Ta warszawocentryczność zaczyna być irytująca
dodane 2020-11-23 22:37
Wiem, że stolica. Stolyca znaczy się. Ale jednak to nie cała Polska.
Trwa epidemia, rozważa się różne nowe obostrzenia. Do pięciu ludzi razem poza tymi, którzy mieszkają? No to w Wigilię tylko mniejsze rodziny będą mogły przyjąć zagubionego wędrowca. OK, niech będzie. Bezdomnych imigrantów i tak u nas prawie nie ma, może być. Niektóre inne pomysły rządu zaczynają mnie już jednak mocno irytować.
Ot, zapowiadane zamknięcie stoków narciarskich. Po kie licho? - pomyślałem sobie. Z oczywistych przyczyn na stoku ludzie raczej się nie tłoczą. Bo z nartami na nogach to byłoby dość trudne. W kolejce - jak to w kolejce - można pilnować stosownych odstępów. Po co więc stoki zamykać?
Rąbka tajemnicy na temat tego, jak kombinował nasz rząd uchylił minister Gowin. "Skoro branża turystyczna i hotelarska jest zamknięta, to wydaje się rzeczą samo przez się oczywistą, że będzie to dotyczyć również wyciągów narciarskich". Samo przez się oczywiste? No, tak może pomyśleć tylko ktoś, kto myśli, że Polska to Warszawa, a ośrodki narciarskie znajdują się w bliżej nieokreślonej Nibypolsce. Rozumiem, że taki mieszkaniec Warszawy, Łodzi, Białegostoku czy Szczecina, żeby pojechać na narty, musi mieć gdzie zjeść i przede wszystkim musi mieć gdzie spać. Tyle że nie wszyscy Polacy mieszkają w Warszawie. Z Krakowa, z którego zdaje się pochodzi minister Gowin, do różnych stacji narciarskich jest o rzut beretem. Branża turystyczna i hotelarska tym mieszkańcom Krakowa, którzy chcieliby pojeździć na nartach, do niczego nie jest potrzebna. Rano wsiądą w samochód, wrócą wieczorem. I wezmą sobie kanapki i herbatę do termosu. I tak samo mają mieszkańcy aglomeracji śląskiej. A jak się mieszka w Bielsku, to już w ogóle na narty można wyskoczyć po pracy. Po co więc zamykać? Żeby Warszawiakom nie było żal? Innego powodu nie widzę. Już się chyba jednak rząd opamiętał i chyłkiem się z decyzji wycofuje. Całe szczęście. Żeby nie było - na nartach (od wielu lat) nie jeżdżę.
Podobnie patrzę na pomysł badań przesiewowych. Po co nam one? Ktoś wie? Jestem ze Śląska. Do tej pory badania przesiewowe były po to, żeby wprowadzić w moim mieście czerwoną strefę. Polska się byczyła na wakacjach, moje miasto chodziło po ulicy w maseczkach. Można było próbować gdzieś jechać, prawda. Tylko jak wierzyć, że będzie "herzlich willkommen", a nie kozikiem po oponach, skoro przyjeżdża się z miasta wskazanego jako zadżumione?
Dziwne zresztą rzeczy o tych testach się u nas opowiadało. Że ten czy ów miał wynik dodatni zanim jeszcze zdążył się wymazać. Może błąd, nie wiem. Ale że niebawem zaczęły się zakusy na zamykanie naszej ostatniej kopalni to też wiem. Przypadek? Niech będzie. Tylko zaczynam być trochę przesądny. I zastanawiam się co znowu przypadkiem się zdarzy, gdy nasz rząd znów chce nas przesiewowo wymazywać? I to testami, które ponoć nie są zbyt dokładne?
