Złośliwości
Lekcja patriotyzmu
dodane 2020-06-14 22:57
Przodkowie wielu mieszkańców Śląska przelewali krew, żeby Śląsk był polski. Dziś w niebie czy gdzie tam są, pewnie się zastanawiają, czy było warto.
Gdzie na wakacje? Tu, na Śląsku, coraz mniej ludzi na serio się nad tym zastanawia. Nigdzie. W tym roku wakacji nie będzie. Jako że sporo górników jest nosicielami koronawirusa (niekoniecznie zachorowali), na wszelki wypadek lepiej mieszkających na Śląsku nie przyjmować. Choćby z górnictwem nie mieli nic wspólnego. Anulowane rezerwacje, podobno też czasem poniszczone samochody tych, którzy już wyjechali. Ciekawe czy ktoś rozróżnia po rejestracji, czy to z terenu górniczego czy np. z Bielska - Białej czy Kłobucka, w którym z górnictwem tyle mają wspólnego, co w Mikołajkach czy Pleszewie. No ale jest to S na tablicy rejestracyjnej....
Trudno. Tak to jest. Faktycznie sporo u nas w województwie wykrytych przypadków, więc lęk przed nami ma swoje racjonale podstawy. Choć gdyby spojrzeć na powiaty, byłoby już inaczej. Czesi też nas nie chcą, ale wiadomo, to już inny kraj.... Tak sobie tylko myślę, że o ile dotąd śląski separatyzm był folklorem, teraz będzie zyskiwał na znaczeniu. Bo tu wyrzucanie nas z powodu obaw przed epidemia nakłada się na wiele różnych prawdziwych i urojonych krzywd, których od Polski doznaliśmy. Już słyszę głosy: ale leczyć się to do nas przyjeżdżają. Ha.. Swego czasu nasze pieniądze na służbę zdrowia - kiedy likwidowano Kasy Chorych, bo były regiony w których było za mało pieniędzy - też nie śmierdziały. Fajnie się mieliśmy przed tą reformą. Nawet część za dentystę zwracano. Ale inni biedni byli. Trzeba było im pomóc. Więc system zreformowano. Teraz mamy okazję zobaczyć, jak wygląda solidarność w polskim wydaniu. I to mimo starań rządzących, by takich podziałów nie wprowadzać...
Niespecjalnie się dziwię. Wszędzie są ludzie i ludziska. Bóg wszystkich nas kiedyś osądzi. Za narażanie innych na zakażenie, ale i za odmowę przyjęcia, a najbardziej za te zniszczone samochody. Do różnych "wynajmujących" mam zresztą stosunek dość ostrożny. Wiem, jak bywałem traktowany z racji tego, że nie przyjechałem samochodem, zimą najlepiej z nartami, tylko przyszedłem z plecakiem. Ale spotkałem też wielu fajnych ludzi. Zdecydowanie więcej niż tych wszystkich duchowych karłów...
Ale żal. I tak się coraz bardziej serio zastanawiam... Czemu mi w ogóle ma na Polsce zależeć?
Pochodzę ze Śląska i żyję na Śląsku, który przez wieki był pograniczem. Nigdy nie byłem ślepo zapatrzony w polskość. Wyrosłem jednak w tradycji patriotycznej, przekonany, że dla Polski warto się poświęcić, że dla niej warto żyć, a w pewnych sytuacjach nawet dla niej umrzeć. Kiedy bywałem za granicą, zwłaszcza tą bliską, zawsze starałem się zachowywać tak, żeby o Polakach dobrze mówiono. Tu życzliwie kogoś podwieźć, tu wymienić uprzejmości. I wstyd mi było, kiedy widziałem naszych rodaków zachowujących się jak paniska, którym wszystko się należy, bo mają kasę. Ale dziś Polska ma dla mnie coraz częściej twarz różnych kombinatorów, prostackich chamów, pyszałkowatych panisk i wiecznie o wszystko się kłócących polityków. I tak się zastanawiam, czy gdyby "przyszli podpalić dom, ten, w którym mieszkam, Polskę", to czy naprawdę byłoby się o co bić? Co za różnica w jakim języku gada ten, kto niszczy mój samochód, bo mu się nie podoba skąd jestem? Co za różnica, czy kantować nas będą obcy czy swoi? Że nie bylibyśmy u siebie? Teraz, jak się okazuje, też nie jestem u siebie.
Dzięki wam Rodacy za tą lekcję patriotyzmu!