Codzienność
Sądy sądami, a sprawiedliwość
dodane 2017-06-01 13:48
Bonaparte dał nam przykład jak zwyciężać. Dzisiejsza klasa rządząca też daje przykład.
Nie to, żebym nie widział potrzeby reformowania naszego sądownictwa. Od co najmniej dwudziestu lat uważam, że istnieje taka potrzeba. Paląca potrzeba. Bo jak sądy działają - wiadomo. Coraz większym niesmakiem napawa mnie jednak podważanie sądowych wyroków, gdy sprawy dotyczą "możnych" naszego światka. Ostatnio np. przez różnych znawców orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie zbyt wczesnego ułaskawienia przez prezydenta Dudę jednego z prominentnych działaczy PiS. Może sobie podważać wyroki sądu szary Kowalski, Nowak czy Wiśniewski. Wydaje mi się, że kto jak kto, ale otoczenie prezydenta powinno wiedzieć, że może się sąd i pomylić, może być i stronniczy, ale wyrokom sądu, po wyczerpaniu możliwości odwołania się, trzeba się podporządkować. Wystąpienia różnych prawników podważających słuszność wydanego wyroku mają taką wartość, jak wystąpienia adwokatów jakiegoś gangstera: nie mogą stanowić o czyjejś winie czy nie; nie mogą stanowić, czy prawo zostało złamane czy też nie. Jeśli lekceważymy wyrok sądu w takiej sprawie nie ma żadnego powodu, by szanować wyroki sądów w innych sprawach. W sprawach o korupcję dawnych urzędników także. Wiadomo, to może być zwyczajna zemsta dzisiaj rządzących. A to wszystko prosta droga do anarchizacji naszego życia. Rację będzie miał ten, kto będzie dysponował większą siłą.
To nie jest akurat atak ani na PiS ani na prezydenta Dudę, którego zresztą uważam za dobrego prezydenta. To jest sprzeciw wobec takiego stawiania sprawy, że sądy sądami, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie. To jest sprzeciw także wobec postawy, którą zaprezentowała Pani Prezydent Warszawy: nie stawię się przed komisją badającą sprawy zwrotu nieruchomości, bo jej powołanie jest niekonstytucyjne. Otóż żaden obywatel nie ma prawa stwierdzić, że coś jest konstytucyjne albo nie. Od tego jest właśnie sąd.
Za czasów rządu PO zabrano mi pieniądze, które zgromadziłem na OFE. Sąd - w sumie ku wielkiej uldze dziś rządzących - orzekł, że tamten rząd miał prawo. Moje odczucie, moje racje są takie, że zostałem okradziony. Ale choć wyrok sądu mi się nie podoba, nie podważam go inaczej, jak złośliwymi komentarzami. Podporządkowałem się. Nie miałem innego wyjścia? Racja, ale istnieją przecież sposoby na wyrównanie krzywd. A ja nawet abonament radiowo-telewizyjny sumiennie opłacam.
Jeśli sprawujący władzę - ustawodawczą, wykonawczą, sądowniczą - nie zaczną szanować rozstrzygnięć, jakie inne organy tej władzy wydały, to będziemy mieli do czynienia z anarchią. A władza nie będzie miała innego narzędzia dla podporządkowania sobie obywateli, jak używanie tępej siły. Chciałbym by o tym pamiętali wszyscy, którym wydaje się, że obowiązujące w naszym kraju zasady są dla motłochu, a oni są ponad nim.