Złośliwości
Szaleństwo
dodane 2021-03-29 14:49
Czy naprawdę muszę ciągle uważać, jak ktoś może się poczuć?
To już naprawdę zaczyna być chore. W dyskursie coraz częściej nie mają znaczenia racje, nie ma znaczenia rozsądek, a liczy się przede wszystkim "jak ktoś się czuje". Jak się czują osoby rozwodzące się, gdy czytają wezwanie "kochajcie się mamo i tato", jak się czują osoby, które dopuściły się aborcji gdy widzą na zdjęcie 11 tygodniowego płodu, jak homoseksualista, któremu mówi się, że jego związek z kolegą nie jest małżeństwem. Czy ludzie na głowy pospadali czy co? Przecież nie ma tematu, sądu czy opinii, którymi ktoś nie mógłby si czuć dotknięty. Czy naprawdę jest się czym przejmować?
Nie mam dzieci, choć chciałem je mieć. Nie przeżywam jednak żadnej traumy na widok rodziny z piątką dzieci. Moja żona nie przeżywa traum na widok kobiet w ciąży. Ja zresztą też nie. Nie przeżywamy traum patrząc na reklamy odżywek dla dzieci i temu podobnych. W sklepach nie przeszkadzają nam działy z ubraniami dla maluchów, w drogeriach - wystawione na półce pampersy. Nie mamy dzieci, prawda, ale czy to powód, żeby wszyscy musieli wokół nas chodzić na palcach i odsuwać sprzed naszych oczu wszystko, co mogłoby sprawić nam ból? Paranoja.
Mam wskutek wypadku i lekarskiego niechlujstwa zniszczony staw skokowy. Nie przeszkadzają mi reklamy butów sportowych, nie przeszkadza mi to, ze w telewizji pojawiają się transmisje meczów piłkarskich, choć przez lata nie mogłem i już nigdy nie będę mógł zagrać w piłkę. Czy z powodu mojej nogi społeczeństwo wyeliminuje tego rodzaju aktywności? Musiałbym być strasznie głupi, żeby czegoś takiego oczekiwać.
Jestem łysy. To znaczy mam na głowie jakieś resztki włosów, ale generalnie - łysy. Czy z tego powodu mam żądać usunięcia wszystkich reklam szamponów do włosów, wszystkich zakładów fryzjerskich i nakazania wszystkim facetom z bujnymi czuprynami, by chodzili w czapkach? Bo mnie będzie przykro? Musiałbym być skończonym bałwanem.
Oczywistość, prawda? Dlaczego nagle nie rozumiemy tego, gdy chodzi o sprawy drażliwe światopoglądowo i odwołujemy się do argumentu "jak może się ktoś tam czuć, gdy"?
To nie szaleństwo. To perfidna manipulacja. Nie zamierzam się jej poddawać. Bo bałwanem nie jestem. Zdecydowanie.