Trzy rany
dodane 2014-07-14 15:28
Con tres heridas yo - śpiewała niegdyś Joan Baez - la de la vida, la de la muerte, la del amor.
Sobota była dla mnie dniem "cmentarnym". To znaczy odwiedzałem groby moich bliskich. Nie, no, nie o jakiegoś psychicznego doła chodzi. Mimo nieciekawych zapowiedzi pogoda super. Trzeba było dosadzić trochę kwiatów (tradycjonalista jestem, nie lubię zasłaniać całego nagrobka płytą). A że należę do tzw. „pnioków”, czyli tych, którzy w przeciwieństwie do „krzoków” i „ptoków” mocno są zakorzenieni w miejscu, w którym się urodzili, czuję się na tych naszych dwóch nowobytomskich cmentarzu coraz bardziej swojsko. Tyle tu grobów najbliższych, dalszej rodziny, znajomych i kolegów. Trudno przejść alejką, żeby nie wzbudzić jakichś wspomnień...
Przylazłem też na grób rodzeństwa. Ich akurat nie znałem, bo umarli zanim się urodziłem. Co by było, gdyby żyli? Jak wyglądałoby nasze dzieciństwo w piątkę? Obok Marysi, Basi i mnie byłaby jeszcze najstarsza Janeczka i rok starszy ode mnie Michaś. Ciekawe jak byśmy się dogadywali. Czy podzielaliby nasze zamiłowanie do Kościoła, gromadnego śpiewu i gór? Szkoda, że ich nie było w czasie tych naszych corocznych rodzinnych wypraw. Do Milówki, do Brennej czy potem do Łopusznej. A może dobrze? Przecież nie wiadomo, czy gdyby byli oni, byłbym też ja... A tak jesteśmy wszyscy...
Mimo wszystko trochę żal mi się zrobiło brata i siostry. A potem uświadomiłem sobie, że żyją w towarzystwie kompletu dziadków oraz swojego i mojego ojca. Może oni myślą odwrotnie? Może im żal jest nas? Przecież życie nie zawsze jest usłane różami. Zwłaszcza gdy ktoś poświęcił je na służbę bliźnim (obie moje siostry przez całe lata pracowały z trudną młodzieżą), nie ma z tego nie wiadomo jakich profitów. Raczej zatracenie własnego ja w ciągłej służbie...
Więc? Komu lepiej? Dlaczego Bóg sprawił, że żyję ja, a nie żyje mój brat? Czy długo jeszcze potrwa, zanim się wszyscy spotkamy? Kto będzie czekał na mnie, na kogo poczekam ja? Naprawdę nie o doła chodzi. Ale dziwnie bliskie stały mi się słowa tamtej piosenki o trzech ranach: o miłości, o życiu, o śmierci. Wszystkie trzy potrafią zaboleć, z wszystkich trzech jakoś jesteśmy. I każdy z nas, czy o tym wie czy nie, jest taką potrójną raną...
Llegó con tres heridas:
la del amor,
la de la muerte,
la de la vida.
Con tres heridas viene:
la de la vida,
la del amor,
la de la muerte.
Con tres heridas yo:
la de la vida,
la de la muerte,
la del amor.