Złośliwości
Przebaczenie, ofiara i agresor
dodane 2019-04-10 09:33
Krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować... Dwa uczynki miłosierdzia. Oczywiście ważne. Ale...
Jest taki arcyciekawy artykuł na ten temat. Ojca Andrzeja Derdziuka. Można go znaleźć np. pod adresem:
https://prasa.wiara.pl/doc/3438986.Krzywdy-cierpliwie-znosic-urazy-chetnie-darowac
Gdy jednak czytam te i podobne teksty zastanawiam się czasem, czy w tych na pewno słusznych wskazaniach nie tkwi czasem jednak pewien błąd. Najogólniej polegający na tym, że stawiamy wymagania ofierze, a nie interesuje nas sprawca.
Czytam na przykład:
Obrażanie się i zachowywanie gniewu oraz pielęgnowanie skrywanych w sercu pretensji nie sprzyja obiektywnemu oglądowi rzeczywistości i izoluje osobę urażoną, ale też zamyka ją na przyjęcie prawdy o faktycznym przebiegu wydarzeń.
Prawda to? Do pewnego stopnia tak. Mój niepokój budzi jednak owo stwierdzenie, że osoba skrzywdzona obrażając się i zachowując gniew ma tendencję do wyolbrzymiania swoich krzywd. Jasne, pewnie tak bywa. Ale co, jeśli jej ogląd spraw jest jak najbardziej prawdziwy i sprawiedliwy? Wtedy krzywdzimy ofiarę dodatkowo. Wpychając ją w poczucie winy.... Bo prawda czy sprawiedliwość nie zależy od tego, jak na jakieś zdarzenie ktoś zareagował, ale od obiektywnych faktów.
Albo drugie stwierdzenie:
Milczenie nie oznacza tylko zaciśnięcia zębów dla powstrzymania się od złorzeczeń. Ważne jest powstrzymanie się od opowiadania wszystkim tego, co się stało, i rozgłaszania negatywnego zachowania bliźniego. Obmawiając i osądzając bliźniego, człowiek łatwo wyrządza krzywdę przez uogólnienia i niesprawiedliwe oceny.
Też się z tym zasadniczo zgadzam. Obmowa jest rodzajem zemsty. Tyle że milczenie o doznanej krzywdzie, zwłaszcza jeśli nie jest to krzywda jednorazowa, tworzy mylne wrażenie, ze nic się nie stało. Gdy ofiara w jakimś momencie nie wytrzyma i wygarnie, ludzie nie widząc o dziejących się wcześniej sprawach uznają, że jest przewrażliwiona, wybuchowa, złośliwa i co tam jeszcze... I znów winny jest nie krzywdzący, a ofiara.
Wydaje mi się, że teologowie moralni powinni wzmóc ostrożność w wypowiadaniu tego rodzaju sądów. Mimo najczystszych i wynikających wprost z Ewangelii intencji mogą bowiem przyczynić się do dodatkowych krzywd, jakie doznaje ofiara, gdy tymczasem krzywdzący ma się dobrze i może się niczym nie przejmować. Dla jasności proszę spróbować odnieść tego typu wskazania do sytuacji żony od czasu do czasu bitej przez swego męża. Albo do ofiary mobbingu czy molestowania seksualnego. Urazy chętnie darować, krzywdy cierpliwie znosić. Dlaczego robisz z tego problem? Czy masz w ogóle „obiektywny ogląd rzeczywistości” czy jako upierdliwiec wszystkich się czepiasz? A może to twoja wina, bo prowokowałeś/aś, zasłużyłeś/aś...
No właśnie.
Ocena otoczenia kto krzywdzi, a kto jest skrzywdzony też bywa bardzo różna. Ot, zakres piątego przykazania. Dość ewidentne jest to przy stosowaniu przemocy fizycznej. Ale jeśli to przemoc psychiczna, przy pobieżnej obserwacji najczęściej nie jest się tego w stanie dostrzec. Zwłaszcza gdy nie ma się w takich sprawach doświadczenia.
Albo w zakresie siódmego przykazania. Ot, przysłowiowy spór o miedzę. Krzywdy cierpliwie znosić, więc nie robię problemu, kiedy sąsiad podczas prac polowych niechcący wchodzi w moje. Są plany geodezyjne, więc wszystko powinno być w porządku. Gdy jednak sąsiad ma plan, z czasem ta granica jest coraz bardziej przesuwana. I okazuje się, że dzięki dobremu sercu moje już nie jest moje. A przynajmniej muszę dochodzić swojego w sądzie...
Przykazanie ósme? Ot, taki zapominany grzech pochopnego sądu. Popełnia go – przypomnę – kto nawet milcząco uznaje za prawdziwą – bez dostatecznej podstawy - moralną wadę bliźniego. Ktoś, kto pada ofiarą takiego działania może nawet nie wiedzieć o co chodzi. Bo proszę zwrócić uwagę, można tę moralna wadę bliźniego zakładać milcząco. Taki człowiek jest w paskudnej sytuacji: traktowany jest tak a nie inaczej, tymczasem jeśli zacznie próbować coś wyjaśniać zostanie potraktowany jak pieniacz, który psuje atmosferę – w rodzinie, w zespole... Krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować znaczy w tym wypadku zgodzić się na zostanie czarną owcą....
Znoszenie krzywd i darowanie urazów to niewątpliwie ważny element ludzkiego współżycia. Sęk w tym, że jeśli staje się normą, której się wymaga od ofiary, a nie zwraca się uwagi na krzywdzącego, staje się powodem pogłębienia niesprawiedliwości. Na szczęście Ewangelia oprócz wezwań do przebaczania przekazuje też i tę prawdę, że Bóg jest sprawiedliwy. I chętniej staje po stronie biednych, słabych i ubogich, niż po stronie panoszących się.
PS. Temat przebaczenia poruszył też podczas dzisiejszej katechezy papież Franciszek. Warto i do Jego katechezy zajrzeć
https://papiez.wiara.pl/doc/5461047.Jestesmy-dluznikami-Boga