Codzienność, Znaki nadziei

W dżdżystości

dodane 17:36

Taki klimat mamy, kurka. Ponuro, wilgotno. Jak to pod koniec listopada. Ma to jednak i dobre strony.

Dobre strony? Ano. To pierwszy od dłuższego czasu weekend, który leniwie spędzam w domu. Już nie pamiętam kiedy było tak spokojnie. Żadnych obowiązków, żadnych eskapad. Tylko sprzątanie. I to też nie za wiele. Spokojna wizyta u starszej pani, która prosiła, żeby jej kupić parę drobiazgów. Ot, notes, długopis, taśmę izolacyjną ;) I czekolady. Dla prawnuków. Sporo więc czasu, by spokojnie obejrzeć beatyfikację, a potem siąść do komputera nie martwiąc się, co jeszcze koniecznie trzeba zrobić...

Był więc czas, by zajrzeć do archiwum swoich tekstów. Tych dla mnie ważniejszych oczywiście, reszta, nie zawsze prawidłowo nazwana, wala się w bieżącym katalogu z dokumentami tudzież zapisana gdzieś w którejś z kopii zapasowej, jakie co jakiś czas robię. Te dla mnie ważniejsze kopiuję ze strony, bo nieraz przecież w ostatniej chwili coś poprawiam, już na stronie. Oj, narobiło się trochę zaległości. Ostatni zapisany tekst - z 2018 roku. Trochę więc do uzupełnienia "Biblijnych kontekstów" (przy okazji także w wiszącym na stronie spisie treści), cykle "W drodze do Jerozolimy", o mowie eucharystycznej Jezusa i o "Ja Jestem" u Jana. Nie za wiele tego, bo zwłaszcza ten drugi niezbyt obszerny; tylko trzy odcinki. No ale jeszcze "Jak żyć, by podobać się Bogu". Oje... Sam się zdziwiłem. 83 odcinki.... Nie, dziś nie chce mi się przerzucać tego wszystkiego do archiwum. Za dużo.

Całkiem sporo tego w ostatnich kilkunastu latach napisałem.... Do tego wielkie ilości drobiazgów, no i nagrania. Tych też sporo... Czy komuś to było potrzebne? Nie mam pojęcia.  Mam nadzieję, że znajdzie się choć parę osób, którym się przydało. Mam nadzieję, ale nie wiem...

Tyle po mnie zostanie. Prócz nagrobka na cmentarzu (też tylko przez jakiś czas) - te teksty w internecie. Ulotne jak fale na wodzie wzbudzone rzuconym w nią kamieniem. Bo któregoś dnia ktoś zdecyduje, by stare serwery wyłączyć i na nowe nie kopiować już staroci. Wydawać to w formie książki? Nie jestem aż tak bogaty, by pozwalać sobie na takie ekstrawagancje. Bo na inicjatywę jakiegoś wydawnictwa zupełnie nie liczę :) Zresztą... Książki... Może i bardziej niż dyski trwałe, ale i tak po leżące na zakurzonych bibliotecznych półkach nikt ju nie sięga. To już większa szansa, że ktoś zajrzy do tekstu sprzed 10 lat w internecie... Tak więc lepiej. Człowiek się nie łudzi. Zniknie i koniec. W sumie co za problem? Gdy spotkamy Boga twarzą w twarz tego typu teksty będę najbardziej niepotrzebne spośród tych, które człowiek na ziemi napisał...

Nie, nie mam doła. Jestem po prostu realistą:) Na dodatek nie próbującym nawet udawać ważniaka :)

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024