Inspiracje

Wolność

dodane 20:32

Łatwa czy trudna? Spojrzałbym na ten problem po heglowsku ;) Z pozoru łatwa po głębszym przyjrzeniu się trudna. Ale tak naprawdę bardzo łatwa. Tylko....

Rozmawiałem z  pewnym Mądrym Człowiekiem. Padło hasło „wolność”. Wiedziałem, że to temat rozmyślań wielu współczesnych. Myślicieli także. Rzuciłem coś w stylu, że wolność to trudna rzecz. Mądry Człowiek był wyraźnie zaskoczony. Podobno powtarzałem w ten sposób tezę jakiegoś innego mądrego człowieka. Ale tak naprawdę był to z mojej strony sarkazm. Bo myślę, że wolność to rzecz bardzo łatwa. Trzeba tylko korzystając z niej znać i z pokorą przyjmować pojawiające się w ludzkim życiu ograniczenia. No i przede wszystkim nie pozwolić zniszczyć wolności swoimi chciejstwami. Te pierwsze – ograniczenia – niekoniecznie niszczą wolność. Własne chciejstwa potrafią to zrobić doskonale.

To tak jak z pokonaniem modnej ostatnio wśród górskich łazików trasy z Bieszczad w Beskid Śląski. Konkretnie z Wołosatego do Ustronia. Albo odwrotnie. Głównym Szlakiem Beskidzkim - dodaje się oczywiście zazwyczaj.  Cóż...

Wiele spraw może stanąć na przeszkodzie. Ot, skręcona noga, ważne a niespodziewane sprawy rodzinne, długotrwałe deszcze. Ustąpienie przed obiektywnie występującymi trudnościami nie odbiera wolności. Myślę, że jest nawet odwrotnie: upieranie się, by ze skręconą noga iść dalej, zlekceważenie pogrzebu cioci, czy uparte pójście dalej mimo ewidentnej niepogody byłoby niewolą. Zafikisowaniem się na punkcie tej drogi.

Wydaje mi się, że tak też trochę jest, gdy człowiek sztywno trzyma się tego szlaku i wbrew okolicznościom nie schodzi z niego ani na pół kilometra. Co za różnica, czy w Bieszczadach wejdę na Smerek i Zejdę do wsi Smerek, by potem przez Fereczatą pójść przez Okrąglik do Cisnej, jeśli mogę ze Smereka kawałek się wrócić, na Przełęcz Orłowicza, a potem zejść do Wetliny, a na Okrąglik pójść przez Paportną i Rabią Skałę? Przecież to dalej i chyba piękniej.

No i właściwie czemu niby schodzić do Cisnej i dalej iść szlakiem czerwonym, skoro aż do Mochnaczki pod Krynicą można pójść nieco bardziej dzikim szlakiem granicznym?

Albo czy nie lepiej jak już jesteś w Beskidzie Niskim, nie skręcać za czerwonym szlakiem ze Zrubania do Puław i Wisłoczka, by potem wałęsać się po niskich wzgórzach między Rymanowem a Iwoniczem, ale pójść do Polan Surowicznych, na Jawornik i przez Piotrusia, a może i Czerteż do Chyrowej? Że się omija Cergową? No to można z Piotrusia do Zawadki....

Albo co to za pomysł, by z Ropek iść za czerwonym szlakiem przez Izby i Banicę do Mochnaczki, skoro można pójść słowackim szlakiem (niegdyś był tam nasz, zielony) i nie ominąć najwyższej góry naszego Beskidu Niskiego, jakim jest Lackowa? Zupełnie już nie rozumiem, jaki sens ma chodzić za czerwonym szlakiem z Krynicy na Jaworzynę Krynicką, skoro na tym odcinku zupełnie jest on pozbawiony konsekwencji (wspina się nie wiadomo po co w górę grzbietu, by nie dochodząc do żadnego wierzchołka zacząć schodzić w dół, na druga stronę grzbietu). Nie wiem czy, już Gorcach, trzeba koniecznie trzymać się przepięknej trasy z Lubania na Turbacz, skoro też pięknie będzie zejść do Ochotnicy, wejść na Gorc i dopiero stamtąd na Turbacz. O zaliczeniu tego samego dnia jeszcze Kudłonia już nie mówiąc.

Dlaczego sztywno trzymać się czerwonego szlaku między Rabką a Bystrą, skoro, po pierwsze, i tak mocno tam jego trasę w ostatnich kilkunastu latach zmieniono, a po drugie, można zrobić piękne kółeczko Pasmem Podhalańskim albo – od północy, przez Luboń, Szczebel i dalej, Zębalową? Że to dalej o pół albo cały dzień drogi? No cóż, ale przynajmniej jakieś góry. Najbardziej ciekawi mnie zaś, czy „zaliczający” Główny Szlak Beskidzki wchodzą na Pilsko. Ostatecznie GSB przez szczyt nie przechodzi. Albo czy idąc z Rysianki (od schroniska, bo szlaki omijają z daleka szczyt Rysianki) na Słowiankę trzymają się go i schodzą stokami przepięknej Romanki, czy też nadkładają drogi i jednak wchodzą na ten, było nie było, dość piękny i wysoki szczyt....

Sztywno trzymając się wyznaczonego celu można zatracić wolność. Można piękną, pełną wielu możliwości wędrówkę  zamienić w harówkę niewolnika, który musi „zaliczyć”, żeby mógł być sam przed sobą dumny albo żeby móc się pochwalić. Ale jest i druga strona medalu.

Jeśli chcę przejść z Ustronia do Wołosatego, a mam na przykład tylko trzy tygodnie..... Jest pod drodze wiele pokus. W Węgierskiej Górce jeszcze na nie za blisko. W Korbielowie chyba też. Zresztą GSM go mija. Ale potem są  Bystra, Jordanów, Rabka... Czemu nie wsiąść do busa i nie opuścić tego mało zajmującego kawałka? Można zamiast tej nużącej drogi zaliczyć jakieś termy i wrócić na szlak już w Gorcach. Można zabawić parę dni w Krościenku, zwłaszcza że nieopodal Szczawnica. Można mieć dość w Rytrze, pójść na autobus w Krynicy. A Beskid Niski? Dla jednych nudny, bo góry niezbyt wysokie. Więc może jednak go sobie podarować? Dla innych tak wciągający, że można tu i ówdzie zostać dłużej. W Bartnem, Krempnej, Rymanowie... Można zostać dłużej w każdym właściwie miejscu. Łatwo znaleźć ku temu sporo pretekstów. I samemu przekreślić swoje plany....

Tak jest też z ludzką wolnością. Przekreślić ja mogą chwile słabości i uleganie zachciankom. I to chyba dla niej groźniejsze niż wszelkie zewnętrzne zniewolenia. Bo być niewolnikiem samego siebie....

Wolność jest łatwa. Trzeba po prostu konsekwentnie iść swoja drogą. Nieważne, czy cel uda się osiągnąć czy nie. Przekreśla ją tylko nieumiarkowane chciejstwo. Chcę tego, tamtego, owamtego. I oburzam się – nie wiadomo na kogo, bo powinienem na siebie – że zajęty tym, tamtym czy owamtym nie dałem już rady wrócić na swoją drogę... Oburzam się na braki w komunikacji, na źle poprowadzone szlaki.... Winni są wszyscy, tylko nie ja....

Wolność jest łatwa. Wszystko mogę. Musze tylko pamiętać, że moje wybory rodzą konsekwencje. I tyle.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024