Codzienność, Złośliwości,
Cnota jest pośrodku
dodane 2021-05-25 16:41
Czyli o ochronie środowiska i zapomnianej cnocie umiarkowania.
Modne stało się ostatnio w Kościele zachęcanie do różnorakich działań dotyczących ochrony środowiska. Przyznaję, parze na to z mieszanymi uczuciami. Także dlatego, że trochę się boję, by ochrona środowiska nie zastąpiła tego, co w Kościele ważniejsze: głoszenia dobrej nowiny, katechizacji, sprawowania sakramentów, rzetelnego formowania sumień. Jest jednak i ważniejszy powód owego pomieszania uczuć: zbyt często spotkałem się z tym, że za troską o ochronę środowiska stała jakaś prywata. Choćby tylko taka niewinna, jak traktowanie zamykanych z powodu ochrony przyrody jak swojego prywatnego parku, do którego spraszać można znajomych i znajomych znajomych. Jeśli na serio chce się chronić przyrodę, to koniecznie trzeba zwalczać sytuacje, w których ochrona przyrody jest pretekstem dla robienia świętych interesów. Niestety, to mało kogo interesuje. Bo skutki takich różnych działań "ochroniarzy" będą widoczne dopiero za jakiś czas. Przyszłe pokolenia będą się martwić...
Ot, utylizacją wszystkich tych słonecznych paneli, które dziś zachwalane są jako sposób na czyste środowisko. Podobno zutylizować je łatwo. Serio? Plastik niby też. Ba, da się nawet produkować plastik biodegradowalny. I co? Walczymy ze słomkami do napojów, tolerujemy produkcję plastikowych opakowań do praktycznie wszystkiego. Czy trzeba czy nie...
Boję się więc, że mój Kościół będzie firmował działania, za które za lat kilkadziesiąt przyjdzie nam się wstydzić. A szermującym argumentami że już święty Franciszek itd itp proponuję, by sami dali dobry przykład i np. tak jak ów święty zaczęli chodzić boso. Że w słonecznej Italii było znacznie łatwiej? No właśnie. Mogą się mieszkańcy Włoch czy Francji nie klimatyzować. Upadł dokucza, ale odpowiednio wybudowany dom, hala sklepowa czy inne i problem znacznie mniejszy. Ale nie da się nie nie grzać, gdy zimą temperatura spada do -15 albo i więcej. Nie można chronić środowiska nie biorąc pod uwagę uwarunkować, w jakich przyszło żyć ludziom w tym czy innym miejscu.
Że z powodu ocieplenia klimatu ktoś tam za jakiś czas będzie musiał opuścić swój dom, bo zaleje go woda podnoszącego się morza? Ano trzeba tez pamiętać o tym biedaku, którego skazujemy życie w biedzie, bo każemy mu kupować nowe piece, drogie paliwo itd itp, a on marznie, bo go nie stać.
Tak, ochrona środowiska to problem moralny. Ale nie tylko dlatego, że jednostki rabują to, co należy do wszystkich, także przyszłych pokoleń, ale także wtedy, gdy w imię różnych interesów, maskowanych ochrona przyrody, wpycha się ludzi w biedę i kłopoty.