Codzienność, Złośliwości
Faszyści i głupki
dodane 2020-06-30 14:53
... czyli powyborczy krajobraz.
Wstydzi się jedna z gwiazdeczek showbiznesu, że jest rodaczką miliona faszystów. Skomentowała w ten sposób dobry wynik Krzysztofa Bosaka. Właściwie nic nowego. Różne gwiazdy po różnych wyborach ciągle się wstydzą za wyborcze preferencje Polaków. Nie mieści im się w głowie, że ktoś może patrzyć na świat inaczej niż oni. Są tacy ważni, tacy opiniotwórczy, tacy awangardowi; znani (?), podziwiani (?) a tu lud tak ciemny, że nie podziela jedynie słusznych ideałów. Wiadomo, znani z tego, ze są (podobno) znani wiele o tolerancji mówią. W praktyce, jak zresztą właściwie wszyscy wojujący lewicowcy, są zdecydowanie nietolerancyjni. Nie można przecież tolerować ciemnoty i zacofania, prawda? Tyle że w tym przypadku doszło jeszcze bardzo poważne oskarżenie. O faszyzm. W Polsce brzmi to niemal jak "ludobójcy".
Z narodowcami zdecydowanie mi nie po drodze. Moja wizja życia społecznego ma zupełnie inne fundamenty. Dlatego nawet kiedy w konkretnych sprawach się z ich argumentami zgadzam, pamiętam, że to jednak dość powierzchowna jedność poglądów. Nie rozumiem jednak, nigdy nie rozumiałem, dlaczego traktować ich jak trędowatych, którzy nie mają prawa obywatelstwa w demokratycznym społeczeństwie. Ma prawo głosić swoje poglądy lewicowiec i anarchista? Ma też takie samo prawo narodowiec. Obserwują ten ruch od wielu lat (bo paru moich uczniów z nim kiedyś sympatyzowało). I jakoś nie widzę, by pierwsze skrzypce grali w nim zadymiarze. Wręcz przeciwnie: widzę głownie elegancko ubranych młodych ludzi. Zadymy, owszem, zdarzały się. Gdy rządzącym zależało, by do nich dochodziło. Dziś już wiemy, jaka rolę odgrywało w nich tzw ruchy antyfaszystowskie z Antifą na czele. Nie, zdecydowanie nie trzeba się obawiać, że ludzie ci będą destabilizować Polskę wywoływaniem burd na ulicach. Zaś prawdopodobieństwo, że w razie wygranej w wyborach inaczej myślących będę zamykać w więzieniach należy włożyć między bajki.
Bałbym się raczej owych lewicowców. Nie kryją się ze swoim brakiem tolerancji wobec inaczej myślących. Otwarcie obrażają. I coraz częściej dążą do ograniczenia dyskusji penalizowaniem takich czy innych poglądów. Tak, tych to bym się obawiał...
Zresztą.. Pisałem swego czasu o zaburzeniu trójpodziału władzy przez stawianie się trzeciej władzy w roli pierwszej: sądów w roli parlamentów. Ostatnio pisze się o tym coraz więcej. Wskazując na sytuacje, w których sędziowskie orzeczenia spowodowały konieczność zmiany prawa. Oczywiście ze zwrotem "na lewo". Przepraszam, to kto tworzy prawo? Od kiedy w demokracji są od tego sądy? Nie twierdze, że nie powinien istnieć trybunał konstytucyjny, badający spójność prawa. Ale nie może być tak, że tworzy je każdy sobie sędzia mający w nosie to, co ustanowiła władza ustawodawcza.
Tymczasem sądy uzurpują sobie bycie władzą ustawodawczą. Nikt tego sędziego nie wybrał, nie musi być jakaś większość, on sam, pan i władca, niemal cesarz, jednym swoim postanowieniem zmusza demokratycznie wybranych do zmiany prawa. I może ignorować przepisy, powołując się na jakieś inne, znacznie bardziej ogólne: wiadomo, rewolucyjna czujność każe mu pchać wehikuł postępowości naprzód. I tych działań lewicowych ideologów boję się znacznie bardziej, niż marszów narodowców. Nawet jak sobie odpalą race.