Fałszywy żal
dodane 2015-10-25 20:00
Co to znaczy żałować wyrządzonego zła? Czasem trzeba powiedzieć: sprawdzam.
- Byłam kiedyś żyrantem NN. Nie spłacił nawet pierwszej raty. Wziął pieniądze i tyle. Wszystko spłaciłam ja do spółki z drugim żyrantem – wyznała kiedyś koleżanka podczas długiej jazdy samochodem. Przyznaję, trochę mnie to zaskoczyło.
- Co, zachorował? Umarł?
- Nie, skądże.
- Uciekł gdzieś?
- E nie. W sąsiednim mieście kupił sobie mieszanie.
- I nic się nie dało zrobić?
- Po co bank miał kłopotać się ściąganiem od niego, skoro miał żyrantów?
Może coś pokręciłem ale tak mniej więcej ta nasza rozmowa wyglądała. Ktoś pożyczył pieniądze, spłacić musieli inni, a winowajca wcale się tym nie przejął. Ot, sprytny.
Teologia moralna stawia w takich sytuacjach sprawę jasno: ukradzione trzeba oddać. Hmmm.. W takim razie koleżanka powinna oczekiwać, że kiedyś bardzo się wzbogaci. No, chyba że ten ktoś do końca życia nie będzie się spowiadał. Ale jeśli...
Nie wyobrażam sobie, że spowiednik może się użalić nad sytuacją kogoś takiego. I przyjąć tłumaczenie, że nie ma z czego oddać. Nawet jeśli teraz ten ktoś się ożenił i ma na utrzymaniu dzieci. Zawsze może część swoich dochodów wysupłać na spłatę długu. Nawet gdyby nie oddał całości, to choćby część.
Mam rację? Moim zdaniem ktoś, kto czerpie korzyści ze swojego grzechu i broni się przed rezygnacją z nich wcale nie żałuje. „Bardzo żałuję, że skłamałem w sądzie i że NN siedzi teraz w więzieniu, ale przecież nie mogę się przyznać, bo sam tam trafię” – będzie się tłumaczył oszczerca. „Wyrzuciłem z pracy NN, bo się na niego wkurzyłem, ale nie mogę go przyjąć z powrotem, bo on jest nie do zniesienia” – będzie się z kolei tłumaczył jakiś dyrektor. „Wysłałem rodziców do domu starców, bo mieli fajne mieszkanie, ale proszę ode mnie nie wymagać, bym ich tam odwiedzał, bo to daleko, albo tym bardziej, żebym im to mieszkanie zwrócił, bo ja już swoje poprzednie sprzedałem”. Przykładów podobnych sytuacji można by podawać więcej. Wiadomo o co chodzi.
Wiem, ze bez przebaczenia nie da się budować przyszłości. I sam wzywałbym do przebaczenia ile się da. Jednocześnie czasem słuchając niektórych wezwań do przebaczenia żałuję, że Pan Jezus nie powiedział jeszcze „kopali mnie, a wyście nie tylko Mi nie pomogli, ale jeszcze mieli pretensje, że przez Mój głośny krzyk ci kopiący mnie mogli stracić dobre imię”. Ale wiem, że mógłby tak powiedzieć. Wszak zawsze stawał po stronie ubogich i ciemiężonych. Nie dobrego samopoczucia tych, którym się wydawało, że są tacy idealni...