Złośliwości
Jako twierdzi nauka
dodane 2017-03-23 11:31
Oj, ileż to razy naukowcy stanowczo obstawali przy tym, co okazało się bajką z mchu i paproci?
Wystarczy pobieżny rzut oka na historię nauki, by zachować sporą ostrożność wobec twierdzeń naukowców. Skoro na pewnym poziomie jej rozwoju badacze mylili się, i to nieraz bardzo mocno, nie ma najmniejszego powodu, by na dzisiejsze ich osiągnięcia patrzyć z większym zaufaniem. Oczywiście nie brakuje takich, którzy twierdzą, iż zawsze trzeba być "na bieżąco". To znaczy obstawać przy tym, co akurat uchodzi za najnowsze osiągnięcie naukowe. Sęk w tym, że często sami naukowcy nie są zgodni. I gdyby jeszcze nie wiązało się to z wyśmiewaniem tych, którzy twierdzą inaczej, byłoby pół biedy. Ale nie, mędrcy pouczają maluczkich. I nawet jeśli po czasie wypadałoby maluczkim przyznać rację, nic takiego nie następuje. Jest tylko wykręcanie kota ogonem.
Przed laty wpadł w moje ręce podręcznik fizyki to którejś tam klasy gimnazjum. Co cechuje świat? Trzy możliwe odpowiedzi. Wśród nich dwie istotne: "ruch i zmienność" oraz "ład i porządek". No co?
Oczywiście dzisiejsi zwolennicy "naukowego spojrzenia na świat" (bo niekoniecznie wszyscy fizycy) powiedzą, że to pierwsze. I będą wyśmiewać "fideistów", że wierzą, iż świat cechuje ład i porządek. To przeżytek wypływający z głupiej wiary w Boga - zakrzykną. Tyle że o owym ładzie i porządku to akurat mówili naukowcy. Gdzieś z przełomu XIX i XX wieku, gdy twierdzili, że wystarczy poznać miejsce położenia i moment pędu każdej cząstki w kosmosie, i już można by przewidywać przyszłość. Determinizm się toto nazywało. Obaliło takie myślenie dopiero odkrycie zasady nieoznaczoności, ale przecież "pod ateistycznymi strzechami" funkcjonuje do dziś...
Ten spór dotyczy oczywiście też drobniejszych spraw. Ot, choćy tego co jest zdrowe a co nie. Masło czy margaryna? Kawa szkodzi czy pomaga? I wiele wiele podobnych. Już dawno zauważyłem, że ważne, kto zleca badanie...
Dziś dowiedziałem się, że artykuły w niektórych niby naukowych pismach mogą mieć taką samą naukową wartość, jak to, co ludzie sami sobie wykombinują.
http://nauka.wiara.pl/doc/3764442.Fikcyjna-ekspert-redaktorem-pism-naukowych
No nie, twierdzenie, że słońce jest tak naprawdę zimne, tylko fotony rozgrzewają się przechodząc przez atmosferę - tak żartował mój kolega - chyba jednak by nie przeszło. Nie jest "koherentne" z resztą systemu. Ale pewnie wiele innych, podobnych rewelacji, już tak.
Tak się więc zastanawiam, ile na przykład warte są zapewnienia - rzekomo poparte naukowe - że szczepionki dzieciom nie szkodzą? Tak tak, wiem zrugają mnie za to podejrzenie luminarze nauki. Tyle że ja nie wierzą nauce, która ignoruje przeczące jej tezom fakty. Owszem, można te fakty jakoś sensownie zweryfikować, wyjaśnić inaczej. Tyle że trzeba to zrobić uczciwie, a nie na zasadzie nie bo to niemożliwe....