Codzienność, Złośliwości

Ruchopozoranctwo II

dodane 20:00

... czyli pastwienia się nad rządowym pomysłem dzielenia Polaków na zielonych, żółtych i czerwonych ciąg dalszy.

Ponad tydzień temu w komentarzu zatytułowanym „Ruchopozoranctwo” zwróciłem uwagę na absurd związany z zaliczaniem powiatów czy miast do stref żółtej czy czerwonej na podstawie ilości wykrytych zakażeń. Przypomnę: chodzi o to, że wedle szacunków liczba naprawdę zakażonych jest co najmniej dziesięciokrotnie większa od tej, którą ujawniają standardowe procedury. Ogromna rzesza ludzi po prostu przechodzi zakażenie wirusem SARS-CoV-2 bezobjawowo. W niektórych miejscach Polski – między innymi w Rudzie śląskiej, w której mieszkam – zastosowano jednak procedurę niestandardową, czyli badania przesiewowe. Na jednej z kopalń. Wiadomo, w takich badaniach wykrywa się także sporą ilość takich zakażonych, których przy stosowaniu normalnych procedur się nie wykrywa. Wniosek jest oczywisty: to czy dane miasto albo powiat zaliczone zostały do zielonej czy czerwonej strefy nie zależy od liczby faktycznie zakażonych, ale od władzy, która decyduje o przeprowadzeniu badań przesiewowych. Także więc od decyzji władzy zależy, czy mieszkańcy tych powiatów i miast muszą znosić związane z obostrzeniami dolegliwości. W tym chodzenie w 30 stopniowych upałach po ulicach, parkach i cmentarzach w maseczkach. Napisałem, ale odzewu nie ma. Będę się więc nad pomysłem pastwił dalej.

Ruda Śląska zaliczona została do czerwonej strefy ze względu na przyjęty przez władze przelicznik: ponad 12 nowych (liczonych w ciągu 14 dni) zakażeń  na 10 000 tys. mieszkańców. Łatwo policzyć: dla liczącego 137 360 mieszkańców miasta wystarczy, że będzie to 165 osób. Jeden większy zakład, wszyscy chodzimy po ulicy w maseczkach.

A jak wyglądałoby to na przykładzie stolicy? Dla liczącego oficjalnie 1790 658 mieszkańców miasta (szacuje się, że to nawet z pół miliona więcej) nawet liczba 2147 chorych pozwoli utrzymać się w strefie żółtej. Sprawiedliwie? Zwykły rachunek. Sęk w tym, iż powszechnie wiadomo, że bardzo ważnym w zapobieganiu zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 jest tzw. dystans społeczny. Sama liczba mieszkańców powiatu czy miasta, to tylko jedna sprawa. Istotne jest jeszcze, na jakim mieszkają obszarze. Czyli coś, co nazywamy gęstością zaludnienia. Bo im większa, tym większy tłok w na ulicach. Ktoś zaprzeczy?

Powierzchnia mojego miasta, Rudy Śląskiej, to 77,3 kilometra kwadratowego. Gęstość zaludnienia wynosi więc jakieś 1776,97 mieszkańca na kilometr kwadratowy. Jak łatwo policzyć, wystarczy, 2,13 „nowego chorego” na kilometr kwadratowy, by wszyscy  w miejscach publicznych musieli chodzić w maseczkach.  Nie ma zmiłuj się.

Warszawa z kolei to powierzchnia – 517,20 kilometra kwadratowego. Gęstość zaludnienia? Niemal dwukrotnie większa. 3 462,22 mieszkańca na kilometr kwadratowy. Tymczasem nawet 4,15 „nowego chorego” na kilometr kwadratowy nie powoduje jeszcze konieczności noszenia maseczek w miejscach publicznych. Powtórzmy: to prawie dwa razy więcej na kilometr kwadratowy zakażonych przy niemal dwukrotnie większej gęstości zaludnienia (nie licząc nawet tego pół miliona niezameldowanych). Rudzianie już muszą chodzić w maseczkach, Warszawiacy jeszcze nie. Czy to z punktu widzenia zapobiegania zakażeniom na ulicy ma jakiś sens? Żadnego nie widzę.

Czytałem niedawno artykuł, w którym ktoś zapewniał, że miasta wojewódzkie „nie są zagrożone”. Większymi obostrzeniami znaczy się. No pewnie, jeśli na ilość owych zakażeń mają decyzje władz o badaniach przesiewowych, a na dodatek przelicznik, wbrew rozsądkowi, promuje miasta o większej gęstości zaludnienia, to trzeba by naprawdę katastrofy, żeby taka na przykład Warszawa wpadła do czerwonej strefy. Przepraszam, ale to pokazuje jeszcze mocniej, że ostatni decyzje rządu nie mają nic wspólnego z faktyczna walką z epidemią, ale są działaniem obliczonym na uspokojenie opinii publicznej poruszonej faktem, że tyle się ostatnio wykrywa w Polsce zakażeń.  Rzuca się parę peryferyjnych powiatów na pożarcie, reszta zadowolona, że coś się robi. I nawet zwykle dociekliwi dziennikarze nie dociekają

No cóż: uczę się pilnie. Dla mnie to bardzo ważna lekcja edukacji obywatelskiej.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024