Codzienność, Inspiracje
Po prostu wielkanocna radość
dodane 2018-04-18 14:47
Dlaczego tak szybko się kończy? Ledwie przebrzmi pierwsze Alleluja, już nas zajmuje co innego?
Jestem szczęściarzem. Z zawodowego obowiązku przyglądam się bliżej ewangelicznym opowieściom czasu wielkanocnego. Nie tylko tym o spotkaniach uczniów ze Zmartwychwstałym. Także tych, które pokazują, jak te spotkania ich przemieniły. Jak po latach, pisząc Ewangelie - to widać zwłaszcza u Jana - byli już nie z tego świata...
Czytam i jestem oczarowany. Właśnie tym, jak bardzo byli inni. Przemienieni zmartwychwstaniem Jezusa. Odkryciem, że mimo iż po ludzku nie zdali egzaminu, nie przestali być Mu bliscy. Szczęśliwi, że ich Przyjaciel jest w niebie i oręduje za nimi. Więcej, że został ustanowiony w niebie królem... Wychyleni ku przyszłości i dlatego już tu żyjący zupełnie inaczej....
Słuchałem dziś homilii, w której kaznodzieja zachwycał się tym, że Chrystus jest tym, do którego zwracając się możemy już nigdy więcej niczego nie pragnąć. I pomyślałem, że jest ciut inaczej. Że kto znalazł Jezusa wcale nie czuje się wezwany na drogę tego, by to zrozumieć, ale... już to rozumie. Kto spotkał Jezusa, zachwycił się Jego Ewangelia, uwierzył, że Błogosławieństwa nie są nieosiągalnym wymaganiem, ale opisem rzeczywistości ludzi opromienionych zmartwychwstaniem.... Dla kogo wymagania Kazania na górze i wszystkie inne nie są ciężarem, ale prosta konsekwencją miłości, ten wie i nie trzeba go przekonywać, że Jezus zaspokaja wszelki głód. Jest inny...
Myślę, że o tym pisał św. Paweł pisząc o ludziach cielesnych i ludziach duchowych. To nie kwestia zaawansowania na drodze do świętości, ale zupełnie innego spojrzenia na wszystko. Spojrzenia, w którym uznaje się, że Jezus naprawdę jest Panem. Ale nie Panem pastwiącym się nad człowiekiem wymaganiami, ale proponującym najpiękniejszy z możliwych stylów życia.
Czy gdyby nie było nagrody, jaką jest życie wieczne chciałbyś żyć Ewangelią? Albo lepiej: czy gdyby to życie wieczne mieli osiągnąć wszyscy, bez wyjątku ludzie, to czy byś się starał? Ano pewnie niejeden by sobie odpuścił. Czytając jednak opowieści wielkanocne mam wrażenie, że ich bohaterowie w żadnym razie by z tego nowego stylu życia nie zrezygnowali.
Grzesznik jestem. Ale ich rozumiem. Naprawdę. Ewangelia naprawdę jest niesamowitą propozycją pięknego życia. Przemienionego życia. Niby takiego samego, ale innego. Rozumiem. I czuję tego bluesa...