Codzienność, Złośliwości
Jak bumerang
dodane 2020-06-03 00:39
... wraca sprawa wolności wypowiedzi. Tym razem w mediach katolickich.
Afera w Niedzieli. Był wywiad, nie ma wywiadu. Znów jest. W sumie... W sumie, to jak się nie chce robić afery, lepiej niczego nie zdejmować. Mniej problemów. Ale gorzko się śmieję, kiedy czytam jak wprzęga się w to wszystko sumienie, wolność słowa itd itp. Nikomu nie chce się zauważyć czegoś najbardziej podstawowego: redaktor naczelny ma prawo decydować, co się w kierowanym przez niego medium pojawia, a co nie. To on decyduje, nieprawdaż?
Wywiad jest dobry. Dobrze napisany, porusza uczciwie ważny problem w Kościele. I wydaje mi się, że bardzo trzeźwo do tego problemu podchodzi. Takiego podejścia nam w sprawie wykorzystywania małoletnich trzeba. Prawdą też jednak jest, że ks. Isakowicz Zalewski mocno atakuje w nim kardynała Dziwisza. Dostaje się też paru innym. I teraz pytanie: tak uważa ks Isakowicz Zaleski. Taką ma o tych konkretnych osobach opinię. Ale czy to jest obiektywna prawda?
Przed laty czytałem jego książkę o współpracy księży z SB. Zdziwiło mnie jak w sumie dość dwuznaczny sposób został przez niego potraktowany ks. Franciszek Blachnicki. Nie pamiętam szczegółów, ale swoje odczucia - jak najbardziej. Oficjalnie - nie współpracował. Ale z ciągu opisu wynika, ze wcale taki święty nie był. Autor - moim skromnym zdaniem - nie umiał się uwolnić od postawienia znaku równania między rozmawiał z SB a był współpracownikiem SB. A przecież - jak to kiedyś prawie z płaczem powiedział jeden ze znanych księży oskarżanych o taką współpracę - można rozmawiać, a nie donosić prawda? Z logiki rozmawia=współpracuje wynika, że każdy, kto miał z SB kłopoty i wezwany powiedział choć słowo, jest współpracownikiem.
Nie chcę wchodzić tu w szczegóły tamtej sprawy. W każdym razie chodzi o to, że ks. Isakowicz-Zalewski może się mylić. To, co powie publicznie - i to w Niedzieli - zostanie. Nawet, jeśli nie jest obiektywną prawdą albo wymagałoby chociaż jakiegoś wycieniowania, dostrzeżenia niuansów... I to rozumiem naczelnego. Jeśli wywiad puszczono bez konsultacji z nim, musiał poczuć się bardzo niekomfortowo.
A temat wykorzystywania w Kościele małoletnich.. Oczywiście ważny jest. I wymaga działań oczyszczających bez względu na to, kto się ich dopuścił. Moje opory budzi raczej oskarżanie, że "wiedział - nie powiedział". To temat rzeka, ale nie chcę go tu poruszać... Nie, nie z lęku co powie kościelna hierarchia. Obawiam się raczej dziobania przez kruki i wrony, jeśli w nie dość mocnych słowach potępię, a nie daj Boże wskażę jaką okoliczność łagodzącą surowy sąd. Myślę po prostu, że nie tylko nie dojrzeliśmy do rozwiązania problemu wykorzystywania małoletnich w Kościele - jak twierdzi część wypowiadających się - ale także rzeczowej dyskusji na ten temat. Emocje wielu zastąpiły rozum. A z emocjami to ja dyskutować nie potrafię :)