Trzy województwa: śląskie, małopolskie i podkarpackie. Usiłowałem dociec dlaczego akurat te trzy. Zajrzałem do statystyk. Na liście liczby zakażeń od początku pandemii województwa te zajmują miejsca 1, 3 i 9. Rozumiałbym np. 1, 2, 3. Albo 1, 8 i 16. Ale 1, 3 i 9? Jeśli chodzi o liczbę aktualnie chorych, zajmują one miejsca 2, 8 i 9. Liczba mieszkańców na jednego zakażonego? Tu wyjątkowo przewodzi krakowskie. Jest pierwsze. Pozostałe dwa 3 i 7. Może chodzi o liczbę zmarłych? 1, 3 i 5. Liczna zakażonych na 100 km2? 1, 2 i 10. Niech specjaliści od testów na inteligencję się wypowiedzą: widać tu jakąś prawidłowość?
Nie ma tu też jakiejś sensownej prawidłowości geograficznej: np. jedno województwo z południa, jedno ze środka, z jedno północy. Albo wschód, środek, zachód. Są trzy województwa leżące w południowej Polsce. Łączy je Wisła i A4, ale i one przepływają czy przechodzą też przez inne województwa. Pomyślałbym ze to szykana wobec byłego zaboru austriackiego, ale województwo śląskie to trzy zabory: i austriacki i pruski i rosyjski. Może to, ze te województwa jako jedyne graniczą ze Słowacją, która już robiła badania przesiewowe? Tyle że chyba nie Słowacy będą nas wymazywać. Jedynym racjonalnym wyjaśnieniem dla tego wyboru wydaj mi się przypuszczenie, że szwagier któregoś z ministrów ma na południu hurtownię, które sprowadziła duuuuuużo takich testów i szkoda, żeby się zmarnowały (czytaj, żeby szwagier nie był stratny). Obstawiałbym, że gdzieś w województwie małopolskim. Jeśli się mylę, chętnie odwołam i przeproszę. Ale naprawdę nie rozumiem, jakimi kryteriami kierowali się rządzący, którzy "po głębokim namyśle" tak właśnie zdecydowali.
Tak, to żart. Ale złości mnie to samo, o czym pisałem już kiedyś. Obostrzenia mogą dotknąć wszystkich, tylko nie Warszawy. Kiedy wedle ustalonych reguł jednak dotykają (choć wydawało się ze to niemożliwe), restrykcje wprowadza się dla całej Polski. Żeby Warszawie nie było przykro. Nie przesadzam, tak przecież zrobiono całkiem niedawno, na początku drugiej fali. Kiedy największe żniwo epidemia zbierała w mazowieckim, nikt nie mówił o badaniach przesiewowych. Teraz przesiewowe badania mają dotyczyć tych trzech województw, a ominąć stołeczną Warszawę, w której przecież też mnóstwo zakażeń i ogromna gęstość zaludnienia. Nie czepiam się bez powodu. Przecież wiadomo, że takie badania spowodują, że wykrytych zostanie mnóstwo przypadków bezobjawowych. Szacuje się, że jest takich pięć razy więcej niż tych wykrytych. W konsekwencji te województwa będą dłużej w ostrzejszym reżimie prawda? Śląsk doświadczy tego po raz drugi.
Pociesza mnie w tym wszystkim tylko jedno. Że dzięki Grzegorzowi T i Andrzejowi S. nie przeniesiono stolicy z Warszawy do Krakowa. Przyjemniej mieć o 80 kilometrów sąsiada, u którego chodzi się z księżycem w butonierce.
Dopisek z dnia następnego - 24 listopada.
Władza chyba jednak nam oszalała. Właśnie zakazano publikować lokalnych danych na temat epidemii. Bo ktoś wykazał, że w ostatnich dniach doszło do potężnej pomyłki. Na 22 tysiące. No to teraz, kiedy decyzje dotyczące konkretnych regionów podejmowane będą na odstawie utajnionych danych, oskarżenia że epidemia wykorzystywana jest do działań politycznych znalazło mocna podstawę. Charakterystyczne: ponad połowa tych zgubionych danych wypadała na Mazowsze. A potem, że najwięcej zakażeń jest na Śląsku.