Narzekania, Codzienność, Złośliwości,
Przecedzamy, połykamy
dodane 2016-11-18 14:29
Wiadomo, faryzeusze, komar, wielbłąd i te sprawy. A my?
Spór o komunię dla rozwiedzionych żyjących w nowych związkach trwa. W mediach znaczy się. Mam wrażenie, że nie ma tu dwóch, ścierających się opcji. Jest ich co najmniej o jedną więcej. Są ci, którzy wskazania papieża traktują jak herezję. Są ci, którzy je nadinterpretowują, traktując jako furtkę do stwierdzenia, że małżeństwo nie musi być związkiem trwałym. I są ci, którzy chcą, by zgodnie ze wskazaniami Franciszka, rozeznawać. Naprawdę, bez szukania wymówek.
Tym ostatnim chyba najtrudniej. Bo pozostali ich nie słuchają, z góry zaliczając do jednych albo drugich. No i gada sobie dziad do obrazu, a obraz, wiadomo.. Jak obraz od tego gadania dziada się nie zmienia, tak i poglądy ich adwersarzy ani drgną.
A ja? Nie ukrywam, że powtórny związek uważam za zdradę Ewangelii. Już to, na co pozwolił Jan Paweł II - by mogli przyjmować Komunię żyjąc jak brat z siostrą - uważam za nie do końca uczciwe. Z drugiej strony zdaję sobie jednak sprawę, że grzech to nie tylko materia czynu, ale jeszcze świadomość i dobrowolność. A z tą ostatnią w sytuacji powtórnego związku może być bardzo różnie.Czy kobieta z trójką dzieci, którą mąż zostawił, wchodząc w powtórny związek działa zawsze dobrowolnie? Zwłaszcza w krajach, gdzie nie ma opieki społecznej, niekoniecznie. A może się przecież też zdarzyć, że i wedle prawa pierwszy związek zawarto nieważnie, tyle że strona oszukana nie jest wstanie tego przed sądem kościelnym udowodnić; świadkowie niewiele wiedzą, bo nie wie nikt. Co wtedy?
Bardziej gorzką jest jednak dla nie inna sprawa. Wrażenie, że koncentrujemy się tylko na niektórych grzechach, a lekceważymy inne. Ot, grzechy przeciwko 6. przykazaniu popełnione myślą. Grzech śmiertelny (o ile oczywiście to działanie świadome i dobrowolne). Przywołuje się tu słowa Jezusa o tym, ze każdy kto pożądliwie patrzy na kobietę, już popełnia w sercu cudzołóstwo. I dobrze. Ale trochę wcześniej, ale w tym samym kazaniu na górze, Jezus mówił o piątym przykazaniu. I tam powiedział, że każdy kto się gniewa na brata, jest mordercą. A jeśli ktoś go wyzywa - winien jest piekła ognistego. No i co? Używanie wyzwisk niejeden chrześcijanin, nawet stojący na ambonie, uważa za mówienie prawdy. Słowo "bezbożnicy" może i nie pada, ale inne - owszem. Ostatnio w modzie jest "lewactwo" i "kodziarstwo". To pierwsze budzące wyraźne skojarzenia z robactwem...
W tym samym kazaniu na gorze jest też mowa o tym by nie sądzić, by być dobrym dla dobrych i słych, nastawiać drugi policzek, dla zażegnania sporu oddawać płaszcz, nie służyć Mamonie i parę innych. I co? To jest traktowane jako rada. Rada, której niejeden uważający się za pobożnego "katolika walczącego" ani myśli spełnić. Przecież walczy w słusznej sprawie. Jest rycerzem Chrystusa! Choć tak naprawdę, to z rycerzem tyle ma wspólnego, że ma zakuty łeb (oj, obraza, na szczęście pod niczyim konkretnie adresem).
A gdyby zajrzeć do Katechizmu... Ot, w kwestii ósmego przykazania jednym tchem wymienione są oszczerstwo, obmowa i pochopny sąd. Przepraszam, ale kto to dziś traktuje poważnie? Pochopnych sądów mamy zatrzęsienie. I nie tylko nie uważa się tego za grzech, ale wręcz uważa za przejaw cnoty roztropności, że się ludkowie nie nadają oszukać. Ten pochopny sąd nieraz ociera się o oszczerstwo, ale co tam! Przecież to w słusznej sprawie, a temu, takiemu a takiemu, się należało. Jak nie w tej sprawie, to w innej na pewno ma coś za uszami. Czyż nie?
Tak, zależy mi na tym, by Królestwo Boże na ziemi rosło; by ludzie szanowali jego prawa. Ale bardzo bym chciał, by przynajmniej w sferze pragnień było coś takiego zachowywanie całego Bożego prawa, nie tylko niektórych wskazań. Jeśli toczymy boje o jedno, a zupełnie nie szanujemy drugiego może się okazać, że przecedzamy komara, a połykamy wielbłąda.