Codzienność
Bym trwał
dodane 2014-11-27 10:42
Ks. Witold Bock, współtwórca Areopagu Gdańskiego, opuszcza stan kapłański - informują media. Z treści informacji wynika, że także Kościół katolicki. Smutne.
Kolejna ofiara Kościoła? Pewnie tak to niektórzy widzą. Ja nie jestem tego taki pewien. Ale też byłbym daleki od potępień. Raczej myślę, że w trudnej dla niego sytuacji ksiądz Bock po prostu się pogubił.
Przede wszystkim myślę, że krokiem za daleko idącym jest odejście z Kościoła. Nie o to nawet chodzi, że matki się nie zostawia choćby nie wiadomo jaka była. Przede wszystkim o to, że jeśli chce się Kościół zmieniać trzeba w nim być. Odejście nie zmieni niczego.
Po drugie wydaje mi się, że każdy kapłan, nawet odsuwany na boczny tor, ma ciągle wiele możliwości sensownej służby dla Kościoła. Trzeba tylko poszukać dla siebie tej odpowiedniej niszy. Przecież bycie kapłanem to przede wszystkim Eucharystia i spowiadanie. Tego Księdzu pewnie nikt nie zabraniał. Obrażanie się na to, że się zostało pominiętym, odsuniętym, z całym szacunkiem dla księdza Bocka, ale wskazuje na to, że po uszy tkwi się w myśleniu „układowym”. Tyle że układy innych okazały się mocniejsze i jakąś tam rozgrywkę się przegrało.
Jak napisałem, nie potępiam. Żałuję tylko, że przyjaciele księdza Bocka w porę nie zauważyli, jak głęboki przeżywa kryzys. Bo przecież obiektywnie rzecz biorąc nie ma powodu do tak drastycznego kroku. Tyle że człowiek przybity różnymi tego rodzaju sytuacjami zwyczajnie tego nie dostrzega...
Jest taka piosenka, „Nim świt obudzi noc”. To modlitwa. Najpiękniejsza jest chyba jej trzecia zwrotka...
I tak poprowadź mnie przez piętra trudnych lat
Bądź w dzień radością dnia, w nocy snem, pomóż mi
O Panie mój, rysować życia kształt
Bym mógł wciąż dalej iść, bym trwał...
No właśnie. Bym mimo wszystko trwał...