Oczywistości

dodane 22:55

Dopadły mnie dziś absurdy. W ilości znacznie przekraczającej codzienną średnią. Tego świata naprawdę nie można zrozumieć. "A żyć trzeba".

Wieczorny spacer, pustawe ulice... Dochodzę do skrzyżowania. Po głównej drodze jeszcze coś jeździ, na drodze spod sklepu, przy której muszę się zatrzymać, nie jedzie przed dłuższy czas kompletnie nic. Oczywiście pali się czerwone. Muszę nacisnąć przycisk. Nic to nie daje, bo widocznie za późno. Po poprzecznej drodze samochody sobie przejeżdżają, ja muszę stać. Musze odstać kolejkę, poczekać, aż skończy się zielone światło dla samochodów spod sklepu - nic nie jedzie! - i dopiero mogę przejść.

Zastanawiam się dlaczego pieszy musi naciskać przycisk. Nie mógłby dostawać zielonego świata z automatu, tak jak samochody? Kiedyś musiałem na tym skrzyżowaniu przejść przez trzy ulice. Bo bezpośrednio przez jedną z nich się nie da, pasów tam w ogóle nie ma. Szedłem z pięć minut. A to w linii prostej - gdyby zrobić przejście dla pieszych nie na trzech, ale zwyczajnie, w czterech miejscach. byłoby z 10 metrów....

Podobnie jest na skrzyżowaniu w okolicy którego mieszkam. Też przechodziłem. Pół biedy, że zielone pali się tak, ze tylko normalnie chodzący zdążą. Problem, że jeśli nikt nie naciśnie przycisku odpowiednio wcześnie, całą kolejkę trzeba przestać, zielone zapali się dopiero za następnym razem. Pisząc "wcześniej" mam na myśli dużo wcześniej, niż zapala się zielone światło dla samochodów jadących drogą poprzeczną. To gruba przesada. Dlaczego światło się nie zmienia, jeśli naciskam przycisk kiedy samochody jadące "moją" drogą już stoją? Dlaczego muszę go nacisnąć dużo wcześniej, żeby światło się zmieniło? I najistotniejsze: co by szkodziło, gdyby pieszym światło zapalało się z automatu? Ta konieczność naciskania przycisku na skrzyżowaniu na którym prawie zawsze jest dużo pieszych z czego wynika? Z troski o higienę może?

Nie cierpię zwłaszcza takich działających na dotyk (bez przyciskania). Zimą zmusza mnie to często do ściągania rękawiczek, bo przez materiał nie działa. A i w cieplejszych porach nie zawsze działa przy dotknięciu palcami. Taką mam skórę. Więc zazwyczaj dotykam cała dłonią... bez sensu...

Myślę, że ci, którzy takie systemy wymyślili powinni sami za karę 10 razy dziennie obejść takie skrzyżowania w koło. W porze, kiedy nie ma ludzi i nikt za nich wcześniej przycisku nie naciśnie....

Ale jest coś gorszego, o czym już kiedyś pisałem. Skrzyżowania, na których pieszym światło zapala się trochę później niż ruszającym na drodze poprzecznej. Takie jest też to skrzyżowanie, niedaleko którego mieszkam. Kierowca nigdy nie wie, w którym momencie piesi wejdą na jezdnię. Nawet jeśli jedzie 5 km/h, może kogoś potrącić. Choćby dlatego, że pieszy może wejść na jego samochód, bo jak widza zielone, to nie patrzą na samochody. Autorów tego rozwiązania należałoby postawić przed sądem za sprowadzenie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Ale, jak widać, ta rosyjska ruletka nikomu prócz mnie nie przeszkadza...

W moim mieście widzę jeszcze jeden niebezpieczny absurd drogowy. Przejścia dla pieszych usytuowane tuż za przystankiem. Autobus je zasłania, a zza autobusu wychodzą piesi. Nie zawsze najpierw czujnie wystawiając głowę. Ci, którzy jeżdżą tymi drogami częściej już wiedza jak jest. Ale inny może tego nie zauważyć. Przepisy mówią coś o zatrzymywaniu się 10 metrów prze przejściem dla pieszych, prawda? Tu zasadę łamie ten, kto urządza przystanek i przejście dla pieszych. Nikogo to nie obchodzi. Choć to bardzo niebezpieczne... Pomijam już fakt, że ze dwa razy, przepuszczając procesję pieszych, którzy akurat wyszli z autobusu, zostałem obtrąbiony przez kierowcę tegoż autobusu, który już ruszał i uznał, że stojąc przez tymi pasami nie udzieliłem mu pierwszeństwa kiedy on włącza się do ruchu. Paranoja.

O absurdach życia politycznego w Polsce i na świecie nie ma nawet co pisać. Ale dosięgają mnie i inne absurdy. Ot, uznawanie, że lepiej wie czym są tajemnicze materie o których Kościół mówi cuda Eucharystyczne naukowiec, który nie widział ich na oczy o tych, którzy badali toto pod mikroskopem. Przed takim absurdem mój mózg zaczyna się jeżyć. I zastanawiam się coraz poważniej, czy przypadkiem już nie oszalałem. Bo wszystko za bardzo przypomina koszmarny sen. Może faktycznie: dopadł mnie przecież dziś i taki absurd, że ktoś nie dostrzega różnicy między sytuacją, gdy sześć osób niesie jedno pianino a tą, kiedy jednemu każe się przenieść sześć pianin. Wydawało i się, że takiej różnicy nie można nie zauważyć, a jednak....

Dopadła mnie dziś jeszcze jedna, niepojęta dla mnie sytuacja. Coś jakbym zamówił w cukierni kawę i ciastko, a dostał dwie kawy, a Pani nie rozumiała o co chodzi. Tego świata naprawdę nie można zrozumieć. A żyć, niestety, trzeba...

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

6

7

8

9

10

11

12

13

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024