Codzienność, Narzekania
Na marginesie WIOSNY
dodane 2018-09-20 20:55
Ksiądz jest straszny, ksiądz jest zły, ksiądz ma... No dobrze. Wystarczy. Wiadomo o co chodzi.
Nie znam sprawy, nie pracowałem w WIOŚNIE, trudno mi więc sensownie się wypowiadać na temat tego, czy oskarżenia wobec ks. Stryczka są prawdziwe czy też nie. Kiedy słuchałem jego tłumaczeń... No cóż, widziałem przed sobą człowieka wyraźnie przybitego. Może nawet rozbitego. Jeśli o to dziennikarzom Onetu chodziło, to im się udało. Lepiej już mi się czytało oświadczenie Zarządu Stowarzyszenia WIOSNA. Suchy tekst, można w nim skryć emocje. Uderzyło mnie w obu tych tłumaczeniach jedno: w obu nie zaprzeczano, że ktoś mógł się poczuć takim czy innym potraktowaniem dotknięty czy urażony. Z obu przebija przekonanie, że nikt z "wierchuszki" stowarzyszenia nie robił takich rzeczy celowo. Normalne (?) przepychanki, jak w wielu firmach. No bo czy da się tworzyć dobrą rzecz z tyloma ludźmi tak, by nikt nigdy nie poczuł się dotknięty czy niezadowolony?
Napisałem, nie znam sprawy, nie umiem jej ocenić. Na pewno jednak do sensownej oceny jakiegoś sporu trzeba wysłuchać racji obu stron. A pewnie i trzech stron: nie tylko szefa i konkretnego pracownika, ale innych członków zespołu. Inaczej... No właśnie....
Nie urodziłem się wczoraj. Swoje w życiu widziałem i swojego się nasłuchałem. Wiem, że w relacjach pracownik-pracodawca różnie bywa. Bywają wredni szefowie, ale - to też trzeba powiedzieć - bywają też wredni pracownicy. O pierwszych mówi się więcej. Pewnie dlatego, że więcej ust pracowników może rozpowiadać o złym szefie, niż ust pracodawców o złych pracownikach ;) O drugich.... No cóż...
Przecież nie zawsze jest tak, że w sporach na linii szef-pracownik racja stoi po stronie pracownika. Bywają tacy pracownicy, którzy migają się od pracy, zawalają ważne terminy, są bałaganiarscy i trzeba po nich poprawiać, ciągle spychają na innych a przy tym ciągle narzekają, jak to strasznie są przepracowani i jak szef w pracy ich krzywdzi. Z różnych powodów. A to krzywo spojrzy, a to nie wykaże zrozumienia, że pracownik kolejny raz się spóźnił (niektórym w ciągu miesiąca przydarza się tyle niespodziewanych nieszczęść, ile innym nie zdarzy się od rozpoczęcia pracy do emerytury), a to zwróci uwagę na niewykonanie pracy na czas, a to zbyt często (raz do roku) prosi, by dłużej zostać w pracy, a to nie chce się zgodzić (po raz ósmy w jednym miesiącu), by ktoś wcześniej wyszedł z pracy itd itp. Co, nie ma takich pracowników?
Ano też bywają. I ich współpracownicy też często maja ich dość. No bo który normalny szef odważy się takiemu obrażalskiemu dorzucić dodatkowej pracy? Wiadomo, ten jest przepracowany. Robotę będzie musiał odwalić ktoś inny. Kto i tak robi trzy razy więcej. Osiłek ciągnie, daje radę, nie skarży się ,to może i tym razem się uda. Tamten obrażalski i leniwy przyjdzie, ponarzeka, wypije kawkę, postęka, pokręci po robocie i twierdząc, że pada z nóg wyjdzie punktualnie do domu...
Sprawiedliwość domaga się poznania racji wszystkich stron sporu oraz poznania, co mają do powiedzenia świadkowie. I ci opowiadający się za jednymi i ci opowiadający się za drugimi. To oczywiste prawda? Opowieść Onetowego reportażu brzmi bardzo autentycznie. Wydaje się, że ludzie którzy opowiadają swoje historie tak właśnie sprawy odbierali. Zabrakło mi w nim jednak próby spojrzenia także z innych stron. Co w sytuacji stawiania kogoś pod pręgieżem byłoby jednak bardzo ważne...