Codzienność
Zmiany w rządzie. Nareszcie
dodane 2018-01-09 20:55
Martwiłem się nie tak dawno, gdy odwoływano Beatę Szydło. Ale dzisiejsze zmiany w rządzie bardzo mnie ucieszyły. No, przesadziłem. Jedna zmiana.
Na rządzeniu państwem się nie znam, przyznaję się bez bicia. Moja opinia w tym względzie wcale miarodajna być więc nie musi. Zresztą, kto tak naprawdę się zna? Myślę że zdecydowana większość tych, którzy się wypowiadają na temat tego czy ktoś się na stanowisko nadaje czy nie nadaje nie wie wiele więcej. Raczej mówi o swoich sympatiach i antypatiach, co z umiejętnością zarządzania danym resortem nie musi mieć wspólnego nic. No ale mówią. To może ja też? Zastrzegając, że raczej chodzi o moje sympatie i antypatie. Albo i obojętność.
Zlikwidowanie ministerstwa cyfryzacji? E... Nie mam zdania. O odchodzącej Pani Minister też. Nie umiem powiedzieć, czy to dobra czy zła zmiana. No i nic więcej...
Zmiana na stanowisku ministra zdrowia? Myślę, że żaden minister nie rozwiąże problemów służby zdrowia. Może co najwyżej mieć więcej szczęścia i podczas swojej kadencji uniknąć protestów pracowników służby zdrowia albo mniej i ich nie uniknąć. Jej reforma trwa właściwie nieprzerwanie od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Przynajmniej od wtedy się o niej mówi. Jest zdecydowanie lepiej niż wtedy ;), no ale... Tu chyba nic nie da się zrobić bez jasnego powiedzenia, co się bezpłatnie człowiekowi należy, a za co musi sobie zapłacić. Przynajmniej nic, co zasadniczo zmieniłoby sytuację. Bo nic nie da tu więcej pieniędzy. Nie ma takich pieniędzy, których służba zdrowia nie mogłaby skonsumować. Zawsze przecież można trzy szwy po lekkim cięciu wyciągać podczas dwóch wizyt, prawda? I choćby nie wiadomo ile pieniędzy w służbę zdrowia utopić ludzie i tak nie będą zadowoleni. Bo przecież nie przestaniemy umierać A przedłużanie życia - coraz bardziej nowoczesnymi środkami - ciągle będzie kosztowało więcej i więcej.... Nie, zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że potrzebna była zmiana na tym stanowisku. Zresztą w ciągu tych wielu lat wolnej Polski za złych "służących" zdrowiu uważałem tylko tych ministrów, którzy próbowali zmieniać kierując się przesłankami ideologii antychrześcijańskiej....
Minister ochrony środowiska? Nie wiem. W sprawie Puszczy Białowieskiej (Białowieszczańskiej jak mawiał pewien klasyk) moim zdaniem ma wiele racji. Od lat mam po dziurki w nosie ochrony przyrody, która polega na ciągłym traktowaniu człowieka jako intruza w harmonijnym świecie przyrody. Kiedyś już zresztą chyba o tym pisałem. Jeśli coś mi się w w tej jego działaniach nie podoba to to, że stawiając w tej kwestii na swoim naraził Polskę na szykany Europy. Trzeba było zostawić tę puszczę w spokoju, tak jak tego żądał jeden z europejskich trybunałów. Bez obchodzenia przepisów i twierdzenia, ze to dla ochrony ludzi. Nawet gdyby trzeba było szlaki zamknąć. A potem zażądać od tego trybunału odszkodowania za zniszczony wskutek tych nakazów las. W międzyczasie zaś więcej uwagi zwrócić na piękno bliskiej Białowieskiej Puszczy Knyszyńskiej...
Minister spraw zagranicznych? Gdy nim zostawiał bardzo się jego działań obawiałem. W wygłaszanych opiniach daleko mu było do dyplomaty. Muszę jednak przyznać, że mnie zaskoczył. Pozytywnie. Niewiele wiem na temat jego działań, zwłaszcza tego, co działo się za kulisami, ale uważam, ze tragedii nie było. Jasne, mało skutecznie się bronimy przez zakusami Europy, ale nie winiłbym tu ani ministra ani jego urzędników. Wszak polskie reformy i szerzej, nasza postawa wobec działań Europy wręcz predestynują nas do bycia chłopcem do bicia. Przecież chodzi o odwrócenie uwagi opinii publicznej od innych problemów, prawda?
No i minister obrony....Powiem krótko: moim zdaniem ten człowiek nigdy nie powinien tego stanowiska obejmować. Tak jak to obiecywał PiS w kampanii wyborczej. I żadnego innego, które wiąże się z władzą. Nie tylko nie ma ku temu predyspozycji. Ma "antypredyspozyje". I niech tyle wystarczy, nie chcę pastwić się nad człowiekiem.
Dziwię się za to bardzo wrzawie, jaką spowodowało jego odwołanie. Nawet w komentarzach w naszym portalu pojawiają się opinie, że to zdrada, że to koniec niepodległej Polski i parę innych, podobnych. Tak, pamiętam wygłoszoną przez Antoniego Macierewicza opinię, ze jeśli nie rządzimy "my" to Polska poniekąd nie jest niepodległa. Nie wiedziałem tylko, że tylu ludzi uważa podobnie. No ale dobrze, że to głośno mówią. Przynajmniej widzę, z kim mam do czynienia. Od tej pory spokojnie mogę opinie tych środowisk na wiele innych tematów nie brać na serio. Bo pewnie mają podobną wartość i są podobnie prawdziwe....
Jako człowiek i chrześcijanin nigdy nie czuję się zwolniony z myślenia i oceniania, na ile dana władza faktycznie troszczy się o dobro wspólne. Rozumiane jako dobro każdego człowieka i wszystkich ludzi. Dlatego nie jestem gorącym zwolennikiem ani dzisiejszej partii rządzącej ani żadnej z partii opozycyjnych. Myślę jednak, ze mimo moich początkowych obaw - pisałem o tym w ostatnich wpisach na blogu - sprawy poszły w ostatnich dniach w dobrym kierunku. Ale jak to będzie naprawdę, dopiero zobaczymy. W każdym razie mam nadzieję, że skoro ostatnio więcej się za naszą ojczyznę modlimy, to może faktycznie będzie co raz lepiej.... Oby i temperatura naszych sporów w końcu nieco opadła.