: dzielnice z szariatem, jarmarki tylko dla czarnych (dziś czytałem) i tak dalej...
Nie to, że odrzucam wezwanie do przyjmowania cudzoziemców. Po prostu się zastanawiam, bo mam wiele wątpliwości, czy gdyby Jezus widział sytuację, z którą dziś w Polsce mamy do czynienia, faktycznie tak łatwo potępiałby tych, którzy mają opory przed otwieraniem granic i przepuszczaniem każdego, kto zechce wejść. Ważnym wydaje się, by widzieć kontekst. Także geopolityczny. Ostatecznie Jezus w tej samej mowie pouczył też, że głodnych trzeba nakarmić. Tymczasem już święty Paweł pisał, żeby nie utrzymywać darmozjadów: kto nie chce pracować, ten tez niech nie je. Jakoś nie sądzę, by można było powiedzieć, że św. Paweł sprzeciwiał się nauczaniu Jezusa...