Narzekania, Złośliwości
Po pierwsze rozsądek
dodane 2020-04-03 08:26
Stara to zasada: prawo prawem, ale na pierwszym miejscu musi być rozsądek.
Od dwóch dni – nowe obostrzenia. W parku, na który patrzę z okna – żywego ducha. Decyzją taką a taką został podobno zamknięty. Co przy braku od lat co najmniej pięćdziesięciu jakiegokolwiek ogrodzenia brzmi dość absurdalnie. A że to – jak kiedyś pisałem – park przechodni, przez który mieszkańcy „peryferii” skracają sobie drogę idąc do „centrum” (alejki spacerowe od lat co najmniej 70-tych ubiegłego stulecia nie są odnawiane i już prawie ich nie ma), zastanawiam się, jaki w tym przypadku był tego sens. Wszyscy, którzy muszą/mogą idą pewnie teraz wąskim chodnikiem wzdłuż drogi. Chcieliśmy uniknąć tłoku, ale taką decyzją go prowokujemy. O wpływie braku ruchu na odporność, a więc i to, ilu zarażonych tę epidemię przeżyje, już nawet nie wspomnę...
Myślę o siedemnastolatkach, którym zabroniono wychodzić z domu. I ich rodzicach. Rozumiem po co przepis: bo młodzi się spotykają, chcą pogadać. Tyle że trzeba było ścigać to, że się zbierali, a nie to, że wychodzą. Siedemnastolatek nie może teraz zrobić matce zakupów...
Sklepy... No, zobaczymy. Póki co nie ma tłoku w sklepie, za to robi się przed nimi. Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Można i tak. A tak by się chciało, żeby pierwszym wskazaniem którym się kierują tworzący przepisy był rozsądek...
Za to „wybory są niezagrożone”. Mówił pan Prezes, że konstytucja wymaga. Jakoś do tej pory nie przeszkadza to we wprowadzaniu ograniczeń, które naruszają moje konstytucyjne prawa. Wiadomo, wyższa konieczność. Mamy cały arsenał środków z repertuaru stanu klęski żywiołowej albo stanu wyjątkowego, ale oficjalnie mamy „tylko” epidemię. Chyba wiadomo czemu: gdyby wprowadzić ten drugi (nie wiem czy pierwszy) trzeba by zgodnie z prawem wybory odłożyć...
Dziwne też to rozporządzenie, że w Wielkanoc będzie mogło być w kościołach 50 osób. A bo to już wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała za tydzień? No ale data 12 kwietnia wiele mówi. Pierwszy termin po Wielkim Czwartku, w którym w ogóle według prawa kościelnego można odprawić Mszę.
Wiele ograniczeń można znieść, jeśli się czuje, że to faktycznie dla dobra wszystkich. Gdy widzi się w tle jakieś gierki, żeby dla niektórych było lepiej, to rodzi to niesmak. No, taki niesmak to już coś. Gorzej gdyby stracić smak, prawda?
.....
Wieczór. W ciągu dnia przybył kolejny zakaz: wstępu do lasu. No tak, pewnie tam by się ludzie też gromadzili. Zastanawiam się, czy któremukolwiek z optujących za takim rozwiązaniem przyszło do głowy, że śmiertelność w tej chorobie zależy tez od odporności, a ta zależy też od ruchu? Na razie trzy tygodnie bez ruchu - kto wziął na serio wszystkie apele. Paranoja...
Myślę, że wszyscy podejmujący w czasie epidemii decyzje o różnych zakazach urzędnicy powinni być przedtem badani pod kątem fobii. No bo jeśli ktoś ma jakąś wiruso- bakterio czy mysofobię, to jego decyzja w takich sprawach jest mocno niebioektywna. Tak jak nieobiektywny jest obraz spraw osób przeżywających traumę po stracie bliskich, ale to już temat na inny komentarz...