Złośliwości, Narzekania, Współczeny faryzeizm
Wiara niekonsekwentna
dodane 2017-03-14 17:55
Gdyby każdy wierzący zewangelizował 7 niewierzących, a każdy z tych siedmie zewangelizowało kolejnych 7...
Pierwszy raz podobne wywody usłyszałem prawie czterdzieści lat temu.... Po latach wydaje mi się już, że to dość pokrętna matematyka. Taka rodem z piramid finansowych. Nie uwzględnia przy tym jednego, bardzo istotnego: niby zewangelizowanym, ba nawet samym ewangelizatorom po czasie coś się może "odwidzieć". Z gorliwców stają się obojętnymi. Przypowieść Jezusa o ziarnie padającym na drogę, między ciernie i na ziemię skalistą jest i dziś wyjątkowo aktualna. Zresztą...
Wiadomo, że samo zewangelizowanie to stanowczo za mało. Potem trzeba jeszcze formacji. Trzeba więc żywych wspólnot. I to tylu, żeby ów zewangelizowany miał gdzie trafić. I trzeba tam mądrych formatorów. Wielkie zadanie. Do końca zapewne niewykonalne. Ale starać się oczywiście trzeba.
Formatorzy, formacja.... Czasem mam wrażenie, że zbyt wielu zatrzymuje się na tym pierwszym kroku: przyjęciu Jezusa jako swojego Zbawiciela. Cieszą się tym, rozkoszują, uwielbiają, posługują. Jasne, jest czym się cieszyć, za co uwielbiać. Ale brakuje konsekwentnego pójścia drogą uczniów Jezusa. I kto wie czy właśnie to nie jest powodem, dla którego nasze głoszenie Chrystusa bywa tak mało skuteczne....
Tak. Każdemu uczniowi Chrystusa grozi faryzeizm. Że wybierze co mu wygodne, a zostawi odłogiem to, co dla niego trudne. I obawiam się, że jest to zjawisko bardziej powszechne niż się wydaje. Dotykające nie tylko letnich chrześcijan, ale też tych gorliwych. Tyle że dla każdego człowieka inne wymagania mogą być niewygodne. I niektórych, po faryzejsku, nawet palcem nie zechce tknąć....
Czytam List św. Jakuba
Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie. Ten bowiem, który powiedział: Nie cudzołóż!, powiedział także: Nie zabijaj! Jeżeli więc nie popełniasz cudzołóstwa, jednak dopuszczasz się zabójstwa, jesteś przestępcą wobec Prawa. Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem.
No właśnie. Czy dobrym uczniem Jezusa jest ten, kto wprawdzie nie cudzołoży i nikogo nie zabija, ale jest zapatrzonym w siebie egoistą, któremu wszyscy wokół muszą ustępować w najdrobniejszych nawet sprawach? Albo taki, który nie tylko bliźnim nigdy nie pomaga, ale jeszcze przerzuca na nich swoje obowiązki?
Nie wydaje mi się, by mógł być dobrym i wiarygodnym uczniem Chrystusa ktoś, kto nie jest zwyczajnie dobrym człowiekiem.
Braki w formacji? Sęk w tym, że to czasem braki samych formatorów. A niewidomy niewidomego nie poprowadzi...
A to takie proste: trzeba zwyczajnie uznać, że nie ma dziedziny ludzkiego życia, która spod zasad Ewangelii byłaby wyjęta. Czy jestem mężem, czy ojcem, sąsiadem, dziennikarzem, sprzedawcą, urzędnikiem, sędzią, nauczycielem, magazynierem - zawsze, w każdej chwili jestem też chrześcijaninem. Który zawsze powinien pytać samego siebie, jak Chrystus postępował będąc na moim miejscu.
Czasem wydaje mi się, że właśnie przypominanie o tym jest powodem dla którego tak wielu katolików nie lubi papieża Franciszka. Bo odważył się przypomnieć, że Bożemu prawu podlegają też enklawy, z których Jezusa my chrześcijanie, dawno już wyrzuciliśmy...